Artykuły

Cuba Libre dla wszystkich!

Siedem teatralnych dni Marzeny Sadochy.

Poniedziałek 24.09.2012

BUM

To jest żywioł. Duża dawka. Tu naprawdę WSZYSTKO widać. Improwizacja to jazda tirem pod prąd na zatłoczonej autostradzie. Nie wiadomo, co się wydarzy, ale jedno wiadomo na pewno: zderzysz się. Bardzo szybko. I to będzie najciekawsze. Jak leżysz zderzony. Bez skóry. Same gołe środki. Na dużym ekranie na zbliżeniu. Nie ma tekstu. A jak nie ma tekstu, szybciej przestaje się kłamać. I kombinować. "Chcę tylko, żeby mnie kochano", pomyślał Fassbinder, a potem nakręcił film o takim tytule. Nakręcić film potrafił.

Wtorek 25.09.2012

37379VGA-VGA

Na początku było słońce. Spektakl kończył się o zmierzchu. Pierwsza teatralna myśl technologiczna: wypolerowane blachy odpowiednio ustawione, odbijają promienie, reżyserując oświetlenie sceny. Wszystko zmieniły świece. To była rewolucja. Wyzwolenie z dyktatury dnia. I kolejny postęp technologii: puszki na sznurach opuszczane na świece. Potem światło gazowe i w końcu, na przełomie wieków, kolejny przełom - światło elektryczne. Od tej pory pojawiają się nieskończone możliwości! Między innymi multimedia. Pierwszy był filmowy "korowód plemników" Pawlikowskiego w 1909 roku w jego "Życiu człowieka". Prawie dwadzieścia lat później zaszalał Piscator. W jego "Rasputin, Romanowowie, wojna i lud, który przeciwko nim powstał" filmy wyświetlano na scenografii i na dwunastu ekranach. Dwunastu. W roku 1927! A to był początek. Gdzie jesteśmy z teatralną technologią dzisiaj? Na skraju bankructwa. Projektory, LED-y, mikroporty, serwery, konsolety, stroboskopy, mediaserwer, kamery DCR-SX21EB, karta 4 x Composite Live-Input, przewód monitorowy VGA 15PIN Męski/ Męski /LINDY 37379VGA-VGA 20 m. I milion innych rzeczy, które znalazły się w teatrach, a o których nie mam pojęcia. I milion innych rzeczy, które mogłyby się znaleźć, a na które nie ma pieniędzy. Które mają organizatorzy koncertów gwiazd pop na co dzień. I tak ekonomia zatrzymuje rewolucję. Nie, oczywiście nie zatrzymuje, rewolucji nie można zatrzymać. Bo to nie jest żadna rewolucja, to rozwój.

Środa 26.09.2012

PIERWSZA GENERALNA

"Strach zżerać duszę" to byłby dobry tytuł. Gdyby tytuł "Miłość jest zimniejsza niż śmierć" nie był lepszy. Aktorzy są ciągle zjadani. W każdej produkcji po kawałku. To prawda, co mówi Maud Voss: "Aktor jest jak świeca, która pali się z dwóch końców. Taka świeca się szybciej spala". Oczywiście dzięki takiemu podwójnemu światłu więcej widać, oczywiście. Ale jednak strach.

Czwartek 27.09.2012

DRUGA GENERALNA

Podobno jego doba trwała cztery dni, a sen cztery godziny. "Schlafen kann ich, wenn ich tot bin" (Spać mogę wtedy, kiedy będę martwy), mówił Fassbinder. Niektóre inspiracje są niebezpieczne.

Piątek 28.09.2012

DWANAŚCIE

Podobno niemiecki dramaturg ostrzegał Polaków, że drezdeńska publiczność może reagować inaczej niż w Polsce. Jak? Buczeniem. Premiera "Titusa Andronicusa" w Staatsschauspiel dobiegła końca. Aktorzy wyszli do braw. Pierwszy raz, drugi raz, trzeci raz, czwarty raz, piąty raz, szósty raz, siódmy raz, ósmy raz, dziewiąty raz, dziesiąty raz, jedenasty raz, dwunasty raz.

Sobota 29.09.2012

CUBA LIBRE DLA WSZYSTKICH!

Źródło pochodzenia drinka Cuba Libre jest tajemnicze. Może został wynaleziony w Hawanie w 1900 roku przez patriotów pomagający Kubie w wojnie. Czymś trzeba przecież zagrzewać się do walki. Może pewnego sierpniowego wieczoru rum z colą zmieszał po raz pierwszy w jakimś podłym barze żołnierz amerykańskich sił łączności. Coś trzeba przecież pić, żeby się upić. Może walczący na wojnie syn kubańskiego producenta rumu maczał w tym palce. Z czegoś trzeba przecież żyć, jak skończy się wojna. Na pewno narodowy okrzyk rewolucyjny "Viva Cuba Libre!" wznosiły ruchy niepodległościowe po skolonizowaniu kraju. Coś przecież trzeba krzyczeć, jak się wygra. Na pewno mówi tak Marcin Czarnik jako Fassbinder na początku spektaklu "KLINIKEN / miłość jest zimniejsza niż śmierć". Jak świętować, to z gestem. Na pewno powiedział tak Łukasz Twarkowski na początku bankietu po premierze. Bo rewolucje lubią mieć swoje hasła dla wtajemniczonych. A każde zwycięstwo powinno mieć swój okrzyk radości.

Niedziela 30.09.2012

TA OSTATNIA NIEDZIELA

Na widowni Katarzyna Kozyra i Andrzej Wajda, Tadeusz Słobodzianek i Paweł Miśkiewicz. Na scenie aktorzy Marthalera w "0. Baza podbiegunowa" śpiewają: "Nie mamy twardego miasta, ale szukamy tego, co nadchodzi". I tego dnia to była ta pieśń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji