Artykuły

"Koriolan" na gruzach utopii

Na najnowszą premierę le­gnickiej sceny dramatycznej "Koriolana", jej dyrektor Jacek Głomb nie zaprosił widzów do przytulnej, pełnej złoceń sali te­atralnej. Wszyscy, którzy pra­gną obejrzeć to ostatnie dzieło Szekspira muszą pofatygować się do poradzieckiego komplek­su przy ulicy Nowy Świat. Tam bowiem, wśród zdewastowa­nych budynków niegdyś pru­skich, a później radzieckich ko­szar rozgrywa się akcja.legnic­kiego "Koriolana".

Przybywających, na spektakl witają donośne bębny, na których grają członkowie zespołu Kormorany, przypominający ni to rzymskich, ni to rosyjskich żołdaków. Pierwsze sceny wido­wiska rozgrywają się na dzie­dzińcu koszar, co powoduje, że widzowie zostają jak gdyby włączeni w protest rzymskiego pospólstwa przeciwko patrycju­szom. Tę rolę gnębionego, ma­nipulowanego przez swoich try­bunów ludu przyszło widzom -uczestnikom spektaklu grać aż do jego końca, także wtedy, kie­dy akcja przeniosła się pod dach, do wnętrza byłej pruskiej ujeżdżalni. Dziś na jej ścianach widnieją pozo­stawione przez armię radziec­ką napisy.

W tej niezwy­kłej scenerii, na gruzach wielkiej komu­nistycznej uto­pii Kajus Mar­cius odnosił zwycięstwa dla Rzymu. Po zdo­byciu Korioli otrzymał imię Koriolana, sta­rał się o urząd rzymskiego konsula, lecz nie uzyskał po­parcia ludu i miast uhonoro­wania wysoką godnością zo­stał wygnany z poza bramy miasta. Urażo­ny w swej du­mie, szukając zemsty wystą­pił więc zbroj­nie, na czele obcych wojsk przeciwko Rzymowi i odniósł liczne zwycięstwa. Sta­nąwszy jednak u bram miasta, wzruszony błaganiami matki oraz żony, zawahał się je zaata­kować i został zabity przez so­juszników, których zawiódł.

"Koriolan" to jednak nie tylko opowieść o losach jej głównego bohatera, lecz przede wszystkim o tym, jak ścierały się poglądy i interesy różnych opcji w rzym­skim senacie oraz do czego te starcia doprowadziły. W szekspi­rowskim dramacie nie ma ani postaci z gruntu dobrych, ani z gruntu złych. Większość z nich działa zgodnie ze swymi, na ogół szczytnymi przekonaniami, pra­gnąc w ten sposób przysłużyć się Rzymowi. Ale suma tych wszyst­kich działań, okazuje się tragicz­na dla losów miasta.

Niekonwencjonalna sceneria legnickiego przedstawienia oraz usytuowanie jego akcji w ogromnej przestrzeni, wyklu­czyły właściwie możliwość zbu­dowania wyrazistych kreacji aktorskich. Na eksperymencie tym zyskał natomiast klimat spektaklu oraz jego warstwa wizualna. W sumie warto więc obejrzeć "Koriolana" wyreżyse­rowanego w legnickim teatrze przez Krzysztofa Kopkę. Idąc na to widowisko nie należy jed­nak oczekiwać wielkiego dra­matu namiętności, lecz nasta­wić się raczej na Szekspira nie­co barbarzyńskiego, granego niczym na planie filmowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji