O tych, co skryli się w lesie
Nie będzie to przedstawienie dla dzieci. Adresuję je do dorosłych, którym udało się zatrzymać w sobie odrobinę dziecka - mówi reżyser Piotr Cieplak. W teatrze Studio trwają ostatnie próby do "Kubusia P.". Premiera za tydzień.
Piotr Cieplak sięga po jedną z najważniejszych książek
nie tylko dla najmłodszych - "Kubusia Puchatka" Alana A. Milne'a. - Zastanawiałem się, jak przejść od tego, co dziecięce, do tego, co dorosłe - mówi, ale od razu zastrzega: - Nie znaczy, że będzie to nadęty traktat filozoficzny. W "Kubusiu P." Piotra Cieplaka nie zobaczymy Krzysia. - Nie będzie go, bo poniekąd ja spełniam jego rolę - tłumaczy enigmatycznie reżyser. Będą za to Krewni i Znajomi Królika, których zagrają studenci łódzkiej Filmówki.
Reżyser z dzieciństwa nie pamięta "Kubusia Puchatka". Przyznaje, że "odkrył" go niedawno, czytając go swoim dzieciom. Zdaje sobie sprawę, że inscenizacja "Kubusia
Puchatka" nie jest zadaniem prostym. - Interpretowanie,
nazywanie mądrymi słowami tego, co napisane jest tak lekko
- tu nietrudno o fałsz - mówi. Na każdym kroku na reżysera
czyha niebezpieczeństwo pretensjonalności. - Można ubrać aktorów w krótkie majtki i przyprawić im uszy czy ogony, ale udziecinnianie tego tekstu, moim zdaniem, nie ma sensu - uważa reżyser. - Można zająć się wyłącznie głębiami psychologicznymi i metaforami filozoficznymi, ale wtedy odarłbym "Kubusia" z czułości. Wewnątrz tego tekstu tkwią
niesłychanie precyzyjne opisy. - To cała galeria ludzkich postaci. Wszystkie są tragikomiczne: tak śmieszne, że aż smutne. Tak tragiczne, że aż śmieszne - dodaje Cieplak.
- Nie są to bohaterowie z pierwszych stron gazet. Ich losy opisywane są raczej w rubrykach "listy od czytelników": "Kochana Przyjaciółko, mam problem..." W pędzie naszego świata nie dają sobie rady i dlatego skryli się tu, w Lesie. Są bezradni, ale mimo to mają swoje małe kręgosłupiki: swoje honory, swoje ambicje, swoje tęsknoty. Nie czuję się od nich lepszy.
Mieszkańców Stumilowego Lasu scharakteryzował Piotr Cieplak:
KUBUŚ - MARIA PESZEK:
Z całej galerii postaci jest kreślony najbardziej enigmatycznie. Nie wiemy o nim zbyt wiele. Kubuś się zawsze dziwi i traktowany jest jak kompletny głuptasek. A przecież zdziwienie jest cechą największych duchowości: nie tworzyć swoich masek, nie przedstawiać własnych projekcji, ale pytać, zatrzymywać się w pół kroku i pytać. Dziwi się, bo jest otwarty na świat, gotowy do jego chłonięcia.
PROSIACZEK - EDYTA JUNGOWSKA:
Ta postać składa się z jednego wykrzyknika, wykrzyczanego i wyszeptanego na wszystkie możliwe sposoby... Wykrzyknika "Przytul mnie!!!"...
MALEŃSTWO - GRZEGORZ MIŚTAL:
Pod okiem Mamy Kangurzycy rośnie mały morderca...
MAMA KANGURZYCA - AGATA PIOTROWSKA:
Madonna Krupówek i deptaków w Sopocie. Ma swój brylant - swoje Maleństwo. Jest tak w niego zapatrzona, że nie widzi, że chowa potwora...
KRÓLIK - ANDRZEJ MASTALERZ:
Działać, działać, działać, robić, robić, robić, za wszelką cenę chciałby się komuś przydać, wszystkich zadowolić. Mogę go sobie wyobrazić np. jako przewodniczącego klubu kolekcjonerów kapsli.
TYGRYS - RAFAŁ MAĆKOWIAK:
Marzy, by być tygrysem... Już prawie w to uwierzył, że nim jest... Chłopczyk, który chce wierzyć, że jest Antonio Banderasem.
KŁAPOUCHY - STANISŁAW BRUDNY:
Jest bardzo samotny, ale do końca świata się do tego nie przyzna... Będzie godzinami nieruchomo czekać na krzesełku na urodzinowe prezenty...
SOWA - IRENA JUN:
Wciąż pisze do siebie listy, a przecież nie potrafi pisać i czytać...