Artykuły

Gorzka wolność

"Piołun" Teatru Ósmego Dnia z Poznania bez przesady można nazwać przedstawie­niem kultowym. Powstało w 1985 roku na emigracji. Pol­scy aktorzy wraz z innymi za­granicznymi trupami zaraz po jego zrealizowaniu udali się w trasę po Europie. Był to nie­omal cygański tabor, jechali z namiotami, rozbijali się w pobliżu stolic, grali i jechali dalej...

Spektakl zrodził się z rze­czywistości stanu wojennego. Dramatu, który choć inaczej, w mniej lub bardziej drastycz­ny sposób, to przecież dotknął każdego Polaka. "Piołun" jest zapisem nie tyle faktów, ile osobistych przeżyć aktorów, koszmarów towarzyszących im we śnie i na jawie. Oba te światy przenikają się nawza­jem do tego stopnia, że nic w tym spektaklu nie jest wprost rzeczywiste ani niere­alne. Tylko ta policyjna syrena i migotliwe niebieskie światło, łomot do drzwi w nocy nie po­zostawiają wątpliwości...

Naturalnie pokolenie stanu wojennego zawsze odbierać będzie ten spektakl bardzo emocjonalnie i osobiście. Dzi­siaj trudno już czasem uwie­rzyć, że był taki czas, kiedy demokracja, wolność słowa, prezentowanie jakichkolwiek innych przekonań od "jedynie słusznych" należało do rzeczy zakazanych. Że za te przeko­nania więziono, szykanowano, zabijano. Gdyby powiedzieć nam wtedy, że za cztery lata będzie wolny rząd, parlament, kilkanaście partii, że każdy z nas będzie nosił w kieszeni paszport i głosować będziemy ze skreśleniami, potraktowali­byśmy to jak kolejny perfidny żart.

Ale "Piołun" jest czymś wię­cej niż przywołaniem koszma­rów z tamtych lat. Nagle oka­zuje się, że zmiana systemu z totalitarnego na demokra­tyczny wcale nie oznacza, że natychmiast znaleźliśmy się w tym wyśnionym, lepszym świecie. Niczym na kole czasu powtarzają się pewne sytu­acje, chociażby modna podówczas i obecnie walka z porno­grafią czy tragikomiczne prze­konanie o własnej ważności w spełnianiu misji dziejowej. Wolność ma gorzki smak, zu­pełnie inny od tego, o którym myśleliśmy. Na początku cie­szył nas fakt, że możemy bez obawy wyjść na rynek i wy­krzyczeć, że się nam nie podo­ba. Dzisiaj wiemy, że to nie zbawi ani naszej duszy, ani nie zmieni świata.

Młodzież, dla której stan wojenny jest taką samą histo­rią jak druga wojna, odczytuje spektakl prawie wyłącznie współcześnie. Teatr pełen na­rodowych symboli, prze­śmiewczych scen szydzących z naszych polskich przywar w sposób brutalny. Bo "Pio­łun" pokazuje nam też nas sa­mych - popatrzcie, jacy jeste­ście...

Przedstawienie po dwunastu latach od premiery okazało się uniwersalnym, niezależnym od czasu i miejsca obrazem ludz­kiej bezsilności, niemego pro­testu i marzeń o lepszym ży­ciu. Ale to w końcu nieunik­nione. Dopóki będzie świat, dopóty ludzie będą marzyć, zmagać się z losem, protesto­wać. Dopóki będą ludzie - bę­dzie zło i dobro, będzie prze­moc i nadzieja.

"Piołun" jest czymś więcej niż przywołaniem koszmarów z tamtych lat. Okazuje się, że zmiana systemu wcale nie oznacza, że natychmiast znaleźliśmy się w tym wyśnionym, lepszym świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji