Artykuły

Trzy po trzy z Katarzyną Skrzynecką

Z Katarzyną Skrzynecką, aktorką i wokalistką o jej roli w spektaklu "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki" rozmawia inc.

- Występuje Pani w spektaklu "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki". Jakie to porachunki ma Pani z Olgą Bończyk i Dariuszem Kordkiem?

- To raczej ja i Olga mamy je z Darkiem. Nie jest on w najnowszym spektaklu Teatru Na Woli bigamistą - raz ma żonę blondynkę, raz brunetkę W spektaklu "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki" występuje bowiem dwójka bohaterów - to młode małżeństwo. W dziesiątą rocznicę ślubu Ona chce celebrować to ich święto, On natomiast zupełnie o nim zapomina. Zaczynają wspominać wspólnie przeżyte lata, by na końcu stanąć przed dylematem: "Czy warto dalej płynąć tą łódką, czy raczej czas, by sobie podziękować za dalszą współpracę?".

- Nie jest to jednak melodramat, a spektakl muzyczny, prawda?

- Tak, to zabawna, a miejscami też nostalgiczna opowieść, przeplatana piosenkami, które napisała Jadwiga Has do muzyki Seweryna Krajewskiego. To są stare, świetnie znane przeboje, m.in. "Gdy szukam słów", "Już tamtej nie pamiętam" czy "Nocny dyżur".

- Gracie Panie na zmianę, to pewnie każda z Was jest nieco inną Żoną.

- Myślę, że Ola, jako brunetka, z natury bardziej konkretna i energiczna, jest bardziej ostra. Ja natomiast, podobnie jak w życiu prywatnym, bardziej trzpiotowata, pogodna i patrząca na te małżeńskie problemy z przymrużeniem oka.

"Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki" reż. Jan Szumnej Teatr Na Woli, scena Biała Lokomotywa premiera 6 maja 2004, godz.19

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji