Artykuły

Po co grzebać w zakamarkach duszy?

Zaglądanie w ciemne zakamarki duszy stało się znakiem firmowym prac reżyserskich André Hübnera-Ochodlo, dyrektora sopockiego Teatru Atelier. Kolejnym etapem jest najnowsza premiera - "Archeologia" Aleksieja Szipienki.

Twórczość Szipienki, rosyjskiego dramatopisarza i aktora, który przed ponad 10 laty wyemigrował do Berlina, jest w Polsce mało znana. "Archeologia" w Teatrze Atelier to pierwsza polska inscenizacja sztuki. Ochodlo pominął obecne u Szipienki wątki historyczne - próby interpretacji dziejów Rosji i dokonujących się w niej przemian - i skoncentrował się na bohaterach dramatu.

Na scenie oglądamy ludzi, którzy sami doprowadzają się do zagłady. Łączą ich związki, które psychologowie zwykli nazywać toksycznymi.

Niepogodzony ze światem jest zwłaszcza Losza, który nie spełnia się w roli pisarza i nie znajduje kontaktu z innymi. Pozostaje mu tylko ucieczka w świat fantazji. Chcąc to podkreślić, reżyser ukazał izolację głównego bohatera przez barierę językową. Losza nie mówi po polsku, wszystko rozumie, ale uparcie odpowiada po rosyjsku. Nie potrafi i nie chce nawiązać dialogu z otoczeniem.

W roli Loszy Ochodlo obsadził Giennadija Mitnika z moskiewskiego Teatru im. Stanisławskiego. Gdy ogląda się go na scenie, niecodzienna decyzja obsadowa przestaje dziwić. Mitnik tworzy kreację pełną energii i napięć. Wspomaga się pantornimą, niekiedy zdaje się szarżować, ale nad wszystkim utrzymuje kontrolę. Buduje postać w kilku wymiarach; z bezwzględnego brutala przeistacza się w zagubionego wrażliwca, wzbudza na przemian sympatię i odrazę. Wstrząsająca jest scena, gdy Losza pociąga za owinięte wokół rąk swojej żony bandaże, traktując ją jak marionetkę.

W tej roli partneruje mu Maria Ciunelis, umiejętnie kreśląc postać neurotycznej, wciąż podejmującej próby samobójcze kobiety, która nie potrafi sprostać osobowości męża.

Cały zespół aktorski tego spektaklu zasługuje zresztą na słowa uznania. Ochodlo pracuje tu głównie aktorami z warszawskiego Teatru Narodowego. Po raz kolejny na tej małej scenie oglądamy Teresę Budzisz-Krzyżanowską, tym razem w roli Staruchy. Ciekawą postać idealisty Odka tworzy Jerzy Łapiński, a w rolę pragnącego sprawować rząd dusz Kriszny z hipnotyczną siłą wciela się Łukasz Lewandowski.

Szkoda, że dużą część scen z ich udziałem oglądamy jedynie na... ekranie kinowym. Po raz kolejny Ochodlo wplótł do swej realizacji obraz filmowy. Tym razem jednak to nie film wspomaga teatr, lecz dzieje się odwrotnie. Reżyserowi zabrakło umiaru i takie rozłożenie akcentów może irytować, zwłaszcza że niektóre sekwencje dłużą się niemiłosiernie.

Być może reżyserowi chodziło o przewrotną grę z widownią. Ochodlo odbiera nam poczucie kontaktu z aktorem, tak jak Szipienko nie daje bohaterom szansy na głębsze związki z drugim człowiekiem. To poczucie zagubienia wzmacnia jeszcze metaliczna muzyka Zbigniewa Łowżyła i odrealniona scenografia autorstwa Ochodlo (wagon metra na scenie odtworzony niby wiernie, a w wersji filmowej rozbity). Czy jednak warto stosować takie zabiegi, gdy wiadomo, że w dramacie najwięcej zależy od aktorów i właśnie oni są największym atutem przedstawienia?

Wniosek z sopockiego przedstawienia jest jeden - czasem nie warto za bardzo grzebać w sobie, na siłę negować otaczającą nas rzeczywistość.

Odnoszę jednak wrażenie, że Ochodlo chciał tekstem Szipienki powiedzieć coś więcej. To coś jednak w tym pod wieloma względami ciekawym przedstawieniu w pełni nie wybrzmiewa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji