Dramat dwóch Hamletów
XVI Festiwal Szekspirowski w Gdańsku podsumowuje Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Perfekcyjny "Hamlet" Luka Percevala [na zdjęciu] uratował tegoroczny Festiwal Szekspirowski. Złotego Yoricka dla najlepszego polskiego spektaklu odebrał Grzegorz Wiśniewski za "Ryszarda III" z Teatru im. Jaracza w Łodzi.
Choć zeszłoroczny FS - ze świetnymi przedstawieniami Nikołaja Kolady i Oskarasa Koršunovasa - zaostrzył apetyty trójmiejskich widzów, to na dzieło tak doskonałe, jak spektakl belgijskiego reżysera, warto czekać latami.
Absolutnie wszystkie elementy przedstawienia - przepisany współczesnym językiem przez Feriduna Zaimoglu i Güntera Senkela tekst Szekspira, wspaniała i hipnotyzująca muzyka, wykonywana na żywo przez Jensa Thomasa, ascetyczna scenografia Annette Kurz, doskonała i bardzo równa gra aktorska całego zespołu z Hamburga, inteligentna interpretacja i subtelna reżyseria Percevala - tworzą spójną, poruszającą do głębi całość.
Reżyser ograniczył liczbę postaci, skupiając się na rodzinnym - i uniwersalnym jednocześnie - dramacie, w którego centrum stoi Hamlet, rozpisany na dwóch aktorów. Podział ten oddaje nie tylko dylematy szekspirowskiego bohatera, ale i każdego z nas; rozerwanie pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem, działaniem i bezczynnością.
Na tle niemieckiego "Hamleta" blado wypadły pozostałe zagraniczne produkcje. Szczególnie zawiódł Rumun Silviu Purc rete ze swoją "Burzą" - porywającą plastycznie, ale z nieciekawą interpretacją i grą aktorską. Przeciętnie dobry, równie daleki od arcydzieła, co od klapy poziom przedstawiał macedoński "Hamlet" Dejana Projkowskiego i starannie przemyślany "Lear. Komedia" Rosjanina Konstantina Bogomołowa.
Organizatorzy FS nie musieli w tym roku wstydzić się spektakli polskich, walczących o nagrodę Złotego Yoricka dla najlepszej inscenizacji Szekspira w sezonie: "Burzy" w reżyserii Mai Kleczewskiej z Teatru Polskiego w Bydgoszczy, "Makbeta" w reżyserii Marcina Libera z Teatru Współczesnego w Szczecinie oraz "Ryszarda III" w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. Jaracza w Łodzi. To realizacje ciekawe, choć nie pozbawione wad, całkowicie od siebie odmienne formalnie. Ostatecznie nagroda trafiła do związanego z gdańskim Teatrem Wybrzeże Grzegorza Wiśniewskiego.
Z drugiej strony dziwi włączenie do nurtu głównego prezentacji FS takich przedstawień, jak "Amaleto", "Hamleta" i "Opusu Hamlet" Adama Walnego czy "Zimowej opowieści" brytyjskiej Parrabboli. O wiele lepszym miejscem dla tych realizacji - z całym dla nich szacunkiem - byłby SzekspirOFF, w ramach którego mogliśmy oglądać spektakle niezależne. Bo poza przeciętny teatr offowy nie wykraczała żadna z nich - ani rozkrzyczany i zatupany "Amaleto", ani wartościowa społecznie (bo angażująca kilkudziesięciu amatorów z Gdańska), choć nieznośnie warsztatowa "Zimowa opowieść". Najbliżej do głównego nurtu było z "Hamletem" Walnemu, artyście niezwykle sprawnemu i pomysłowemu, ale pokazanie w jego ramach aż dwóch spektakli (w tym dużo słabszego "Opusu") jest już przesadą. To jasny znak, że z podobnym budżetem (nieco ponad 1 mln zł) festiwalowi przyszłości będzie niezwykle trudno utrzymać równy i zadowalający poziom aż przez dziesięć dni.