Artykuły

Sceniczna paleta

Dziś w Teatrze Współczesnym w Szczecinie premiera "Krzeseł" Eugene'a Ionesco w reż. Jacha Ostaszewskiego. Znakomity aktor Jacek Polaczek jest potrójnym bohaterem tego wieczoru: jako aktor, asystent reżysera i jubilat (30-lecie pracy artystycznej).

Uczeń Wydziału Budowy Maszyn w częstochowskim Technikum Hutniczym, nie przypuszczał, że zwiąże życie zawodowe z teatrem, choć dzięki swojemu poloniście rozwijał humanistyczne zainteresowania. Kółko żywego słowa, konkursy recytatorskie, międzyszkolny teatrzyk wydawały się na początku tylko sympatycznym hobby, toteż kiedy po uczniowskiej premierze "Wesela" opiekujący się młodzieżą aktor zapytał, kto chce zdawać do szkoły aktorskiej, Jacek Polaczek zdecydowanie wymienił... politechnikę.

Po maturze, przeprowadzce do Poznania, nieudanym starcie na politechnikę, przepracowanym roku w biurze konstrukcyjnym przemysłu meblarskiego i kolejnej próbie, rozpoczął studia techniczne. "Zaczęło mi jednak brakować teatru. Próbowałem dostać się do studenckiego zespołu teatralnego, wziąłem udział w eliminacjach na spikera poznańskiej telewizji. Przeszedłem wszystkie etapy i otrzymałem propozycję na czas próbny - wspomina Jacek Polaczek. - Coraz częściej jednak myślałem - dlaczego nie spróbować zdawać do szkoły teatralnej? Przynajmniej nie będę sobie wyrzucał, żałował, że czegoś nie spróbowałem..."

Pojechał na egzaminy do Krakowa i został przyjęty, razem z Pszoniakiem, Łukaszewiczem, Jasińskim. Po roku kontynuował studia na Wydziale Aktorskim PWSFWiT w Lodzi.

Po dyplomie, związał się z teatrem w Tarnowie, potem Koszalinie, Poznaniu. Od stycznia 1976 roku do dziś, gra na scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie. "Z przerwami na zdradę, kiedy byłem w Teatrze Polskim" - dodaje żartobliwie Jacek Polaczek.

Grał w "Jubileuszu" Redlińskiego - pierwszej premierze Współczesnego. W "jubileuszowym" zespole artystycznym była także żona Krystyna, inspicjent oraz Zbigniew Witkowski i Tadeusz Zapaśnik.

Ma w swoim dorobku około 80 różnorodnych ról. "Nie czuję się ani aktorem dramatycznym, ani komediowym. Nowe propozycje są otwarciem pewnej furtki artystycznej. Lubię zderzenia z materiałem komediowym, który jest trudny warsztatowo. Role komediowe to dla mnie wyzwanie."

Gra w teatrach, współpracuje z Polskim Radiem Szczecin i kabaretem "Piwnica przy Krypcie". Nazywa swój zawód aktorską paletą, przy której używa się innych środków technicznych, warsztatowych. Bardzo dobrze czuje się przy mikrofonie. "Miałem szczęście spotkać na mojej radiowej drodze wybitnych ludzi, jak np. reżyser Waldemar Modestowicz, czy realizator dźwięku Anna Waraczewska."

"Kabaret? Nie należę do rozśmieszaczy, moje role mają poważniejszą nutę. Nie jestem i nie będę osobowością satyryczno-komediową w rozumieniu kabaretu, choć zdarzało mi się pojawiać w śmiesznych skeczach" - podkreśla aktor.

W dzisiejszej premierze "Krzeseł" - Ionesco, Jacek Polaczek pełni także rolę asystenta reżysera. Traktuje tę funkcję przede wszystkim organizacyjnie. "Staram się ułatwiać reżyserowi komunikację z zespołem, zdejmować z głowy problemy związane ze stroną techniczną. Zabiegam, aby było wygodniej i aktorom, i reżyserowi. Nie zajmuję się stroną czysto artystyczną. Jeśli mówię swoje zdanie, to tylko z pozycji aktora" - zaznacza.

Teatr - "musi być twórczy, mówić własnym głosem".

Reklama - "podchodzę do niej ostrożnie. Są rzeczy, których bym nie reklamował".

Agencje aktorskie - "tylko w połowie przejęliśmy dobre wzorce z zachodu. Castingi, zdjęcia próbne, konkursy do ról są rzeczą naturalną. Zdrowiej, kiedy w imieniu aktora rozmawia agent. Niestety, wiele agencji działa bardzo nieprofesjonalnie".

Muzyka - "bardzo lubię poważną. Nie jestem jej znawcą, ale miłośnikiem".

Rodzina - "żona Krystyna jest inspicjentem w Teatrze Współczesnym. Starszy syn, architekt, mieszka w Paryżu. Młodszy, absolwent Akademii Ekonomicznej - w Poznaniu".

Hobby - "wykorzystuję każdą okazję na turystykę rowerową. Rocznie przejeżdżam kilka tysięcy km, dotychczasowy rekord to 6800 km! Pięknie jest w Buku, Nowym Warpnie, Trzebieży".

Urlop - "najchętniej tam gdzie cisza, czyste powietrze, mało ludzi. Ostatnie dwa lata jeździliśmy z żoną do Francji".

Wyjątkowa data - "8 sierpnia 1998 roku. Tego dnia był w Poznaniu ślub młodszego syna. W czasie weselnej kolacji, około godz. 23, urodziła się w Paryżu wnuczka Marina".

Marzenia - "najwięcej było ich na początku. Nigdy nie marzyłem, że zagram Hamleta. Romeem też nie byłem...".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji