Artykuły

Bez harfy Derwida

Powojenna Warszawa związana jest szczególnym sentymentem z "Lilią Wenedą". Premiera tej tragedii w styczniu 1946 r. w Teatrze Polskim była świętem niezwykłym. Otwierając działalność pierwszej wielkiej sceny stołecznej, odbudowanej z ruin, była znakiem odradzającego się życia teatralnego w mieście, którego mieszkańcy tradycyjnie mają do teatru stosunek wyjątkowo żywy i serdeczny. Ocaleni od zagłady, od nieszczęsnego "stosu Derwida", w losach jego harfy odczytywaliśmy wówczas nakaz pielęgnowania narodowej kultury. Tę myśl akcentowała inscenizacja Juliusza Osterwy, opracował on "Lilię Wenedę" z pietyzmem dla poetyckiego słowa, co było zresztą najmocniejszym atutem przedstawienia.

W artykule o Słowackim - twórcy nowoczesnego dramatu polskiego (zamieszczonym ostatnio w "Twórczości") - stwierdza prof. Julian Krzyżanowski, ze "Ogniskami kultu Juliusza Słowackiego w setną pięćdziesiątą rocznicą Jego urodzin są nasze teatry". Nigdy chyba w planach repertuarowych scen polskich, nie było tak wielu dramatów autora "Kordiana". Czy jednak istotnie wszystkie teatry, przygotowujące nowe inscenizacje dzieł Słowackiego staną się "ogniskami kultu" poety? Przedstawienie "Lilii Wenedy", które zaprezentowano nam w Teatrze Ateneum, budzi poważne wątpliwości.

Jest to próba odmitologizowania tragedii, ukazania z ironicznym dystansem zawartych w niej treści historiozoficznych, próba wyrażenia jej złożonej faktury środkami nowoczesnego teatru. Reżyser Kulczyński szukał jakiegoś wspólnego mianownika dla trzech różnorodnych "światów" reprezentowanych w "Lilii Wenedzie"; starał się stopić elementy tragedii antycznej, historycznego dramatu romantycznego i szekspirowskich intermediów, które potraktował parodystycznie, rozbudowując wątek Świętego Gwalberta i Ślaza. Grają ich Henryk Bista i Bronisław Surmiak w stylu płaskiej błazenady. Ta zamierzona, świadomie zastosowana parodia zaciążyła nad całym przedstawieniem. Przy braku rozgraniczenia różnych płaszczyzn akcji parodystycznie brzmią także te partie tragedii, które reżyser zamierzał potraktować poważnie, z szacunkiem dla wzniosłej myśli poety. Istotny dla ideowego sensu "Lilii Wenedy" motyw harfy gubi się w silnie wyeksponowanym, melodramatycznym wątku tragedii Derwida i jego anielsko dobrej córki. Narodowa tragedia ginących Wenedów redukuje się do łzawej tragedii rodzinnej.

Sprawa symbolicznej harfy unaocznia jaskrawo, jak niebezpieczne są zbyt śmiałe skróty i uproszczenia w stosunku do dzieł poetyckich. zwłaszcza romantycznych, przemawiających głęboko ukrytą metaforą i jedynym w swoim rodzaju nastrojem. W przyjętej przez Kulczyńskiego konwencji, opartej na ironii i drwinie, zagubił się motyw patriotyczny "Lilii Wenedy", inspirowany przez klęskę Powstania Listopadowego. Nie zabrzmiały w tym przedstawieniu tony wielkiej poezji. Roza Weneda, którą Słowacki wystylizował na "posąg narodowego ducha" nie ma w ujęciu Barbary Pietkiewicz tej wstrząsającej siły dramatycznej, która pozwoliłaby jej stać się centralną postacią tragedii. Żaru wewnętrznego nie może zastąpić patetyczna deklamacja przechodząca raz po raz w krzyk.

Więcej skupienia wewnętrznego ma Józef Duriasz, który "rzeźbi" majestatyczną figurę Derwida. Hanna Zembrzuska także z przejęciem i szczerym liryzmem przeżywa losy Lilii Wenedy. Ryszard Kubiak i Józef Łotysz tworzą malowniczą parę synów Derwida. Postać okrutnej Gwinony rysuje wyraziście Izabela Wilczyńska. Roman Wilhelmi gra rolę Lecha krzykliwie, w tonie fałszywego patosu, wywołując niezamierzone efekty komiczne - podobnie jak ironicznie potraktowany Chór z antycznej tragedii, wyobrażony w formie dwunastu masek na tle dekoracyjnego panneau w głębi sceny.

W całości spektakl jest pretensjonalny i chaotyczny; nie służy zrozumieniu dramatu, ani odczuciu jego poetyckiego piękna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji