Artykuły

Zwyczajność życia

"Nieskończona historia. Oratorium na 30 postaci, chór, orkiestrę i sukę Azę" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.

Każdy ma swoją prywatną historię, którą na bieżąco tworzy poczynając od pierwszego dnia swojej bytności na ziemi. I choć nadzieje, zazwyczaj ogromne, pokłada się w każdym z nas z osobna, jako potencjalnym twórcy spektakularnych wydarzeń na miarę epoki, to zazwyczaj rzeczywistość składa się z szeregu najzwyklejszych, najprostszych i codziennych historii.

Ktoś ma psa, ktoś ma swoje manie, natręctwa i systemy numeryczne, którymi odlicza wszystko w życiu; innym marzy się los mitycznych bohaterów; ktoś ciągle kłóci się, lecz kocha jednocześnie; inni mimo młodego wieku cierpią na bezsenność; ktoś chodzi tylko w dresach i trampkach; jeszcze ktoś inny wiedzie znowu podwójny żywot, pracując w zakładzie pogrzebowym, a wgłębi ducha czuje się femme fatale ponad "to wszystko". A w tle "tego wszystkiego" jest anioł i diabeł w jednej postaci, wciąż obecni w równym stopniu I tak by mogło toczyć się to życiowe historii-pisanie, gdyby nie śmierć! Zawsze przedwczesna, zawsze nie w porę, najczęściej mimo wszystko zaskakująca, choć wiadomo, że przecież kiedyś nadejść musi. I choć nie wiem jak świadomi bylibyśmy, że pojawiamy się tutaj na ziemi jako produkt o ograniczonej dacie "przydatności do spożycia", jak bardzo nastawialibyśmy się na ujęcie "tego wszystkiego" w sensowną klamrę, to nikomu z nas nie uda się dokończyć raz już zaczętej historii. A do tego, jakkolwiek nie jest łatwo się z tą prawdą pogodzić, chwilę po takim przerwaniu wątku, życiem zwanym, inne wątki będą się pleść dalej swoim najnormalniejszym z normalnych torów. W miejsce tych niedokończonych pojawi się zrodzony w bólach i spazmach, a zatem okupiony wielką ceną, godną przynajmniej nadziei na epopeję na miarę epoki, kolejny wątek bez najmniejszych szans na konkretne zakończenie i skazany na przerwanie gdzieś w nurcie narracji.

Oglądanie i słuchanie spektaklu Teatru Powszechnego w Warszawie to uczta - takiej bowiem wrażliwości na dźwięk słowa i jego znaczenie już dawno w teatrze nie było. I tak jak każdy ma swój język i głos wewnętrznych przemyśleń, tak tutaj tekst składa się właśnie z takich tonów słownych, a'la Białoszewski. Codzienność języka zupełnie neo-witkacowska, bardzo przypominająca genialne dialogi Koterskiego. No a do tego wszystkiego zespół aktorów, który spójnie i wprawnie toruje sobie nawzajem drogę ku kolejnym kwestiom, współtworzy i współopiewa zwyczajność życia.

Uwielbiam być tak pozytywnie zaskakiwany w teatrze! Tym większy mój podziw dla Piotra Cieplaka za twórczą dojrzałość reżyserską i nadzieja, że nagrody, którymi tak obficie "Nieskończona historia" została obsypana, w tym kraju przyznaje się jednak rzeczywiście za wartości artystyczne, a nie "z klucza".

To wielka sztuka umieć "Nieskończoną historię" ująć w całość tak mądrą, ufając w inteligencję i wyczucie widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji