Artykuły

Klara traci pracę

Polscy reżyserzy i krytycy młodej generacji od pewnego czasu są zapatrzeni w teatr niemiec­ki, poruszający zagadnienia społeczne i politycz­ne. Manifest Thomasa Ostermeiera "Teatr w dobie przyspieszenia", postulujący skupienie się na pod­legającej gwałtownym przemianom rzeczywistoś­ci i wystawianie współczesnej dramaturgii, do­czekał się nie tylko licznych komentarzy, ale i realizacji na polskim gruncie. Paweł Łysak i Paweł Wodziński, najpierw w Towarzystwie Teatralnym korzystającym ze sceny warszaw­skich Rozmaitości, a od poprzedniego sezonu w Teatrze Polskim w Poznaniu, starają się na­śladować repertuar berlińskiej Schaubuhne pod dyrekcją Ostermeiera.

Trendowi temu uległ również stroniący dotąd od komentowania współczesności Paweł Miśkiewicz, gdyż postanowił stworzyć spektakl będący głosem swego "pokolenia na temat ciągle zmienia­jącej się otaczającej nas rzeczywistości". Przygoto­wał w Teatrze Polskim we Wrocławiu insceniza­cję "Przypadku Klary" Dei Loher. Realizację owego dramatu zobaczył w Hamburgu i choć miał za­strzeżenia do publicystycznej konwencji przed­stawienia zwrócił uwagę, iż widownia przeżywała podstawowe życiowe dylematy razem z główną bohaterką. "Przypadek Klary" jest typowym dzisiej­szym dramatem złożonym z szeregu epizodów oraz monologów postaci i raczej trudno go uznać za dzieło wybitne; ale porusza on ważną kwestię społeczną. Niemiecka dramatopisarka ukazała bowiem konsekwencje kurczenia się rynku pracy i status osób pozbawionych stałej i dobrze płatnej posady.

Tytułowa postać sztuki, mająca "lat trzydzieś­ci kilka" i utrzymująca się z redagowania instruk­cji obsługi sprzętu domowego, w rezultacie ułoże­nia absurdalnego tekstu zostaje zwolniona. Wraz z młodszym o dziesięć lat Tomaszem udaje się do siostry Ireny, by poprosić szwagra Gotfryda, pracującego w banku, o przyznanie kredytu. Wprowadza się do Tomasza, lecz dowiaduje się, iż jest on równocześnie kochankiem ponad pięćdziesięcioletniej Elżbiety. Zamieszkuje więc w pensjonacie i spotyka się z poznanym w klinice uniwersyteckiej żonatym lekarzem Georgiem, który gotów jest jej płacić za seks. Przystaje na propozycję Georga uprawiania seksu we troje, z Tomaszem, i akurat wtedy zachodzi w ciążę. Wkrótce pozwala, aby Nieznajomy potraktował ją jak prostytutkę. Wprawdzie Gotfryd defrauduje dla Klary pieniądze i proponuje jej wspólny wyjazd, gdyż został porzucony przez żonę, która przeprowadziła się do Elżbiety. Ale Klara po­stanawia popełnić samobójstwo zażywając tablet­ki. Pieniądze otrzymane od Gotfryda zapisuje widywanemu na ulicy Chińczykowi. Przygotowu­je instrukcję obsługi zwłok własnych i dziecka, gdyż za wszelką cenę chce się okazać przydatna dla społeczeństwa. Chińczyk jednak wdziera się do pokoju hotelowego i budzi Klarę, która odzys­kuje przytomność. Gotfryd zauważa, że Klara jest nieustabilizowana, z niczego niezadowolona, wy­buchowa, porywcza. Bynajmniej nie staje się bezrobotną w rezultacie reorganizacji firmy czy recesji. Nie tylko lekkomyślnie traci posadę, lecz rezygnuje z zasiłku, nie chcąc stać się jeszcze jednym przypadkiem dla gęstej sieci opieki spo­łecznej. Przestaje odwiedzać urząd pracy i od­rzuca propozycję przekwalifikowania się.

Ale wiele osób z otoczenia Klary znajduje się w podobnej sytuacji. Tomasz, choć ma dwadzieś­cia kilka lat, kilkakrotnie już zmieniał profesje, a obecnie utrzymuje się z handlu starzyzną. Elż­bieta jako nauczycielka musiała przejść na przed­wczesną emeryturę, aby zwolnić etat dla młodego pracownika. Irena, mimo iż posiada średnie wy­kształcenie medyczne, po urodzeniu córki zajęła się jej wychowaniem i prowadzeniem domu. Sfrustrowana, porzuca rodzinę i zatrudnia się w sklepie. Nawet Chińczyk z powodu powszech­nego stosowania kremacji nie może wykonywać zawodu grabarza i przymierza się do sprzedawa­nia naleśników. Loher zwraca uwagę, że coraz więcej ludzi nie posiada stałej pracy, lecz nie wiedzą oni, co począć ze swą wolnością i czują się zbędni.

Na początku wrocławskiego spektaklu Klara (Kinga Preis), siedząc na metalowym krzesełku ustawionym pośrodku proscenium, wygłasza tekst, nad sceną i na monitorze umieszczonym z boku widzimy zbliżenie jej twarzy. Głos z offu domaga się, by Klara patrzyła prosto w obiektyw kamery bądź mówiła wyraźnie. Jesteśmy więc świadkami castingu poprzedzającego kręcenie filmu rekla­mowego. W trakcie odwiedzin u Ireny (Ewa Skibińska) i Gotfryda (Igor Kujawski) Tomasz (Mariusz Kiljan) bawi się kamerą wideo. Na ekranie ukazują się poruszone obrazy twarzy aktorów, jak w niektórych programach telewizyj­nych. Po wyjściu Klary i Tomka do salonu wkracza zespół hip-hopowy Grammatik, aby wy­konać swój utwór. Powraca jeszcze na scenę parokrotnie, a rapowaniu zawsze towarzyszą fil­my. Oglądamy na nich Klarę wędrującą ulicami Wrocławia i dostrzegającą swoją twarz na re­klamowych billboardach. Odwiedza ona bary z fast foodem i luksusowe sklepy. W eleganckiej sukni i ze starannym makijażem niczym modelka jedzie przezroczystą windą w centrum handlo­wym. Elżbieta (Bożena Baranowska) spotyka się z Tomaszem w kościele. Zaczynają uprawiać miłość na ławce, która okazuje się przymocowana do roweru kierowanego przez Chińczyka. Klara, przeprowadzając się do Tomka, zapala kiczowatą lampę z pływającymi w wodzie kolorowymi rybkami. Do ich mieszkania wdziera się Elżbieta, która zrzuca perukę i usiłuje rozbić serce z lampką otrzymane od Tomasza. Kolejne postacie wygłaszają monologi, wpatrując się w obiektyw kamery jak w widowiskach telewizyj­nych opartych na ekshibicjonistycznych wynurze­niach. Klara trafia do kliniki, gdzie sprzedaje swą krew ciurkiem spływającą do pojemnika. W po­koju hotelowym wraz z Georgiem (Wojciech Ziemiański) ogląda telewizję, zmieniając przy pomocy pilota kanały i natrafia na film porno­graficzny. Gdy przyjmuje propozycje Nieznajo­mego, zastyga wraz z nim na scenie, a na ekranie wyświetlany jest film wideo rejestrujący początek seksualnego zbliżenia, a ściślej opuszczanie spod­ni i bielizny przez ukazanych od pasa w dół mężczyznę i kobietę. Na końcu Klara staje na proscenium trzymając wielkie serce z pulsującym we wnętrzu światełkiem, a zespół Grammatik śpiewa, iż najłatwiej się zaszyć i o tym nie myśleć.

Miśkiewicz zgodnie z przedpremierową de­klaracją stworzył więc spektakl o zagubieniu człowieka w świecie pop-kultury. Ponieważ sztuka Loher porusza raczej odmienne kwestie, zawarty w przedstawieniu obraz ludzi poddanych presji telewizji, kina czy reklamy ociera się o banał. Przedstawienie stara się naśladować styl stworzo­ny dla współczesnej dramaturgii wcześniej, choć­by przez Annę Augustynowicz w "Młodej śmier­ci" Grzegorza Nawrockiego czy Grzegorza Jarzynę w "Niezidentyfikowanych szczątkach ludzkich" Bra­da Frasera. Lecz nie ulega wątpliwości, iż owa poetyka jest-Miśkiewiczowi całkowicie obca i dość nieporadnie posługuje się on projekcjami filmowymi czy muzyką pop. Wprowadzane na­trętnie zbliżenia twarzy, migawki filmowe bądź piosenki rozpraszają uwagę widza i nie pozwalają skupić się na relacjach między postaciami czy ich wyznaniach. Ponieważ Miśkiewicz potraktował sztukę jako pretekst do ukazania atrybutów współczesności, nie zadbał o czytelność poszcze­gólnych sytuacji i całej fabuły. Spotkanie Klary z siostrą i jej przyjaciółką Elżbietą w szpitalu rozegrał wokół drewnianych koni, zapewne dlate­go, że Irena znalazła pracę w parku rozrywki. Zamiast kończących ów epizod odwiedzin Toma­sza u chorej kochanki, na filmie widzimy dwie nagie kobiety, bodaj Irenę i Elżbietę, kołyszące się i wirujące na koniach z karuzeli w wesołym miasteczku oraz wabiące chłopaka. Epilog jest również zamazany.

Spektakl swój adresował Miśkiewicz wyraźnie do młodych widzów. Dlatego zinfantylizował głów­ną postać, czyniąc z Klary poprzez fryzurę (krót­ko obcięte włosy) czy strój (lśniący płaszcz i spódnica nałożona na jeansowe spodnie) nie­omal rówieśniczkę Tomasza (pocięte jeansy, bluzka odsłaniająca ramiona i boki torsu). Ukazał

ich więc jako przedstawicieli jednej z młodzieżo­wych subkultur i obdarzył świadomością kilkuna­stoletnich wykonawców muzyki hip-hopowej, tzw. blokersów. Trudno wprawdzie zrozumieć mamrotane przez wrocławskich raperów słowa, ale ich dwa teksty wydrukowane zostały w pro­gramie przypominającym tandetną ulotkę rekla­mową. Końcowa piosenka 'Nie ma czasu pomyśleć" jest bodaj przesłaniem spektaklu i przestrogą przed bezrefleksyjnym życiem. Miśkiewicz za­znaczył jednak swój dystans do hip-hopu na­kazując Klarze przerwać jeden z utworów zespołu Grammatik i zażądać od niego zagrania "Yesterday" Beatlesów jako muzyki swojego pokolenia. Oso­by w średnim wieku, a więc Irena, Gotfryd i Georg, czy też starsze jak Elżbieta, są w spek­taklu na różne sposoby dyskredytowane, grane często groteskowo i niezbyt przekonująco. Nader znamienne jest, iż Miśkiewicz pominął dłuższą wypowiedź Elżbiety o powodach pozbywania się przez instytucje doświadczonych pracowników, lecz w zaawansowanym wieku. Mętną figurą wydaje się uległy i bezwolny Tomasz. Ale mało wiarygodną, gdyż fałszywie poprowadzona przez reżysera, jest przede wszystkim Klara. Rola Klary pomyślana została jako popis Kingi Preis naj­wybitniejszej obok Mai Ostaszewskiej i Mag­daleny Cieleckiej aktorki swojej generacji. Preis na początku znakomicie gra dziewczynę odrzuca­jącą reguły obowiązujące w życiu społecznym - i zachowującą się prowokacyjnie. W najlepszym z monologów Klara zachwala bezrobocie jako znakomitą okazję do przemyślenia dotychczaso­wego życia. Preis nadaje wywodom Klary ton sarkazmu, ale podszytego rozpaczą. Później jed­nak aktorka zdołała zaledwie zasygnalizować na­rastającą desperację i popadanie w stan rezyg­nacji. W konsekwencji samobójstwo Klary wyda­je się niezrozumiałe i nie jest w stanie poruszyć widzów.

Realizując filmy w scenerii wrocławskiej, angażując lokalny zespół hip-hopowy, Miśkiewicz zacierał różnice między nadal dość odmiennymi realiami niemieckim i polskimi. Raczej jednak nie interesowało go położenie młodych ludzi. Wolał poprzestać na utrwaleniu przejawów codziennego życia w wielkim mieście albo imitowaniu wy­tworów kultury masowej. Ponieważ z wyraź­ną rezerwą podszedł do ukazanych w dramacie Loher postaci i spraw, należy przy­puszczać, iż wystawił go wyłącznie w rezultacie chłodnej kalkulacji. Dlatego wrocławski "Przypa­dek Klary" jest zaledwie efektowną atrapą teatru społecznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji