Artykuły

Prawem przekory

Zarzucano Gozdawie i Stępniowi, że swoimi tekstami wypełniali całe programy "Buffa". Spróbujcie jednak z ostatniego usunąć ich pozycje - a co zostanie? Jeden Osęka. Proszę więc nie drażnić lwów. Gdy milkną - kończy się humor na scenie.

Bo teatr satyryczny to czuły i delikatny instrument, którego opanowanie wymaga nie tylko talentu, ale i znajomości rzeczy. Sprawdza się to najlepiej na tekstach trójautorów - Marianowicza, Minkiewicza i Osęki. Adaptowali "Powrót taty". Sam tekst dowcipny, z pomysłem, spuentowany. W inscenizacji - zawiódł. Nie zamierzony z myślą o konkretnym wykonawcy, pozostał tylko tekstem.

I w ten sposób program "A my nic, tylko gramy" - znowu jest benefisem dwóch autorów - pardon, kierowników - "Buffa". Napisali oni świetny w pomysłach sytuacyjnych tekst "Kobieta sama", który Irena Kwiatkowska rozegrała o ton za mocno; typowy i tradycyjny monolog wierszowany "Paciorkowska" dla Stefanii Górskiej, która znowu stworzyła dosadną postać kobiety zazdrosnej; brawurową parodię koncertu zespołu chałturzystów "Calypso-Ensemble", w którym bardzo dobrze wypadli M. Jonkajtys, W. Machowski, i S. Żurawski, szczególnie zaś Adolf Dymsza, wyjątkowo mało w tym programie wykorzystany. Można sądzić, że w następnych przedstawieniach Tadeusz Olsza wydobędzie znacznie więcej efektu z jeszcze jednego tekstu Gozdawy i Stępnia - "Człowiek z karabinem" oraz, że ci dwaj autorzy dopiszą parę zwrotek do swego ostatniego tekstu "I to wszystko za moje pieniądze", któremu brak zakończenia.

Z "Buffem" jest zwykła historia: stał się on teatrem gwiazd. Aktorzy występują w pełnych światłach, grają z silnym przyciśnięciem pedału, rzadko widzi się w programie grę na półtonie, próbę stworzenia nastroju. W przypadku wielkich nazwisk daje to na ogół dobre efekty. Gdy jednak inny aktor ma tekst nieco słabszy, i gdy w dodatku sam nie rozporządza jeszcze dostatecznym doświadczeniem lub talentem? A właśnie tak dzieje się np. z piosenkami. Jedna Lidia Korsakówna udowadnia, że jej interesujące interpretacje piosenek w poprzednich programach nie były przypadkiem. Marian Jonkajtys również nie zawiódł w piosence satyrycznej. Ten teatr, który mógłby znakomicie lansować prze boje, domaga się jednak piosenkarza, zespołu wokalnego, jakiegoś Mariniego, jakichś braci Jacques - czy ja wiem?

Pytanie tylko, skąd.

Oprócz Gozdawy i Stępnia w programie wyróżnia się jeszcze Janusz Osęka dowcipnym monologiem "Pożar" opartym na nonsensie i groteskowym w charakterze. Kazimierz Krukowski nie zagubił walorów tekstu, preferując swe zdolności wykonawcze nad rolę konferansjera i autora piosenki o Murzynku.

Program w niezbyt ciekawej scenografii Geny Galewskiej i oprawie muzycznej J. Senta i S. Rembowskiego nie zrywa z dotychczasowym stylem "Buffa"; jest dowcipny, daje dwie godziny śmiechu i uśmiechu tym, którzy niczego więcej nie oczekują.

Wielu jednak nadal czeka na program ambitniejszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji