Artykuły

Elbląg-Tarnopol. Dyrektor Siedler reżyseruje na Ukrainie

W sobotę [9 lipca] na scenie Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Tarasa Szewczenki w Tarnopolu odbyła się premiera sztuki Bogusława Schaeffera "Scenariusz dla trzech aktorek". Z kolei na październik zaplanowana jest tam premiera "Tanga" Sławomira Mrożka. Obydwa spektakle reżyseruje Mirosław Siedler [na zdjęciu], dyrektor Teatru Dramatycznego w Elblągu, którego tuż przed wyjazdem na premierę do Tarnopola poprosiliśmy o rozmowę.

Jak to się stało, że reżyseruje pan dwie sztuki w oddalonym o prawie tysiąc kilometrów od Elbląga Tarnopolu?

- Jest to kolejny już owoc nawiązanej przez nas jesienią ubiegłego roku współpracy z tarnopolskim teatrem. Kiedy gościliśmy tam wówczas, zaprezentowaliśmy trzy nasze spektakle - właśnie "Scenariusz dla trzech aktorek" i "Tango" oraz "Kolację dla głupca". Dyrektor Michajło Jakubowicz Forgiel wyznał mi wtedy, że taka sztuka, jak "Scenariusz..." bardzo go interesuje i że chce ją zrealizować w swoim teatrze. I od razu zaproponował mi, abym ten spektakl reżyserował. Jednak ostateczne decyzje musiały trochę dojrzeć i zapadły dopiero wiosną tego roku, kiedy nasi ukraińscy przyjaciele przejechali do nas z dwoma spektaklami. Wtedy też ustaliliśmy, że Wiaczesław Żiła z Tarnopola będzie reżyserował u nas dwie jednoaktówki Antoniego Czechowa pt. "Niedźwiedź" i "Oświadczyny", a ja podjąłem się realizacji "Scenariusza dla trzech aktorek" i "Tanga".

Reżyserowanie spektakli tysiąc kilometrów od domu jest chyba trochę uciążliwe...

- Odległość, jaką trzeba pokonać, rzeczywiście jest problemem, ale kiedy jestem tam już na miejscu, to pracujemy bardzo intensywnie. Ukraińscy aktorzy są bardzo zdyscyplinowani i zaangażowani w to, co robią. Na Ukrainie jest znacznie większy kult reżysera i jednocześnie oczekiwanie na reżyserskie propozycje rozwiązań scenicznych, zupełnie inaczej, niż u nas, gdzie reżyser współpracuje z aktorami i na każdym etapie realizacji spektaklu oczekuje od aktorów propozycji, sugestii. Każda moja uwaga była przez ukraińskich aktorów natychmiast realizowana i później utrzymywana bez jakichkolwiek zmian. Kiedy jednak zacząłem tłumaczyć, że praca nad sztuką to proces twórczy, a nie mechaniczne ustalenia, trochę zmienili swoje podejście do pracy nad spektaklem.

A język nie jest przeszkodą w porozumiewaniu się z aktorami?

- Właściwie nie. Niektórzy mówią po polsku, inni rozumieją nasz język, a poza tym bardzo dużo słów w języku ukraińskim jest podobnych do naszych. Zresztą, ja też nauczyłem się już trochę po ukraińsku.

Czy realizowane przez pana spektakle różnią się od tych, które przygotowane zostały w elbląskim teatrze?

- Oczywiście, że tak. Przystępując do realizacji obydwu sztuk, starałem się wymazać z pamięci obrazy, jakie zapamiętałem z naszych spektakli. Trudno jest oczywiście zmienić sam tekst, ale pomysły są zupełnie inne, współgrają z obecną sytuacją na Ukrainie i w ukraińskim teatrze. W sztuce Schaeffera mamy bowiem z jednej strony ogromne chęci i tęsknoty, z drugiej zaś niemożność realizacji pewnych pomysłów twórczych. Z kolei "Tango" jest dzisiaj odczytywane przez Ukraińców niemalże jako symbol pomarańczowej rewolucji. Nie bez powodu więc Artur ma krawat pomarańczowy. "Scenariusz dla trzech aktorek" mamy już zapięty na ostatni guzik, a nad "Tangiem" będziemy musieli jeszcze trochę popracować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji