Artykuły

Gdzie diabeł nie może

NAJPIERW zastosowali greps z Hitchcocka. Klasyk kryminału zaleca, aby każde dzieło rozpo­czynało się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. W myśl tej zasady na scenę wyskoczyło dwóch aktorów, którzy wyma­chując szpadami wrzeszczeli niemiłosiernie. Wydawało się, że lada moment popękają im na­brzmiałe do czerwoności żyły i tryśnie krew. Mogliśmy obser­wować to jak pod lupą, ponie­waż scenka przy ulicy Kanoni­czej jest bardzo mała. Co czło­wiek może robić, gdy się tak wykrzyczy? Może pomilczeć, al­bo porozmawiać cichutko. Gdzie tam! Aktorzy Teatru Ludowego - szerzej - aktorzy teatrów krakowskich krzyczą. I jest to norma scenicznych zachowań. Wszechogarniająca maniera.

Krzyczą na "Rękopisie znalezio­nym w Saragossie" w Starym, na "Celestynie" w Słowackim i na "Kochankach piekła" w Lu­dowym. Krzykiem pokrywają brak techniki, pustotą sztuki albo własną bezradność. Każdą recenzję należałoby rozpoczynać od tego stwierdzenia. Już mi się nudzi, bo dokąd można opisywać w kółko to samo. Siedzę i słucham. Krzyk rozsadza mi głowę. Krzyczą aktorzy, krzyczy muzyka. Ilość decybeli obliczona jest na przestrzeń sceny i widowni Teatru Wielkiego a nie na to piwniczne maleństwo przy Kanoniczej. No, ale trudno, niech krzyczą, powoli przywykam.

Tragifarsa Jarosława Marka Rymkiewicza dotyczy miłości, do której mieszają się moce piekiel­ne. W "Kochankach piekła" gra­ją młodzi aktorzy Teatru Ludo­wego i muszę przyznać, że poza nieszczęsnym nadużywaniem gło­su grają z pewną świeżością i wdziękiem. Tempo jest wartkie, tekst sztuki lekki i przewrotnie zabawny.

Z całego zespołu najbardziej podobał mi się diabeł. Barbara Krasińska ma w sobie coś intrygującego, przykuwające uwagę oczy, ładny głos i kocią zwinność. Ciekawe jaką będzie aktorką za pięć lat. Czy los po­szczęści jej?

Diabeł, tajemniczy diabeł do­konuje przeróżnych matactw , po to by ludzie się w sobie durzyli. A że ludziom niewiele trzeba żeby uderzyć w amory, czort ów bez większych starań zbiera cy­rografy od wielbicieli dwóch pa­nienek: jednej z okrucieństwem przestrzegającej cnoty, drugiej okrutnej w niezdecydowaniu ko­go wybrać.

Premiera "Kochanków piekła" odbywała się w ów piątkowy wieczór, kiedy w Sejmie uchwalano budżet. Uchwalą nie uchwalą? Wystraszą się nie wystraszą? Na Wiejskiej prawie wszyscy wierzą w niebo i w pie­kło. Piszę o tym specjalnie po to, aby uzmysłowić Państwu dla­czego tego wieczoru mimo wszystko przyjemnie siedziało się w teatrze. O wiele przyjemniej niż przed telewizorem. Kochasz mnie? Podpisz a pomogę ci... W końcu i krzyki wybaczyłam ak­torom, bo jakby na to nie po­patrzeć, Kanonicza była oazą spokoju z jednym zaledwie wier­cącym się diabełkiem co inte­ligentnie patrzył...

Uczone diabły twierdzą, że najłatwiej człowieka skusić na grzech pychy. Drogi świątobliwy rabinie zostaniesz papieżem, bo masz do tego głowę i kwalifika­cje. Drobiazg tylko - przechrzcij się. I duszyczka gotowa. Z rabinem to nie ja wymyśli­łam. Izaak Beshevis Singer ca­ły tom opowiadań poświęcił dia­błom i kuszeniu.

No więc w piwnicznej salce Teatru Ludowego przy ulicy Ka­noniczej było wesoło, ochoczo podpisywano cyrografy, a staw­ką była miłość. Po powrocie z teatru do domu dowiedziałam się, że na Wiejskiej też podpi­sano i jakby to napisał Singer - tamte czarnuchy jak niepy­szne odfrunęły. Ale niedaleko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji