Artykuły

Ludzie bezdomni

Prezydent Białegostoku powinien przygarnąć byłego dyrektora tamtejszego teatru do siebie. Podobno mieszka nieźle. Jeden pokój mógłby odstąpić - pisze Mike Urbaniak w felietonie dla e-teatru.

Rzecz jest poważna, bezdomność to nic zabawnego. A grozi ona niechybnie byłemu dyrektorowi Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. Piotr Dąbrowski kierował tą sceną przez ostatnią dekadę produkując gniot za gniotem i nie miał czasu na to, żeby się dorobić (jak sam mówi). W związku z brakiem znaczącego dorobku (zarówno artystycznego, jak i materialnego) postanowił okupować służbowe mieszkanie, do którego nie może się wprowadzić nowa szefowa sceny Agnieszka Korytkowska-Mazur. Kobiety, jak powszechnie wiadomo, mają o wiele większe zdolności adaptacyjne niż mężczyźni, dlatego nowa pani dyrektor zamieszkała w przyteatralnym pokoju z grzybem. Grzyb nie jest wcale ogromny, ot muchomor na suficie. Jak odpowiednio oświetla go popołudniowe słońce, to nawet jakby się uśmiechał, jakby mówił: dzień dobry Agnieszko.

Ex-dyrektor Dąbrowski podobno sugerował w akcie rozpaczy wyprowadzenie się pod most. Problem jest jednak taki, że w mieście mostów właściwie brak, bo przez Białystok przepływa tylko nikczemny strumyk zwany rzeką Białą. Jest nad nią coś a'la mostek, ale dyrektora z meblościanką upchnąć się pod nim nie da. Jeden tapczan jak cię mogę, ale tyle, finito. Co robić dalej? Na szczęście na ratunek dyrektorowi ruszył prezydent podlaskiej stolicy Tadeusz Truskolaski. Człowiek wielkiego serca, mecenas kultury. Nadał on błyskawicznie Dąbrowskiemu tytuł "niezbędny dla miasta". I niech nikogo nie zmyli ta finezyjna nazwa. Nie, to nie jest podlaski odpowiednik Gloria Artis, ale obejście listy kolejkowej do taniego, komunalnego mieszkania. Zbędni dla miasta, czekający od lat na lokum zwykli mieszkańcy, mogą poczekać. W końcu dyrektor się nie dorobił. Teatralno-budowlane cul-de-sac.

I nagle olśnienie, genialne rozwiązanie, eureka! Niedolę pana Dąbrowskiego można szybko pożenić z bezinteresowną chęcią niesienia pomocy kulturze przez pana prezydenta. Włodarz Białegostoku ma bowiem, jak się okazuje, stumetrowe mieszkanie, hektar ziemi i domek letniskowy! Jakiż to byłby piękny gest, gdyby jeden pokój oddał byłemu dyrektorowi. Skoro jest taki niezbędny dla miasta, to chyba nie problem. W zamian pan Dąbrowski mógłby wyreżyserować rodzinie Truskolaskich dajmy na to jasełka albo inne badziewie, kontynuując dokładnie to, co przez ostatnie dziesięć lat robił w Teatrze Węgierki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji