Teatralni darczyńcy
Fredrowską komedię w Nowym zafundował teatrowi Marek Bykowski, a szekspirowski "Wieczór Trzech Króli" wzięło w swoje koszty Towarzystwo Ubezpieczeniowe Nationale- Nederlanden.
I jest to doprawdy coś wielce obiecującego. I dla teatru, i dla nie tak zasobnych, jak się można było tego spodziewać, władz samorządowych władających teatrem i dla nas wszystkich czyli widzów. Oto bowiem część kosztów związanych z kolejną premierą ktoś decyduje się wziąć na siebie. No, i wyniku tego Teatr Polski będzie w stanie zaprosić nas na dodatkową premierę, bo na tej, w znacznej mierze fundowanej, sporo grosza przecież zaoszczędził.
Ta fundowana premiera otrzymała szczególną oprawę także ze względu na to, że była ona jubileuszowa i w jego powojennych dziejach pięćsetna. Po spektaklu na jego scenie pojawili się więc wiceprezydent Poznania Andrzej Grzybowski oraz dyrektorzy Nationale Nederlanden Grażyna Sipińska i Jerzy Małyszko, aby odebrać w podzięce od teatru statuetkę Hebanowego Stula. A prezes Fundacji "Naród Sobie" profesor Lech Trzeciakowski, przypomniał, w jakim to towarzystwie znaleźli się darczyńcy. Ich poprzednikami w dziele wspomagania tego teatru byli i hrabia Bolesław Potocki, i Ignacy Paderewski, który to przekazał Teatrowi Polskiemu tacę złotych monet, i Helena Modrzejewska, która oddała teatrowi 6000 marek za swoje gościnne występy. A była to jak na owe czasy kwota ogromna. W XIX wieku tak było, i tak też zaczyna być teraz. Bo, ci w których to gestii znalazł się ponownie skomunalizowany teatr, nie mają tyle, ile potrzeba na teatr pieniędzy.
Po przestawieniu darczyńcy zaprosili gości premiery na bankiet. Wśród nich dostrzegliśmy wieceministra kultury i sztuki profesora Jacka Weissa. Stawili się w komplecie pracownicy Nationale Nederlanden. I oni też zgotowali aktorom owację, ale czy rzeczywiście na szekspirowskim "Wieczorze Trzech Króli" świetnie się bawili to już inna jakby sprawa...