Wypełnić pustkę
Wiadomo nie od dziś, że bardzo ważne osoby zapełniając rzędy teatralnego pluszu gwarantują bytową ciągłość instytucji, a w szczególności jej administratorów - pisze Michał Centkowski w felietonie dla e-teatru.
Stąd wspomniani administratorzy ochoczo rozdają dziesiątki zaproszeń, skierowanych głównie do bardzo ważnych osób. Jednak wysoka kultura osobista i polityczna objawiająca się wielką skromnością, niechęcią do eksponowania swej ważności, a i dla wielu zwłaszcza tych co bardziej "prawych" swoistą podejrzliwością względem rozwiązłości jaką od wieków niósł z sobą teatr i jego twórcy każą bardzo ważnym osobom mimo wszystko nie zająć ostatecznie przypadłego im z nadania miejsca w rzędach pierwszych. Śląsk jeśli idzie o tę skromność jak przystało na region w wartościach tradycyjnych rozmiłowany nieustannie w czołówce.
I mniejsza gdy idzie o premierę, śmiertelnicy przywykli do myśli z feudalnego porządku świata wywiedzionej, że premiera niczym dworski bal przynależy do innej rzeczywistości, dostępnej wyłącznie bardzo ważnym osobom.
Prawdziwy problem sprawia ta z dewocją granicząca nieśmiałością, gdy rok rocznie, te same miejsca pustoszeją na rozlicznych festiwalach. Wtedy to pustka z nich wyzierająca, po dwakroć większa, bo obietnicą bardzo ważnych osobowości emanująca, pieści chłodno zarówno grających do pustych rzędów aktorów, jak i może nawet czulej wściekłych i rozżalonych uczniów, studentów, emerytów nadzieje na zdobycie stosunkowo taniego ( bo nie wzbogaconego kosztami podróży np. do Bydgoszczy czy Warszawy) biletu, pielęgnowane od miesięcy, bezlitośnie konfrontuje je z rzeczywistością pani kasjerka.
"Biletów już niestety brak"- powiada z autentyczną empatią, pierwszego dnia oficjalnej sprzedaży. Rozeszły się już dawno. Po wydziale kultury miejscowego urzędu, po magistracie, gazowni.
"A jak każdy zapłaci będzie śmiały" wybrzmiewają mi w głowie słowa właściciela kantoru z "Ziemi Obiecanej". Czy gdy zapłacą pięć złotych sumienie przestanie ich gryźć, że tak za publiczne pieniądze, z podatków, z zaproszenia do teatru, zajmować miejsce innym, studentom, emerytom, a może ich nawet to co się dzieje na scenie serio interesuje?
Może w tym sezonie komuś uda się przełamać nieśmiałość, czy też wrodzoną niechęć do obcowania z kulturą nieco wyższą, a jeśli nie to przynajmniej aktorom nie będzie ciasno. Wszak "zwykły" śmiertelnik, najbardziej choćby teatrem pasjonujący się, bardzo ważnego braku nie wypełni.