Artykuły

Cień Mela Gibsona

"Kolega Mela Gibsona" w reż. Tomasza Piaseckiego w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie. Pisze Małgorzata Budzik w serwisie Teatr dla Was.

Powiedz mi, ile "autosów" rozdajesz dziennie - powiem Ci, kim jesteś. To chyba pierwsza myśl, która nasunęła mi się po obejrzeniu sztuki autorstwa Tomasza Jachimka "Kolega Mela Gibsona" w reżyserii Tomasza Piaseckiego. Monodram jest grany już od 4 września ubiegłego roku w Teatrze Solskiego w Tarnowie.

Konwencja komediowa okazała się trafioną formą do podjęcia próby wyrażenia gorzkiej prawdy o człowieku i jego słabościach. "Kolega Mela Gibsona" bawi, ale jest to śmiech przez łzy, radość w zadumie. W efekcie bowiem okazuje się, że próba wyjścia poza schemat otaczającej nas rzeczywistości może być tragiczna w skutkach.

Feliks Rzepka był aktorem, który doprowadził rolę swojego życia do perfekcji. Wycisnął z niej wszystko, co najlepsze. Tak mu się przynajmniej wydawało. To wszystko miało jednak miejsce do czasu. Liczba rozdawanych przez niego autografów stała się względna. W cieniu jego sukcesu grzało się wiele osób. Gdy koniunktura diametralnie uległa zmianie, on sam nie miał się już gdzie ogrzać. Opuszczony, odstawiony na bok aktor jednej roli, wielki Cyrano de Bergerac postawiony został w stan oskarżenia. Być może ostatnie odegrane przez niego przedstawienie, okazało się kreacją najważniejszą i najprawdziwszą.

Diagnoza rodzimego show biznesu oraz wariacje na temat pojęcia sukcesu, uwielbienia i wreszcie przegranej są symptomatyczne. Bardzo prosto można przenieść ją na wszelkie inne płaszczyzny życia zawodowego, osobistego, politycznego, czy publicznego. Zresztą już sam tytuł wskazuje na satyryczne konotacje tzw. "mentalności kolesi", czytaj: wartości bycia kolegą, czy też znajomym znanego, podziwianego i powszechnie szanowanego człowieka.

Nasuwa się w tym miejscu jeszcze jedna kwestia. Chodzi mianowicie o motyw dużego nosa, który doprawiał sobie Feliks Rzepka w granym przez siebie przedstawieniu. Podobno widzowie przez lata przybywali z bardzo daleka dlatego, aby zobaczyć w jego wykonaniu Herkulesa-Savinien de Cyrano de Bergeraca. Portrety siedemnastowiecznego francuskiego dramaturga sugerują zadziwiający przerost tej części twarzy. A wiadomo, że ta bywa wizytówką człowieka, któremu zresztą bardzo łatwo można przyprawić jakąś gębę.

Kreacja stworzona przez Jerzego Pala przywodzi na myśl pytanie: "Jak grać, żeby wygrać?". Wygrać, to co najważniejsze - życie. Nie znam odpowiedzi, ciągle pytam. A ci, do których kieruję, odpowiadają - jak niegdyś noblistce Wisławie Szymborskiej - tym samym pytaniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji