Artykuły

Cezar w garniturze

Z propozycji dolnośląskich teatrów wybór padł na spektakl w reżyserii Remigiusza Brzyka w Teatrze Polskim we Wrocławiu pt. "Juliusz Cezar". Wybór okazał się chybiony.

Tytuł "Juliusz Cezar" według Williama Shakespeeare'a wróżył dla miłośników teatru nie lada wyzwanie. Nie­stety część z widzów nie wyszła z tej próby obronną ręką i ... zasnęła. Tak wielu śpiących osób w teatrze jeszcze nie widziałem. To nie znaczy jed­nak, że ich nie rozumiałem. W sztuce jest tyle emocji, co w partii warcabów. Ich zachowa­nie traktuję jako protest prze­ciwko temu, co działo się na scenie. A działo się iście niewie­le. Sztuka wyreżyserowana przez Remigiusza Brzyka przedstawia kulisy zdobywania władzy w starożytnym Rzy­mie. Oglądamy pokrętny i fał­szywy świat polityków. Juliusza Cezara (Andrzej Mrozek) zabija jego do niedawna zaufa­ny człowiek, Brutus (Wojciech Ziemiański). Słuchamy, niczym Rzymianie jego wyjaśnień, że dotychczasowy dykta­tor był chorobliwie ambitny i zagrażał stolicy Włoch. Jeszcze dobrze nie wystygło ciało zamordowanego władcy, a politycy planują kolejne spiski. Wkrótce następca Cezara, Bru­tus jest zagrożony pchnięciem noża. Aż chce się dopowiedzieć: i tak w kółko. Do tego dochodzi aspekt moralny - czy nawet szlachetne pobudki usprawie­dliwiają morderstwo. Rozu­miem wydźwięk spektaklu. Rozumiem podziw Brzyka dla Shakespeeare'a za to, że po upływie czterystu lat tekst wciąż jest aktualny. Rozumiem chęć uwspółcześnienia tekstu. Nie rozumiem jednak, dlacze­go do tego celu artysta wybrał tak nijaki pomysł. Przerzucenie miejsca akcji ze sceny na widownię niewiele wniosło. Aktorzy grają we współcze­snych garniturach. Do tego towarzyszy im wszechobecna kamera. Zastanawiam się, czy powyższe zabiegi wynikały z chudego budżetu czy też z wizji reżysera. Odpowiedź nie ma jednak wpływu na brak entu­zjazmu dla "Juliusza Cezara" w wydaniu Remigiusza Brzyka. Oczywiście, przyjmuję fakt, że tragedia największego klasyka z klasyków nie jest najłatwiej­sza i niezwykle trudno ją przedstawić atrakcyjnie. Tak więc doceniam podjętą próbę, ale jednocześnie przyznaję, że jestem nią mocno rozczarowa­ny. Za przykład, że czasami się udaje, mogę podać inscenizację "Dziadów" Adama Mickie­wicza, którego bardzo nie lubię w reżyserii Lecha Raczka. Aktorzy Legnickiego Teatru zagrali go z taka pasją, że o spaniu nie mogło być mowy. W "Juliuszu Cezarze" spośród dziewiętnastu aktorów trudno kogoś wyróżnić, no może Michała Majnisza w roli Marka Antoniusza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji