Artykuły

Japońscy krytycy o "Naszej klasie"

"Liczby zabitych, ofiar wojen dawno już przestały robić wrażenie. Tu nie da się odgrodzić od bohaterów (...). Widzowie japońscy, niepozostający w styczności z Żydami w Europie Wschodniej, są w stanie zrozumieć treść tekstu co najwyżej w sposób intelektualny. (...) Niestety nie zauważyłem aktorów, którzy na własnej skórze odczuwaliby napięcia relacji między dyskryminującymi a dyskryminowanymi" - z japońskich recenzji po premierze dramatu w tokijskim Teatrze Bungaku-za.

Renata Mitsui

(http://www.polonia.jp/kultura-i-sztuka)

BOLESNA LEKCJA

Osnuty na historii wydarzeń w Jedwabnem dramat Tadeusza Słobodzianka "Nasza klasa. Historia w XIV lekcjach" trafił na scenę tokijskiego teatru Bungaku-za. Stało się tak za sprawą teatrolożki pani Kaori Nakayama, która w 2009 roku obejrzała w Londynie światową prapremierę sztuki i zaproponowała teatrowi przygotowanie jej japońskiej wersji. Pani Nakayama przetłumaczyła nawet dramat z angielskiego, jednak inscenizacja doszła do skutku dopiero po powstaniu bezpośredniego przekładu tekstu z języka polskiego, dokonanego przez zasłużonego tłumacza i polonistę dra Koichiego Kuyamę.

Siedziba teatru Bungaku-za znajduje się w centrum Tokio, w drewnianym budynku, który liczy sobie 62 lata. Pierwotnie służył on jako sala prób, potem powstała tu scena. Dziś jest to przestrzeń teatralna o specyficznej atmosferze, oferująca jedyne w swoim rodzaju skrzyżowanie awangardy z zabytkowością. Obok wejścia piętrzą się staroświeckie, drewniane schowki na buty, a do wysokiej, ciemnej sali teatru, obwieszonej czarnymi płótnami, wchodzi się po kilku schodkach, prowadzących z ciasnego przedsionka. W dusznym powietrzu unosi się stęchły zapach starego drewna. Ten zapach budzi skojarzenie ze strychem, z ciemnymi zakątkami jakichś przechowalni rzeczy z przeszłości. Teatr jest niewielki, może pomieścić około 160 osób, na widowni ustawiono składane krzesła. W czasie przerwy widzowie wychodzą przed budynek, można przysiąść na murku sąsiedniej posesji, a kilka metrów dalej biegnie ruchliwa, wielkomiejska ulica. Opisuję to wszystko szczegółowo, bo okaże się, że taka sceneria potęguje efekt przedstawienia: oto przeszłość i teraźniejszość splatają się w jedno, zacierają się granice czasu i przestrzeni.

Dramat Tadeusza Słobodzianka opowiada o losach dziesięciu osób, Polaków i Żydów, uczniów tej samej klasy w szkole powszechnej w małym mieście, od lat 20. ubiegłego stulecia do czasów współczesnych. Każda "lekcja" to jednocześnie kolejny etap historii Polski. Pamięć historii rozpisana jest na głosy poszczególnych postaci, które składają swoje relacje o wydarzeniach. W dramacie nie ma głównego bohatera, każda z postaci jest równie ważna. Można powiedzieć, że bohaterem jest grupa, zbiorowość, ale autor pokazuje, że zbiorowość zawsze składa się z jednostek, ponieważ niezależnie od wszelkich dziejowych zawieruch i uwarunkowań politycznych życie i śmierć to doświadczenia indywidualne.

"Nasza klasa" przedstawia eskalację nienawiści i dyskryminacji prowadzącą do zbiorowego mordu, który jest kulminacyjnym wydarzeniem dramatu, ale nie jego zakończeniem. Życie toczy się dalej. Przynależność do "naszej klasy" będzie tragicznym obciążeniem, od którego nikt nie uwolni się aż do śmierci. Losy ludzi są integralnie związane z wydarzeniami historycznymi, ale historia nie tłumaczy do końca ich czynów. Dramat nie wyjaśnia, dlaczego jedni stali się katami, a drudzy - ofiarami, raczej pokazuje okrucieństwo wydarzeń i nieodwracalność ich skutków. Wyciągnięcie wniosków pozostawiono widzom. Nakręcanie spirali śmierci rozpoczyna się chyba w momencie, gdy w tej samej, małej klasie jedni odmawiają katolicką modlitwę, a drudzy zostają odesłani do tylnych ławek. W tym dramacie religia nie przynosi nikomu ukojenia.

Wobec skromnej, ascetycznej wręcz scenografii, dramatyzm widowiska opiera się przede wszystkim na grze aktorskiej, sztuce słowa i pracy wyobraźni. Główne rekwizyty - ławki szkolne - zostały maksymalnie wykorzystane jako dodatkowy, symboliczny środek ekspresji. W drugiej części spektaklu ułożone w wysoki stos stają się wręcz monumentem. Aktorzy grają swoje role dramatycznie, z pełną powagą, z dużą dozą realizmu wczuwają się w odtwarzane postacie. Na scenie dzieje się bardzo wiele: bohaterowie bawią się, cieszą, kochają, nienawidzą, zabijają, gwałcą, mszczą się, cierpią... Sceny pokazujące konkretne wydarzenia przeplatają się z retrospekcjami i monologami postaci żywych i nieżyjących. Spektakl angażuje widza emocjonalnie, porusza do głębi.

Reżyserowi udało się zmieścić dużą ilość dialogów i wielowątkową akcję w dwu godzinach. Tempo rozwoju akcji jest więc szybkie, jednak druga część przedstawienia traci na dramatyzmie, jest przeładowana tekstem, męcząca. Ale czy mogłaby być inna? Wydaje się, że główną intencją reżysera było pokazanie japońskim widzom tragicznej lekcji z historii odległego kraju w sposób czytelny i możliwie zrozumiały. Pomaga w tym staranny przekład utworu, nawet teksty piosenek zostały przetłumaczone na japoński, po polsku rozbrzmiewa tylko Tango Milonga. Inscenizacja jest wierna oryginałowi, a w programie zamieszczono krótkie kalendarium wydarzeń związanych z poszczególnymi epizodami oraz wyjaśnienia pomagające w zrozumieniu treści.

Twórcy tokijskiej "Naszej klasy" w pełni sprostali wyzwaniu rzuconemu przez autora dramatu. Takiego spektaklu łatwo się nie zapomina. Oglądaną w Tokio "Naszą klasę" osobiście odbieram jako przestrogę: i ja mogę stać się ofiarą, i ja znajduję się po stronie katów. Jaki był/jest/będzie skromny margines pozostawionej mi wolności wyboru? Czy sprostam i czy uda mi się dojść do momentu własnej śmierci z czystym sumieniem?

Anna Ikeda

(http://www.polonia.jp/kultura-i-sztuka)

"NASZA KLASA" W TOKIO

Na "Naszą klasę" wybrałam się z koleżanką w ciepły i pogodny czwartek. Widzów wpuszczono do starego teatru pół godziny przed rozpoczęciem spektaklu. W niedługim czasie wszystkie miejsca na kameralnej, ale bardzo przytulnej sali, się zapełniły. Rozpoczął się spektakl. Niemal z każdą minutą, każdą kolejną kwestią aktora i gwałtownym narastaniem napięcia coraz trudniej było wytrzymać. Psychiczne i fizyczne, ponieważ duchota panująca w teatrze (wyłączono klimatyzację, drzwi też szczelnie zamknięto - do dziś się zastanawiam, czy był to zamierzony efekt) doskonale współgrała z gorącem czerwcowego dnia 1941 roku, kiedy rozegrały się dramatyczne wypadki w Jedwabnem.

Pierwsza rzecz, która uderza widza polskiego to język. Aktorzy mówią współczesnym językiem japońskim, przez co stają się bardziej uniwersalni. Nie ma prymitywnego i prostackiego Władka, mniej zauważalna jest zmiana Racheli, która po przyjęciu wiary katolickiej i zmianie imienia zaczyna nie tylko inaczej się zachowywać, ale inaczej mówić - po chłopsku. Warstwa językowa jest więc pozbawiona "polskiego folkloru", ale całość sztuki na tym nie traci, zyskuje tylko nieco inny wymiar. Każdy z bohaterów to wrzucony w historię i zmagający się z własnymi wyborami Everyman. Sztuka staje się moralitetem rebours, w którym wygrywa zło.

Aktorzy odgrywają całe sceny symbolicznie. Widzimy raz ofiary wijące się z bólu pod razami niewidzialnych oprawców, innym razem oprawcy "gwałcą" i okładają pasami stoły, szlachtują niewidzialne ofiary. Pobudzona wyobraźnia dopowiada to, co niedopowiedziane. Niezwykła ekspresja tych scen sprawia, że widz ogląda wszystko "na żywo", staje się mimowolnym uczestnikiem, świadkiem zbrodni. Czuje się tym samym jakoś napiętnowany. Historia jeszcze raz zdarza się tu i teraz.

Dramat pokazuje garstkę bohaterów, ich indywidualne losy aż do śmierci. To niezwykle ważne, osobiście poruszające. Liczby zabitych, ofiar wojen dawno już przestały robić wrażenie. Tu nie da się odgrodzić od bohaterów. Efekt pogłębia mała przestrzeń sceniczna, która sprawia, że widz staje się ich kolegą i koleżanką "z podwórka" i towarzyszy im aż do końca.

W dramacie niby jest obecna jakaś "siła wyższa". Jurek - syn Zygmunta, najbardziej plugawej postaci w dramacie ginie w ten sam dzień, w którym spłonęła kilkanaście lat temu stodoła podpalona przez jego ojca. Jednak to jedyny akt jakiejś "kary" za dawne przewiny. Padają za to słowa: Gdzie był Bóg? Wiele jest dziełem przypadku. Jednak sztuka to głównie dramat wyborów. To one decydują, kim jesteśmy i kim się stajemy. Bohaterowie nie działają w amoku, mają chwilę na zastanowienie i decyzję. Zwykle podejmują tę niewłaściwą.

Yuka Nishimoto ("Gazeta Asahi", 17 maja 2012 roku)

STRASZLIWY DRAMAT, KTÓRY POKAZUJE UNIWERSALNY OBRAZ CZŁOWIEKA.

Był w historii Polski okres pod okupacją hitlerowskich Niemiec, gdy Żydów prześladowano. Z grupy tych samych ludzi, także sąsiadów lub kolegów z jednej klasy, wydzielano jednostki pozbawione prawa do życia. "Nasha kurasa (Nasza klasa)" - tytuł dramatu, który będzie grany w Atelier Bungaku-za w Tokio od 18 maja, oznacza po polsku "kolegów z jednej klasy". To opowieść o życiu chłopców i dziewcząt, którzy uczyli się razem w jednej sali lekcyjnej, a zrządzeniem losu zostali rozdzieleni. Reżyser Hisao Takase mówi o tej sztuce: "Tematem tekstu są fakty historyczne, których nie sposób lekceważyć. Zarazem to, czego dotyczy sztuka, oddaje nie tylko historię, ale pewien uniwersalny obraz człowieka."

Autor tekstu to polski dramatopisarz Tadeusz Słobodzianek. Będzie to pierwsza prezentacja w Japonii jego dramatu, wystawianego uprzednio w Polsce i Londynie, który zdobył w 2010 roku Nagrodę Literacką Nike. Miejsce akcji sztuki to polskie miasteczko pod okupacją nazistowską. Każdy z dziesięciorga byłych uczniów jednej klasy opowiada o dziejach wojennych i powojennych widzianych jego własnymi oczyma oraz ogarnianych własną duszą.

Niewinni koledzy z klasy, uświadamiając sobie przynależność do narodu żydowskiego lub nie-żydowskiego, wchodzą w konflikty między raniącymi i ranionymi. Wraz ze słowami zaadresowanymi do innych, wypowiadany jest monolog o własnych uczuciach. Słowa tryskają w straszliwym ich dramacie.

"Człowiek broni siebie. Słowo swój zawiera w sobie państwo, naród, rodzinę i religię. Swój jako tożsamość powoduje, że człowiek staje się istotą wyrządzającą krzywdę innym" - tak twierdzi Takase. Jest on zafascynowany dramaturgią pisarza, który odwrócony plecami do harmonii, jako gotowej recepty na wzruszanie widzów, traktuje teatr jako narzędzie do sięgania do ciemnych zakamarków duszy ludzkiej. Na scenie pojawiają się także postaci nieżyjące, które wypowiadają własne uczucia. "Człowiek może być człowiekiem jedynie w relacji z innymi. Jeżeli pamięć osób żyjących zakreśla obszar świata, nie ma sensu rozróżniać, czy występują w tym obszarze postaci żyjące czy martwe."

"Gazeta Yomiuri", 25 kwietnia 2012 roku

"Chcę poszukiwać nowych możliwości teatru" - deklaruje reżyser Hisao Takase z Bungaku-za

Teatr Bungaku-za będzie od 18 maja wystawiać dramat Tadeusza Słobodzianka Nasza klasa w tłumaczeniu Koichiego Kuyamy i Kaori Nakayamy w atelier Bungaku-za zlokalizowanym w dzielnicy Shinan-machi w Tokio. To przedstawienie o poważnej tematyce dotyczącej XX-wiecznej Polski, państwa rozdartego narodowościowo, religijnie i politycznie.

W trakcie drugiej wojny światowej małe miasteczko było okupowane najpierw przez Związek Sowiecki, później zaś przez Niemcy. Dziesięcioro uczniów jednej klasy zostaje wplątanych w bezlitosne konflikty i łańcuch nienawiści. Lektura sztuki teatralnej, w której autor rozważa tragedię trwającą aż do czasów współczesnych, "rozbudziła we mnie ducha eksperymentatora" - twierdzi Hisao Takase, reżyser spektaklu.

"Zwykle wprawiamy się w opowiadaniu historii według schematu: wprowadzenie, rozwinięcie, zwrot i finał. Czy posiadamy metodę realizacji tego dramatu, pozbawionego stylu teatralnego, dążącego do osiągnięcia zaprojektowanej harmonii, w którym wszystkie postaci wypowiadają się tak, jakby składały rzeczowe sprawozdanie o tym, co się wydarzyło? Pokusiłem się o podjęcie się tego wyzwania."

"Niezależnie od posiadanej przez odbiorców przedstawienia wiedzy na temat sytuacji międzynarodowej w tamtych czasach lub tła historycznego wydarzeń, przedstawienie powinno ukazać widzowi ważkie przesłanie - uważa Takase. Widzowie będą świadkami ludzkich dramatów indywidualnych, nie zaś historii. Pragnę eksplorować nowe możliwości teatru opartego na ekspresji słów, które wypowiadają aktorzy tu i teraz."

W przedstawieniu wystąpią między innymi aktorzy Akio Nakaramu, Akihiko Shimizu, Ikuko Yamamoto.

Yutaka Takahashi ("Gazeta Mainichi", 29 maja 2012 roku)

BEZLITOSNOŚĆ ŻYCIA

W tym miesiącu obejrzałem kilka spektakli, skupiających się na ukrytych aspektach historii, np. konfliktach etnicznych i zemstach.

Należałoby przede wszystkim wymienić premierowy pokaz dramatu Nasza klasa w inscenizacji zespołu Bungaku-za (przedstawienia odbywają się do 1 czerwca w atelier Bungaku-za) jako najdogłębniej wzruszającą scenę.

Sztuka teatralna została napisana przez polskiego dramatopisarza Tadeusza Słobodzianka, a przetłumaczona na japoński przez Koichiego Kuyame i Kaori Nakayamę. Reżyserem realizacji jest Hisao Takase.

Tytuł dramatu w języku polskim oznacza "nasza klasę" lub "koleżanki i kolegów z jednej klasy". Dziesięcioro bohaterów opowiada historie własnych przeżyć od połowy lat 20-tych XX wieku do naszego stulecia.

Małe miasteczko najpierw trafia pod okupację sowiecką, zaś po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej: niemiecką. Dziesięcioro niewinnych kolegów z klasy wchodzi ze sobą w relacje wzajemnego zadawania ran przy użyciu słów i czynów, uświadomiwszy sobie własną przynależność lub brak przynależności do narodu żydowskiego. Tło akcji utworu stanowi autentyczne wydarzenie mordu na Żydach dokonanego przez Polaków w 1941 roku, z którego Słobodzianek nie stworzył jednak dramatu o wymowie oskarżycielskiej. Dramaturg oddał natomiast w sposób realistyczny i przekonywujący odczucia, myśli i działania każdego z bohaterów tych wydarzeń. Postaci umarłe występują wraz z ofiarami mordu, a na scenie toczy się opowieść ich wojennych i powojennych przeżyć.

Scenografię stanowią jedynie stoliki i krzesła (autorem scenografii jest Jiro Shima). Sam spektakl zaś to straszliwy dramat słów zapierających dech, który realistycznie przekazuje uczucia i czyny dziesięciorga bohaterów. Za znakomitą uznać trzeba harmonię gry zespołu aktorów: Akio Nakamura, Akihiko Shimizu, Ikuko Yamamoto, Fuyuki Sawada, Mayumi Sako i innych, dzięki której wyrażono tragedię jednostek uwięzionych w okrutnej historii. Opowieść dotyczy nie tylko przeszłości Polski. Także współcześnie w Japonii doświadczamy przecież podobnych odczuć trudności i bezsilności. Poprzez przeżycie dramatu granego na bieżąco, na którym zasadza się siła teatru, jako widzowie jesteśmy jednak ustawicznie zmuszani do udzielania odpowiedzi na pytanie, co my sami zrobilibyśmy w roli bohaterów.

Pamiętnik teatralny Tsuneo Kawamury

http://blogs.yomiuri.co.jp/kawamura/2012/05/post-f825.html

O NASZEJ KLASIE W BUNGAKU-ZA

Przedstawienie zrealizowano z okazji 75-lecia założenia Teatru. Dramat polskiego pisarza Tadeusza Słobodzianka opowiada o podwójnej tragedii - tragedii natury geopolitycznej państwa Polskiego, znajdującego się między Niemcami a Związkiem Sowieckim oraz odwiecznej tragedii prześladowanych Żydów. Japońskie tłumaczenie sztuki jest autorstwa Koichiego Kuyamy i Kaori Nakayamy. Dzięki dynamicznej i żywiołowej reżyserii Hisao Takase powstał spektakl, który widz ogląda z zapartym tchem.

W podtytule sztuki czytamy: "Uczyliśmy się razem. Zajęcia z historii w XIV lekcjach". Szanowni widzowie, uczmy się historii! Spektakl zaczyna się w sali lekcyjnej szkoły podstawowej w północnej Polsce w latach 20-tych XX wieku. Pierwsza lekcja opowiada o dziecinnych marzeniach o przyszłości dziesięciorga uczniów, którzy wraz z dorastaniem przechodzą bezlitosne doświadczenia, wstrząsani wydarzeniami historycznymi takimi jak okupacja sowiecka, następnie niemiecka, prześladowanie Żydów oraz przemiana polityczna w okresie zimnej wojny. Akcja ostatniej lekcji XIV kończy się w roku 2003, zatem dramat sięga aż po czasy nam współczesne.

Aktorzy, oprócz dialogów scenicznych, wypowiadają się też na temat faktów historycznych - to wyraz metody dramatycznej zastosowanej przez autora. I tak powinno chyba być, skoro uczestniczymy w zajęciach z historii. Reżyser kazał aktorom wykonać z odpowiednią rytmiką i dynamiką kwestie objaśniające tło historyczne, które mogłyby spowolniać tempo przedstawienia. Z wady oryginalnego tekstu zrobiono w ten sposób jego zaletę.

Autor ujmuje tragiczne dzieje Polski z naciskiem nie na męczeństwo Polaków, a na postępowanie jednostek, wśród których pojawiają się zarówno sługusi Związku Sowieckiego katujący rodaków, jak i dokonujący zemsty na Żydach pod okupacją niemiecką. Poprzez weryfikację postępowania jednostek - członków narodu - dochodzi do ujawnienia cech natury ludzkiej.

Na liczne sceny trudno spoglądać ze spokojem - okrutne samosądy, nieludzkie gwałty i tortury, palenie Żydów żywcem. Reżyser dynamicznie je rozwija: aktorzy za pomocą stolików wybijają rytm na podłodze. Dźwięki te są dobrze słyszane przez widzów, gdyż atelier stanowi przestrzeń wybudowaną z drewna.

Dwie godziny i czterdzieści minut z piętnastominutową przerwą przemyka w mgnieniu oka widzowi oszołomionemu dynamiką scen spektaklu. Zaś podtytuł spektaklu ("Uczyliśmy się razem") należy chyba także odczytać jako wołanie autora, by z historii uczyć się więcej.

W przedstawieniu występuje dziesięcioro aktorów średniego i młodszego pokolenia: Akio Nakamura, Akihiko Shimizu, Ikuko Yamamoto, Fuyuki Sawada, Mayumi Sako, Kunihiro Kawabe, Yoshiaki Kameda, Kodai Fujigawa, Sayako Makino i Yasuyuki Unezawa. Wszyscy w swoje role wcielają się z pasją, jakby stawali tym samym w szranki z przestrzenią sceniczną. Godne uznania pozostaje w szczególności pełne skomplikowanych niuansów aktorstwo Nakamury, który tworzy rolę duchownego, z bagażem błędów przeszłości, awansującego szybko w hierarchii kościelnej.

"Worek teatralny" Morio Emoriego

http://enbukuro.exblog.jp/18343411/

24 MAJA (CZWARTEK) W ATELIER BUNGAKU-ZA

Nasza klasa. Uczyliśmy się razem. Historia w XIV lekcjach (autor: Tadeusz Słobodzianek, tłumacze: Koichi Kuyama, Kaori Nakayama, reżyseria: Hisao Takase).

Tytuł oznacza "kolegów z kasy" lub "kolegów, którzy uczyli się razem". Czas akcji rozciągnięty jest w czasie od lat 20-tych XX wieku do roku 2003. Miejscem akcji jest małe miasteczko w północno-wschodniej Polsce - spektakl opowiada o mordzie na jego żydowskich mieszkańcach. Dawnej Polacy i Żydzi koegzystowali w miarę dobrze, a koledzy z obu narodowości byli zaprzyjaźnieni Po tym, jak Polska została podzielona między dwóch okupantów - stalinowskich Rosjan i nazistowskich Niemców, napięcia geopolityczne znajdują ujście w nienawiści Polaków wobec Żydów. Prowadzi to do masakry na Żydach. Prawie cała ludności żydowska miasteczka zostaje zamknięta w stodole i spalona. Kolega staje się katem koleżanki z klasy. Dramat przedstawia losy wszystkich dziesięciu osób spośród siedmiu kolegów i trzech koleżanek, od momentu masakry, do sądu w roku 2003, w którym oskarżono morderców. Widzowie na własnej skórze doświadczają przebiegu historii XX wieku, obfitującej w wydarzenia dramatyczne i okrutne. Każda postać jest bohaterem swojej własnej historii, a jednocześnie jej narratorem. Dzięki podwójnym rolom postaci możliwe staje się oddanie stanu emocjonalnego jednostek i budowa filozoficznej refleksji scen. To dramat, który dotyczy świadomości historycznej.

Na uznanie zasługuje znakomita reżyseria Takase, a godne podziwu pozostaje także pasjonujące aktorstwo doświadczonych aktorów z Akio Nakamurą, Akihiko Shimizu, Ikuko Yamamoto i pozostałych. Osobiście dawno nie miałem okazji poczuć w sposób tak wymowny siły i potencjału zespołu Bungaku-za. Autorem scenografii jest Jiro Shima, którego zasług dla spektaklu nie sposób przecenić. Wykorzystał on w sali lekcyjnej same tylko stoliki i krzesła. Wiadomo skądinąd, jak scenograf ten umiejętnie potrafi wykreować scenę dramatu na podstawie samego tekstu. W sposób wyrazisty a zarazem delikatny odtwarzane są sceny przedstawiające traumatyczne doświadczenia Żydów oraz ambiwalentne uczucia jednostek: radość, gniew, smutek i wesołość. Sceny urozmaicono dzięki wprowadzeniu pieśni indywidualnych i chóralnych, potwierdzających więzi koleżeńskie bohaterów. Mimo wszystko jednak widzowie japońscy, niepozostający w styczności z Żydami w Europie Wschodniej, są w stanie zrozumieć treść tekstu co najwyżej w sposób intelektualny, a nie na podstawie osobistego doświadczenia. Sam autor tekstu wypowiada się na ten temat w następujący sposób: "Nasza klasa to dramat, który stawia pytania o wolność i przeznaczenie. Każdy widz, utożsamiając się z postaciami dramatu, musi znaleźć odpowiedź na te pytania i doświadczyć określonych uczuć. Co sam widz zrobiłby na miejscu poszczególnych postaci sztuki? Ja nie chciałbym ułatwiać tej odpowiedzi, wręcz przeciwnie, robię wszystko, by odpowiedź taka była możliwie trudna i skomplikowana." Trudność w zrozumieniu przesłania tego przedstawienia jest zatem sama w sobie rzeczą niezwykle cenną.

Ken Murai idzie!

http://blogs.yahoo.co.jp/pu_sikin/36737573.html

Nasza klasa to rezultat zaciętej i zwycięskiej walki zespołu z trudnościami kreowania świata pozbawionego marzeń i nadziei.

Spektakl podejmuje temat krwawej i dramatycznej historii Polski, a złożony jest z 14 sekwencji. Obejmują one okres od lat 20-tych XX wieku do roku 2003. Koledzy, którzy uczyli się w jednej klasie, w okupowanym kraju, pozostają rozdarci w konfliktach religijno-etnicznych, w trakcie krwawych walk. Człowiek bez wyjścia potrafi zrobić wszystko, by przeżyć. Kłamstwo i zemsta są na porządku dziennym. To bolesny cios dla nas, Japończyków, żyjących niczym w wannie wypełnionej letnią wodą. Bez znajomości takiej rzeczywistości nie można mówić ani o Polsce, ani o historii współczesnej. Gorące oklaski dla zespołu aktorów: Ikuko Yamamoto, Akihiko Shimizu i innych, którzy grali swe role naznaczone ciężarem doświadczenia, oraz reżysera Hisao Takase, który wspaniale nimi pokierował.

Tak wydarzania teatralne pojawiają się jako dalekie echa kataklizmu z dnia 11 marca. Wiele jest scen otwartych na tematykę ciężką i poważną. Daje to widzowi doskonałą okazję do refleksji nad tym, czym jest teatr i sceniczna ekspresja.

Takayuki Kan,

Miesięcznik "Teatoro", sierpień 2012

ŚWIAT PRZEDSTAWIONY W SZTUCE NASZA KLASA

Teatr Bungaku-za wystawił dramat Tadeusza Słobodzianka Nasza klasa, w którym podjęto problematykę konfliktów Polaków pod okupacją nazistów i Związku Sowieckiego oraz mordu na Żydach. Choć wątki dotyczące nieludzkich czynów nazistów i Związku Sowieckiego zostały szeroko podjęte zarówno w dawnych filmach Wajdy Kanał, Popiół i diament, jak i w najnowszym Katyniu, w dziełach tych nie wysunięto na pierwszy plan problemów wewnętrznych Polaków. Należy docenić tę sztukę za odważne podjęcie tego zagadnienia.

Autor uczynił wszystkich bohaterów uczniami jednej szkoły, w latach 20-tych XX wieku. Widoczny jest proces rozdzielania się kolegów po inwazji nazistów i Związku Sowieckiego. Jedni giną, inni przeżywają. Oportunistyczny przedstawiciel kleru (Heniek), mimo udziału w gwałcie i masakrze, odnajduje się zawsze na fali wydarzeń, przeżywa trudny okres dziejowy i doświadcza awansu w hierarchii kościelnej.

Zygmunt, który donosił na przyjaciół i przeżył system socjalistyczny, wpadłszy w chorobę psychiczną, popełnia samobójstwo. Żyd Menachem, któremu się udało uniknąć mordu, wyemigrował do nowo powstałego państwa Izrael, w którym odgrywa on kluczową rolę jako wojskowy w wojnie w Azji Środkowej. Doznawszy rozczarowania w warunkach pokoju po wojnie Jom Kippur, ginie w wypadku samochodowym. Abram, zrywając więź z kolegami, wyjeżdża do Ameryki, gdzie zostaje rabinem i przeżywa najspokojniejsze życie spośród wszystkich kolegów z klasy, lecz zarazem nie ma on pojęcia o umęczeniu jego ojczyzny. Zocha, która uratowała Żyda Menachema, przyjąwszy zaproszenie Abrama emigruje do Ameryki, gdzie staje się bogata. Podczas pobytu w rodzinnych stronach nie może jednak nawiązywać rozmowy z nikim z pozostałych kolegów. Nie mogąc znieść szykan, bohaterka umiera z powodu przedawkowania leków.

Żydówka Rachelka ukrywana przez Władka, człowieka dobrej woli, uniknąwszy pogromu zostaje katoliczką, tzn. zostaje "ucywilizowana" pod imieniem Marianna. Wychodzi ona za Władka. Jego dobra wola nie ulega kwestii, ale po zmianie imienia już nic nie jest w stanie przywrócić żydowskiej tożsamości Rachelki.

Postępowanie każdego z tych bohaterów nie jest do końca zrozumiałe dla piszącego te słowa w Japonii. Dobrze rozumie on jednak, że Polacy noszą w sobie bezgranicznie gorzkie poczucie odpowiedzialności za siebie, którego nie sposób przerzucić na Nazistów ani na Sowietów i tym ciężarem obciążone są stosunki między kolegami z klasy, bezpowrotnie zniszczone. Sytuacja ta wydaje się bezgranicznie beznadziejna.

Problemem pozostaje także intencja reżysera i cielesność japońskich aktorów. Osobiście nie dociera do mnie zamiar skonkretyzowania takiej sztuki teatralnej w obecnej chwili w Japonii. Nie czuję też wrażliwości aktorów, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za wykreowanie świata bez nadziei. Poniższa uwaga dotyczy także Sixteen wounded, ale podkreślam, że opowiadać historie (poważne i wzruszające) potrafi każdy. Niezbędna jest metoda i logika reżysera, który zdaje sobie sprawę z goryczy wpisanej we wzajemne stosunki między ofiarą a katem i tę przekazuje widzom. Logika, jeżeli zdoła się ucieleśnić, staje się wrażliwością aktora.

Czy aktorzy własnym ciałem rozumieją psychologię postaci, pełną upokorzeń i nacisków - to jest właśnie problem. () Niestety nie zauważyłem aktorów, którzy na własnej skórze odczuwaliby napięcia relacji między dyskryminującymi a dyskryminowanymi. Stosowna jest pochwała za odkrycie sztuki teatralnej, którą warto zrealizować na scenie. Ale tylko dzięki sile aktorów działających na scenie sztuki teatr jako taki może nabrać wagi.

Nobuyuki Nakamoto

Miesięcznik "Teatoro", sierpień 2012 roku

OKRUCIEŃSTWO I USPOKOJENIE

Tytuł oryginalny Nasza klasa. Uczyliśmy się razem (autor: Tadeusz Słobodzianek, przekład: Koichi Kuyama i Kaori Nakayama, rezyseria: Hisao Takase), oznacza też "kolegów z jednej klasy".

Miejsce akcji to małe miasteczko w północno-wschodniej części Polski, Jedwabne. Dziesięcioro chłopców i dziewcząt, którzy uczą się w ławkach w jednej klasie, granych jest przez Akio Nakamurę, Akihiko Shimizu, Ikuko Yamamoto, Sayako Makino, Mayumi Sako, Kunihiro Kawabe i innych. Spektalk opowiada o ciężkich doświadczeniach, które przyszło im przeżywać w drodze dorastania w okresie drugiej wojny światowej. Niektórzy z nich żyją do dziś, z piętnem zdrady przyjaciół.

Przed wojną w miasteczku żyło dwa tysiące kilkuset mieszkańców, z których Żydzi stanowili 60 procent. Żydzi powitali sowieckich okupantów, którzy zajmowali te ziemie w okresie od 1939 do 1941 roku. W czerwcu 1941 roku Niemcy, unieważniając traktat o nienaruszalności granicy niemiecko-sowieckiej, dokonali inwazji Związku Sowieckiego i tym samym zaczął się okres okupacji niemieckiej tej części Polski. Pod inspiracją i aprobatą antysemickich Niemców znalazło wtedy ujście antysemickie nastawienie Polaków.

Tematem dramatu jest masakra na Żydach, która rzeczywiście miała miejsce w miasteczku w roku 1941. Kto mordował, a kto był ofiarą? Fakty nie są wyjaśnione do końca. Tragedia pozostaje brutalna i bezgranicznie okrutna. Wszyscy uczestnicy wydarzeń ulegli biegowi historii. Autor jednak nie zmierza do wykrycia prawdziwych oprawców i ich obwinienia.

W atelier Bungaku-za nie ma podziału między sceną jako przestrzenią do grania a widownią. Powstało przedstawienie, które przeżywa się realistycznie. Okrucieństwo historii Polski dociera do widza jako rzecz mu nieobca. Siedząc na widowni i oglądając spektakl, może on sympatyzować z jego bohaterami.

Shin Osanai

"Higeki Kigeki (Tragedia - Komedia)", sierpień 2012

MOI KOLEDZY

Dziesięciu kolegów z klasy przyjaźni się bez podziałów. Wraz z inwazją Nazistów rozpoczyna się polowanie na Żydów. To tragiczna opowieść o tym, jak koledzy z jednej klasy zostają podzieleni na Żydów i tych, którzy Żydów traktują wrogo. W pierwszej części spektaklu opisano sytuację Żydówki, granej przez Sayako Makino, która wychodzi za kolegę-Żyda i rodzi dziecko. Zostaje ona schwytana przez byłych kolegów, zgwałcona, a potem zamknięta w stodole i spalona żywcem. W drugiej części spektaklu inna Żydówka, grana przez Ikuko Yamamoto, wychodzi za kolegę-katolika, granego przez Akihiko Shimizu i zostaje zmuszona do przechrzczenia się. W tej części spektaklu opowieść toczy się głównie wokół losów jej małżeństwa.

Oś dramatu stanowi wątek hitlerowskich prześladowań Żydów w czasie wojny. Akcja toczy się dalej przez okres powojenny aż prawie do czasów współczesnych, zaś "racja" jest na przemian po jednej lub drugiej stronie. Po wojnie mąż zabitej w pierwszej części kobiety, stając się ambasadorem Polski Ludowej (sic!), znajduje się po stronie sądzącej kolegów, który mordowali Żydów. Zostaje on wydalony do Izraela za użycie tortur. Dramat bezlitośnie opisuje fakty dotyczące sytuacji, w której w zależności od kształtu geopolityki ludzie są dzieleni na wrogów i przyjaciół, sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Ciekawym wątkiem dramatu jest wymiana listów między kolegą, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych jako uczeń a pozostałymi kolegami. Za bardzo udany zabieg dramaturgiczny uważam uwzględnienie nie tylko sytuacji w Polsce, ale także perspektywy Ameryki. Wszyscy aktorzy są równie znakomici i grają z pasją. Skromna, acz pomysłowa, jest scenografia (autor: Jiro Shima). Sztuka zaczyna się w klasie, gdzie siedzą zaprzyjaźnieni koledzy. Po stolikach widać, że to klasa szkolna. Wraz z rozwojem akcji stoliki stają się narzędziami ekspresji scenicznej: wywrócenie ich oznacza użycie przemocy, zaś stos stolików symbolizuje trupy. Prostych rekwizytów użyto zatem w sposób wieloznaczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji