Taki teatr chciałbym kontynuować - mówi Zygmunt Hübner, reżyser "Spiskowców"
W piątek, 11 stycznia, na dużej scenie warszawskiego Teatru Powszechnego pierwsza w tym sezonie premiera. Na afisz wchodzą "Spiskowcy" Josepha Conrada. Jest to sceniczna adaptacja jego powieści "W oczach Zachodu", której dokonali Zygmunt Hübner i Michał Komar.
Trafiamy z fotoreporterem na jedną z ostatnich prób. Przy stoliku reżyserskim - obok Zygmunta Hübnera - Stanisław Radwan. Muzyka do spektaklu jest już gotowa i nagrana, i dziś właśnie odbywa się jej ostateczna synchronizacja z działaniami scenicznymi. Niektóre frazy aktorzy słyszą po raz pierwszy muszą się z nimi oswoić, wczuć. Dostosować do tych dźwięków rytm kroków, gesty, pauzy.
Ponieważ dzisiejsza próba rozpoczyna się od aktu II, "na pierwszy ogień" idzie od razu jedno z najtrudniejszych miejsc w montażowych spektaklu: scena z retrospekcji bohatera. W ciągu 10 minut miejsce akcji, rekwizyty, nastrój zmieniają się kilkakrotnie. Trzeba ogromnej dyscypliny, by wszystko to zaczęło "grać"! I muzyka, i aktorzy, i światło, i dekoracje... Kolejne powtórzenia... Ekipa techniczna pracuje z nie mniejszym niż aktorzy wysiłkiem i poświęceniem.
"W oczach Zachodu" zaliczana do tzw. "lądowej" grupy utworów Conrada, jest u nas powieścią mniej znaną i popularną niż np. "Lord Jim", "Smuga cienia" czy "Murzyn z załogi Narcyza". A jednak niektórzy krytycy zaliczają ją do najlepszych powieści politycznych początku XX wieku. Jej sceniczna adaptacja zapowiada się jako wydarzenie niezwykle interesujące.
W czasie próby poprosiliśmy reżysera, Zygmunta Hübnera, o kilka słów na temat tej najnowszej premiery.
ZYGMUNT HÜBNER: Nosiłem się już z zamiarem wystawienia któregoś z utworów Conrada, gdy doradzono mi "W oczach zachodu". Po bliższym zapoznaniu się z tą powieścią uznałem, że warto pokusić się o adaptację. Problematyka "Spiskowców" jest zgodna z linią zainteresowań moralnych naszego teatru. Taki właśnie teatr chciałbym kontynuować.
ZEW: Czy zmiana tytułu świadczy o dość znacznym odejściu od tekstu Conrada?
ZH: "Spiskowcy" są raczej swobodną adaptacją powieści. Włączyłem fragmenty z innych książek Conrada i jego artykułów publicystycznych. Zmieniłem także konstrukcję zdarzeń, wprowadzałem watki, których nie ma w pierwowzorze. Za mało to by uznać, że "Spiskowcy" są sztuką na motywach Conrada, za dużo, by zostawić pod znanym tytułem.
ZEW: Czy wprowadził Pan osobę narratora - komentatora wydarzeń? _
ZH: Odpowiada jej w pewnym sensie postać Profesora, choć nie jest to porte parole autora, raczej ukłon w stronę powieści i jej konstrukcji.
ZEW: Główną rolę, Razumowa, powierzył Pan Jerzemu Zelnikowi, który od tego sezonu rozpoczął pracę w "Powszechnym"...
ZH: Nie jest to dla mnie aktor "nowy". Spotkaliśmy się w Starym Teatrze w Krakowie, gdzie Jerzy Zelnik debiutował. Dlaczego obsadziłem jego właśnie? Po prostu dobrze odpowiada potrzebom tej roli.
Poza Jerzym Zelnikiem grają m.in.: Leszek Herdegen, Rafał Mickiewicz, Joanna Żółkowska, Gustaw Lutkiewicz, Wiesława Mazurkiewicz, Marta Ławińska, Andrzej Szalawski, Mieczysław Voit, Andrzej Grąziewicz i inni. Scenografia jest dziełem Jana Banuchy, muzyka - Stanisława Radwana.