Artykuły

"..zabić cię tak / byś dalej żył"

"Wnyk" w reż. Bogusława Kierca w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Karol Suszczyński w serwisie Teatr dla Was.

Wśród kilku nominowanych spektakli, w ramach 18. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej, znalazł się "Wnyk" Roberta Jarosza, w reżyserii Bogusława Kierca. To niezwykle odważne przedsięwzięcie, by tekst ten oznaczyć granicą wiekową, od 15 roku życia. Problemy związane z dorastaniem, indywidualnym patrzeniem na świat czy pojmowaniem zjawisk dotąd nieosiągalnych emocjonalnie i intelektualnie mogą bowiem przerosnąć percepcję młodego odbiorcy.

Rzecz dzieje się w mieście, a zatem wszędzie, bo problemy dorastania dotykają każdego z nas - w mniejszym lub większym stopniu. Towarzyszą im pierwsze doznania erotyczne, fascynacja płcią (swoją, tą samą, przeciwną), budowanie się seksualności, konflikty z rodzicami jako stróżami, stojącymi u bram naszej dojrzałości - nie pełnoletniości! Dalej bunt, potrzeba ucieczki, potrzeba tworzenia własnego świata, własnej, nowej rzeczywistości - często au rebours. Walka z ojcem, odtrącenie miłości matki, nawet samookaleczenie. Wszystko by przeciwstawić się standardom, domowi, wychowaniu, rodzicom samemu sobie. Tak ujęty temat byłby typowym opisem problemów dorastania przeciętnego młodego człowieka.

Jarosz w swoim dramacie poszedł jednak znacznie dalej. Ubrał głównego bohatera w płaszcz potrzeby odkrywania tego, co ostateczne. Na co wcześniej nie zwracał uwagi. A chodzi o śmierć. To dość potężny przeskok w potrzebach emocjonalnych nastolatka. Bo śmierć jako nieunikniona ostateczność, to temat z reguły pomijany w wychowaniu, oszczędzany dzieciom dla ich dobra - jakby to stwierdził Bettelheim, zupełnie niesłusznie. Współczesna kultura, eliminując w procesie edukacyjno-wychowawczym pewne uniwersalne prawdy, okalecza dzieci, nie przygotowując ich do wejścia w świat dorosłości. I stąd w młodym człowieku rodzi się fascynacja. Tematyka śmierci pochłania głównego bohatera bez reszty. To obsesja, która ewoluuje na naszych oczach. Pierwsza śmierć jest błaha, niezauważalna prawie - rozjechana przez samochód suka, nie wzbudza w nikim litości. Każda kolejna staje się już zagadką, olśnieniem, potrzebą poszukiwania poprzez śmierć drogi do lepszego (swojego - z perspektywy bohatera) świata: "Ja tylko chciałem sprawdzić / czy da się zmienić to coś / na przykład zabić cię tak / byś dalej żył".

Zmiana zachodząca w bohaterze, to ewolucja od postaci Gucia Zaczarowanego (ale tego z wiersza Miłosza, czy "Myrmekologii" Różewicza), niemal do aspołecznych, socjopatycznych postaci filmu "Urodzeni Mordercy". Tyle, że u Jarosza potrzeba zbrodni ma zaprzeczyć śmierci. Pytanie po co? Może zabicie w sobie budzącego się dorosłego pozwoli pozostać dzieckiem. A może odwrotnie - zabicie w sobie dziecka ułatwi rytuał przejścia ku dorosłości. Wszystkie te problemy dodatkowo naszpikowane są młodzieńczą, naturalną, jeszcze dziką, nie hamowaną przez konwenanse czy dobry smak erotyką. Spektakl kierowany jest nie tylko do ludzi młodych (tych dorastających), to także przedstawienie dla dorosłych, zwłaszcza rodziców, których zadaniem jest niesienie pomocy dorastającym dzieciom.

Nie bez przyczyny prapremiera spektaklu odbyła się w teatrze lalkowym. Choć autor swój tekst zgłosił na konkurs o Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną, to korzenie jego twórczości i zainteresowania silnie tkwią właśnie w teatrze lalek. Utwór, którego główna rola jest podzielona na postać syna i psa (swoiste alter ego bohatera), w wykonaniu aktorów lalkowych, świadomych gry nie tylko lalką ale i formą, nadaje spektaklowi głęboki sens. Reżyser dokonał pewnych zmian w tekście dramatu (nie tylko przestawił kolejność scen, ale przede wszystkim rozdał partie tekstu psa wszystkim bohaterom - stworzył tym samym postać uniwersalną, bo problem dotyka nie tylko dorastającego, ale i otoczenia), nie zmieniło to jednak ogólnego wyrazu sztuki.

W spektaklu zwraca uwagę minimalizm plastyczno-inscenizacyjny. Konstrukcja przypominająca namalowany rękoma dziecka basen, do którego wpada bohater (to swoista pułapka, tytułowy wnyk). W przedstawieniu występuje minimum rekwizytów, a na plan pierwszy wychodzi słowo, które u Jarosza także pozbawione jest niepotrzebnych, rozbudowanych partii dialogowych. Wszystkiego bowiem musimy się sami domyśleć.

W konkursie spektakl otrzymał wyróżnienie za reżyserię, a autor nagrodę za tekst. To wystarczające, by zachęcić widzów do odwiedzenia teatru. A kolejny raz w Warszawie "Wnyk" już niebawem, bo w czasie festiwalu Korczak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji