Artykuły

Lament doktora Leverkühna

Utwory Tomasza Manna w teatrze polskim w zasadzie nie były inscenizowane, choć niektórzy reżyserzy przywoływali je w swoich spektaklach. Jerzy Grotowski "Tragiczne dzieje doktora Faustusa" Marlowe'a rozegrał jako publiczną spowiedź bohatera podobną do zorganizowanej przez Adriana Leverkühna, a swemu ostatniemu przedstawieniu nadał tytuł, jaki nosiło oratorium tego kompozytora: "Apocalypsis cum figuris. W "Wariacjach" Jerzego Grzegorzewskiego pojawiał się Gustaw von Aschenbach z umalowaną twarzą, natomiast w "Jagogogo kocha Desdemonę" umierający Tadzio wędrował po Wenecji śladem zakochanego w nim przed laty profesora. Bohater "Przezroczystego pokoju" Krystiana Lupy czytał nowelę "Tonio Kröger". Podjęta przez Grzegorza Jarzynę próba przeniesienia na scenę "Doktora Faustusa" jest niewątpliwie przejawem podobnej fascynacji pisarstwem Tomasza Manna, ale też świadczy o odwadze młodego reżysera.

Spektakl Jarzyny, powstały w Teatrze Polskim we Wrocławiu, są zapewne w stanie w pełni ogarnąć i zrozumieć wyłącznie, widzowie, którzy czytali i mają w pamięci utwór Tomasza Manna. Adaptacja obejmuje zaledwie połowę powieści, a wiele tematów i motywów jest w niej tylko przywoływanych. W przedstawieniu ukazane zostało dwadzieścia lat z życia Leverkühna, pomiędzy rokiem 1910 a 1930, spędzonych w Monachium, w mieszkaniu senatorowej Rodde, a potem w bawarskiej wsi Pfeiffering, w domostwie Schweigestillów. Jarzyna nie ukrywa epickiego charakteru "Doktora Faustusa" i pozostawił Serenusa Zeitbloma (Henryk Niebudek) jako narratora, podczas wojny, tuż przed upadkiem III Rzeszy, snującego opowieść o swym przyjacielu. Końcowym słowom Zeitbloma towarzyszy obraz bomb spadających na niemieckie miasta, a więc zagłady, do której ostatecznie doprowadziło zbiorowe opętanie. Wcześniej, w trakcie dyskusji w monachijskich salonach, dochodzą do głosu idee zapowiadające narodziny i tryumf narodowego socjalizmu. Jarzyna zachował więc w spektaklu paralelę między losem Leverkühna a historią Niemiec. Nie podkreślał jej jednak nadmiernie, podobnie jak nie poświęcił zbyt wiele uwagi rozważaniom o muzyce wypełniającym w dużym stopniu powieść. Wprawdzie Zeitblom podczas pierwszych odwiedzin w Monachium u Adriana Leverkühna (Jan Frycz) poznaje założenia dodekafonii, potem parokrotnie rozmowy postaci toczą się wokół muzyki, jej komponowania, wykonywania i słuchania, nieustannie rozbrzmiewają utwory Bacha, Beethovena, Schuberta, Schumanna, Wagnera, Mahlera, Straussa czy Weberna, ale zagadnienia związane z tą sztuką bynajmniej nie są zasadniczym tematem przedstawienia.

Poprzez dzieje Leverkühna Jarzyna starał się przede wszystkim ukazać dramat artysty, któremu za otrzymany talent przychodzi zapłacić wysoką cenę: emocjonalnego chłodu i samotności, wreszcie choroby i szaleństwa. W inscenizacji dominuje więc wątek faustowski, mający zresztą rodowód dramatyczny, bo zaczerpnięty przez Manna ze sztuk Marlowe'a i Goethego. Poświęcając się muzyce Leverkühn oddaje się diabłu, nazwanemu w scenariuszu nie jak w powieści Sammael, lecz zgodnie z teatralną tradycją - Mefisto (Krzysztof Dracz). W krótkim prologu przywołany zostaje moment zawarcia paktu, czyli zarażenia się syfilisem podczas zbliżenia z prostytutką Esmeraldą. Nagi Leverkühn leży bezwładnie, tuż po stosunku, przy boku Esmeraldy, delikatnie przez nią pieszczony, lecz skarży się zimno mi, odczuwając infernalny chłód, w którym przyjdzie mu odtąd żyć. Z górnego pomostu scenie tej przygląda się Mefisto, który potem pojawia się w pokoju Leverkühna z żądaniem: Nie wolno ci kochać oraz przestrogą: Wzbronione ci jest ciepło miłości. Podejmowane przez Leverkühna próby zaznania ciepła miłości Mefisto udaremnia jako złamanie paktu, doprowadzając do śmierci ukochanych osób.

W spektaklu na plan pierwszy wysuwa się więc, pełna odwołań do komedii Shakespeare'a, historia erotycznego czworokąta: Adrian-Rudi-Marie-Inez i epizod obdarzenia przez Leverkühna ojcowską miłością, chwilowo przebywającego w Pfeiffering, jego maleńkiego siostrzeńca, Nepomuka. Dramat rozgrywający się pomiędzy czterema osobami ogarniętymi pasją erotyczną zapowiada już początkowa scena w salonie senatorowej Rodde (Iga Mayr). Córka senatorowej, Inez (Aleksandra Popławska), beznadziejnie zakochana w skrzypku Rudolfie Schwerdtfegerze (Mariusz Kiljan) zmusza go do uległości. Z kolei Rudi chąc pozyskać przyjaźń Adriana, zaczyna go uwodzić. W następnych odsłonach ukazany jest romans Inez z Rudolfem, trwający pomimo jej małżeństwa z Helmutem Institorisem. Natomiast przyjaźń Rudiego z Adrianem przeradza się w związek homoseksualny. (Jarzyna wprowadził drastyczną scenę ich pierwszego zbliżenia). Sytuację komplikuje jeszcze bardziej pojawienie się w Monachium scenografki Marie Godeau. W trakcie wspólnej wycieczki do Obermmergau Adrian zauważa, że Rudi jest zakochany w Marie i niespodziewanie deklaruje gotowość ożenienia się właśnie z tą kobietą. Ale oświadczyny Adrian zleca Rudiemu, który wprawdzie udaje się do Marie, jednak sam się z nią zaręcza. Epilog tej historii ukazał Jarzyna w jednej sekwencji łączącej kilka powieściowych epizodów. Rudi gra na skrzypcach przed siedzącą na sofie Marie. Z boku grupa mężczyzn chóralnie odlicza po niemiecku. Narzeczeni wpadają sobie w ramiona i zaczynają wirować w miłosnym uniesieniu. Na proscenium pojawia się Inez z pistoletem w dłoni i zabija Rudiego. Strzałom towarzyszą dźwięki rozpędzonego tramwaju i obrazy kół tego pojazdu ewokujące scenerię zbrodni w powieści, a więc wnętrze wagonu.

Podobnie przywoływane i przetwarzane są w inscenizacji powieściowe sceny z Nepomukiem. Zabawę chłopca z wujkiem, polegającą na naśladowaniu głosów zwierząt, zakłóca nagłe wtargnięcie Mefista wydającego bulgot indora. Potem w domu Schweigestillów rozlegają się przytłumione jęki konającego w mękach dziecka, Mefisto jako lekarz skrupulatnie myje dłonie i odbiera zapłatę za wizytę, a Leverkühn zadręcza się w swym pokoju poczuciem winy w obecności bezradnego Zeitbloma. Za pomocą krótkich migawek ukazany jest też rozwój choroby Leverkühna. Widzimy kolejno Leverkühna podczas ataku migreny zasłaniającego okno, leżącego w łóżku z kompresem na głowie i pielęgnowanego z oddaniem przez Klementynę Schweigestill (Kinga Preis). Czuwając przy powalonym bólem Adrianie, Klementyna czyta na głos Biblię.

Spektakl zamyka spowiedź Leverkühna rozegrana przez Jarzynę jako konfrontacja artysty z publicznością. Zgromadzone w domu Schweigestillów audytorium reaguje rozmaicie na wyznania Leverkühna. Tylko nieliczni słuchają ich w skupieniu. Większość zajęta jest piciem i jedzeniem, wygłasza entuzjastyczne bądź złośliwe komentarze, a wreszcie ostentacyjnie opuszcza salę. W trakcie spowiedzi narasta kakofonia głosów i zamieszanie. Gdy Leverkühn pada rażony atakiem paraliżu, z pomocą śpieszy mu tylko Klementyna oraz najwierniejsi przyjaciele, Zeitblom i Schildknapp. Posadzony na krześle Leverkühn otwiera usta, chcąc mówić, lecz wydaje z siebie wyłącznie gardłowy jęk. Elza Schweigestill (Krzesisława Dubielówna) rozgania na końcu towarzystwo dopominając się o prawdziwie ludzkie wyrozumienie dla biedaka.

Dokonana przez Jarzynę adaptacja "Doktora Faustusa" być może jest trochę hermetyczna i pomija zbyt wiele powieściowych epizodów, ale ma wewnętrzną logikę i rytm. Jarzyna stworzył przedstawienie rozedrgane od emocji, przeniknięte tragizmem i ironią. Zastosował dynamiczny montaż, wykorzystując wieloplanową dekorację Magdaleny Maciejewskiej, filmowe projekcje. W spektaklu jest też szereg wyraziście zarysowanych i sugestywnie zagranych postaci: gwałtowny i szorstki, lecz zarazem bezbronny Leverkühn Frycza; przenikliwy, ale zachowujący powściągliwość Zeitblom Niebudka; demoniczny Mefisto Dracza; ogarnięta niszczącą namiętnością, łagodząca ból przy pomocy morfiny Inez Popławskiej; prostoduszna i współczująca Elza Schweigestill Dubielówny, a wreszcie zamknięta w sobie, z oddaniem czuwająca przy Adrianie, Klementyna Kingi Preis. Niezbyt przekonujący bywa tylko Rudolf Kiljana, szczególnie w złożonych, pełnych sprzecznych emocji, relacjach z Leverkühnem. Natomiast znakomicie są grane w przedstawieniu nieomal wszystkie role drugoplanowe i zbiorowe sceny.

Spektakl miał prapremierę w Berlinie podczas Festwochen. Niemieccy krytycy przyjęli go chłodno i sceptycznie. Również polscy recenzenci nie ukrywali rozczarowania. Trudno jednak "Doktora Faustusa" uznać za porażkę Grzegorza Jarzyny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji