Artykuły

Mały krokodyl szuka swojej mamy wśród klocków

"A Ku Ku" w reż. Marii Jamińskiej w Teatrze Lalek Pleciuga. Pisze Ewa Koszur w Głosie Szczecińskim.

Premiera "A Ku Ku" w Teatrze Lalek Pleciuga wywołała spontaniczną reakcję najmłodszych widzów.

Ich opiekunowie mieli, co prawda, lekki niedosyt, bowiem zdaniem niektórych, spektakl mógłby jeszcze potrwać co najmniej kwadrans.

Ale przecież to nie dorośli są adresatem przesłania spektaklu "A ku ku". Autorska sztuka Marii Jamińskiej (reżyseria, scenariusz i scenografia) odznacza się minimalizmem formy, koloru i dźwięku. I słusznie, wszak główny odbiorca sztuki na co dzień też otacza się prostymi bryłami, choćby w formie kolorowych klocków.

W przedstawieniu byłej aktorki Pleciugi na ścianach królują proste geometryczne formy symbolizujące las czy słońce. Z kolorowych klocków na scenie, które najpierw są poduchami, powstaje... olbrzymi krokodyl. Układają go dwie postaci - A i Ku Ku (Krzysztof Tarasiuk i Edyta Niewińska - Van der Moren) Jest jeszcze jajo, z którego wykluwa się mały krokodylek, a wszystko to pośród rytmicznej muzyki autorstwa Jacka Wierzchowskiego.

Jamińska dobrze zna potrzeby najmłodszych widzów, angażuje ich więc do czynnego udziału w swoim spektaklu. Aktorzy występujący w tak zwanym żywym planie podchodzą do maluchów siedzących na poduszkach i witają się z nimi. Krokodylek natomiast pozwala sobie nawet na trącanie ich pyszczkiem. Gdzie jest mama, martwią się dzieci wraz z małym zwierzątkiem? I cieszą się, gdy mały krokodylek zasypia w końcu w jej ramionach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji