Artykuły

Błędne koło niemocy

Dwa lata temu Adam Sroka zrealizował ze sporym sukcesem "Wariatów na lodzie, czyli Salę nr 6" w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza. Objąwszy dyrekcję Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu, powtórzył sprawdzony już zamysł inscenizacyjny, wpisania całej akcji w okrąg - zarówno w sposobie jej prowadzenia, jak i w budowie przestrzeni. Oglądałem nową adaptację sceniczną Adama Sroki z niesłabnącym zainteresowaniem, jakkolwiek bez emocjonującego dreszczu obcowania z oryginałem.

"Sala nr 6", niewielkie opowiadanie Czechowa, jest jednym z najbardziej znanych arcydzieł światowej literatury. Historię humanisty, lekarza psychiatry, który partnera do intelektualnych dyskusji (swoje alter ego?) odnajduje w cierpiącym na depresję maniakalną pacjencie - i sam w konsekwencji zajmie wkrótce podobne mu miejsce na szpitalnym łóżku - zwykło się interpretować jako literacką syntezę Rosji.

Adam Sroka zrobił uniwersalną przypowieść o kondycji człowieka. Doktor (Andrzej Czernik) jest tu typem trzeźwo myślącego racjonalisty, przestrzegającego ustalonych hierarchii wartości. Trafia jednak na swej drodze na pacjenta Gromowa (Sławomir Federowicz), który celnie wypunktuje niekonsekwencje jego myślenia, skażonego scjentyzmem i idealistycznym oderwaniem od rzeczywistości. "Można sobie siedzieć w beczce i zajadać pomarańcze i oliwki

- szydzi Gromow z Doktora, stawiającego mu za przykład Diogenesa. - A niechby mu wypadło w Rosji, to nie to, że w grudniu, ale w maju wprosiłby się do izby. Bo pewnie pokręciłoby go z zimna."

Z pojedynku dwóch intelektów: chorego - Gromowa i zdrowego - Doktora, zwycięsko wychodzi... pacjent. Gromow nie głosi prawd zasłyszanych, ani przeczytanych, lecz te najprostsze, własne: "Na ból odpowiadam krzykiem i łzami, na podłość

- oburzeniem, na łajdactwo - odrazą. Według mnie to się nazywa życiem. Im organizm niższy, tym jest mniej wrażliwy i tym słabiej odpowiada na podniety, a im jest wyższy, tym jest wrażliwszy i tym energiczniej reaguje na rzeczywistość. Jak można o tym nie wiedzieć? Doktór, a nie zna takich najprostszych rzeczy". I Doktor nie znajdzie kontrargumentów. A przyjęcie racji Gromowa równa go w prawach z wariatem.

Mądre, krystalicznie czyste w doborze środków przedstawienie Adama Sroki - z przejmującą ilustracją muzyczną z wykorzystaniem oryginalnych rosyjskich pieśni cygańskich - przynosi świetną rolę Sławomira Federowicza, spychającą w cień wszystkie pozostałe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji