Jubileusz z debiutami
Nie zdarza się często, żeby jedna ważnych zdarzeń. Ale jeśli się spotykają dwa debiuty i jeden jubileusz 30-lecia, to już to samo zderzenie tych zdarzeń ma wyjątkowy smak. A jeśli do tego dodać, że debiuty zdarzyły się w jednej rodzinie, ba, że jeden z nich jest debiutem specyficznym, bo oto artysta - mistrz w swojej dziedzinie - zapragnął spróbować swych sił w całkiem innej dziedzinie sztuki, to smak wyjątkowości jeszcze się wyostrzy. To wszystko zaś stało się przy okazji "Krzeseł" Ionesco wystawionych na scenie Teatru Współczesnego.
Jubileusz 30-lecia świętował tam rolą Starego Jacek Polaczek. Debiutowali natomiast: Jacek Ostaszewski - kompozytor, niegdyś znany z zespołu Osjan, od lat czołowy twórca muzyki teatralnej, który tym razem objawił się jako reżyser, i jego córka Matylda, dla której "Krzesła" były pierwszą pracą scenografa. Można dopisać do tej listy Grzegorza Falkowskiego - absolwenta krakowskiej PWST, który niemą rolą Mówcy zadebiutował we Współczesnym.
A więc pretekstów, by te "Krzesła" zapamiętać - nie brak. O czym piszę absolutnie bez przekąsu. Bo ten wieczór zapamiętać warto. Bo Polaczek to Polaczek, Ostaszewski jest kompozytorem znakomitym, a jego córka - kolejne pokolenie teatralnego rodu O. (matka i ojciec Jacka Ostaszewskiego też byli ludźmi teatru: ona - aktorką on - scenografem) - zapowiada się naprawdę ciekawie.
A czy "Krzesła" te zapadłyby w pamięć dzięki swym walorom artystycznym? Rzecz do dyskusji. I do recenzji. Jakkolwiek jednak zostaną ocenione - powinno być też docenione to, iż Współczesny daje szanse odważnym, cennym dla teatru w ogóle, debiutom. To może ładnie zaprocentować.