Artykuły

Czas terroru i gilotyny na Starym Przedmieściu

"Thermidor Roku 143" w reż. Lecha Raczaka Teatru Miniatura na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

- Choć rewolta sama w sobie jest wartością, to często prowadzi do krwawych zbrodni - ostrzega w swoim "Thermidorze roku 143" Lech Raczak. Premiera spektaklu Teatru Miniatura odbyła się w ramach festiwalu FETA.

"Thermidor roku 143" jest przedstawieniem wyjątkowym. I to z paru powodów. Przede wszystkim jest to pierwsza w historii Teatru Miniatura produkcja plenerowa. A reżyser tej miary, co Lech Raczak - jeden z najważniejszych polskich twórców teatru niezależnego, współzałożyciel i wieloletni lider Teatru Ósmego Dnia - w Trojmieście pracuje nieczęsto. Ważny jest wreszcie temat spektaklu - jego fabuła zbudowana została wokół pisarki Stanisławy Przybyszewskiej, która rzadko jest przywoływana w kontekście historii Gdańska, a w tym mieście spędziła 12 lat życia. I tu zmarła.

Tytuł spektaklu pochodzi od nazwy letniego miesiąca w nowym kalendarzu wprowadzonym przez rewolucję. Tego miesiąca roku pierwszego (według francuskiego kalendarza republikańskiego) zgilotynowano Robespierre'a; a w roku 143 umiera w Wolnym Mieście Gdańsku Stanisława Przybyszewska.

Pisarkę w przedstawieniu widzimy w ostatnich dniach jej życia: borykająca się ze skrajną biedą, silnie uzależnioną od morfiny, kończącą pisać "Sprawę Dantona" (której nigdy już nie ukończy), stroniącą od ludzi i oderwaną od otaczającej ją niemiecko-polskiej rzeczywistości Wolnego Miasta, za to uciekającą w wizjach narkotycznych do czasów i bohaterów rewolucji francuskiej.

Kameralne sceny z Przybyszewską (w tej roli dobra Edyta Janusz-Ehrlich) przeplatane są fragmentami faszystowskich przemówień, oraz - często bardzo metaforycznymi - scenami z czasów rewolucji. Artyści ciekawie wykorzystali opuszczony budynek przy placu pod Bastionem św. Gertrudy na Starym Przedmieściu. Większość akcji toczy się na zewnętrznych metalowych schodach oraz rampie do wyładunku towarów. Na ścianie budowli widzimy też wizualizacje komentujące fabułę i początkowe napisy wprowadzające w akcję. Tylko Przybyszewska - i niekiedy Robespierre czy lekarz (w tych rolach gościnnie Krystian Wieczyński i Radosław Smużny z niezależnego Teatru Wiczy) - występuje na metalowej konstrukcji - wysokiej wieżyczce (podkreślającej izolację fizyczną i psychiczną pisarki) z zaimprowizowanym na szczycie skromnym pokojem, zbudowanej na ruchomej platformie.

Zaskakujące - jak na spektakl plenerowy - jak statyczne dzieło, chwilami bliskie teatrowi dramatycznemu, przygotował Raczak. Aktorzy nie wykorzystują samego placu praktyczne wcale - tylko aby przemieścić się pomiędzy "scenami" (spod budynku na platformę i z powrotem). Na początku szwankuje także nieco tekst (a jest go w "Thermidorze roku 143" naprawdę sporo) - zbyt ogólnikowy, nie posuwający akcji naprzód, z paroma frazesami. Cierpi przez także rytm spektaklu; w pierwszej połowie przedstawienia zbyt chaotyczny i powolny. Jednak pojawiające się fragmenty "Sprawy Dantona" dynamizują widowisko i wprowadzają do niego jasno poprowadzoną myśl. Niektóre z kolejnych scen są wręcz hipnotyczne - jak symboliczny fragment gilotynowania (aktorzy zjeżdżają z pietra budynku po pochylni) czy niezłe - choć nieliczne - układy choreograficzne przygotowane przez Annę Steller i Magdę Jędrę. Nastrój spektaklu buduje także wyrazista, interesująca muzyka Katarzyny Klebby, Pawła Palucha i Piotra Pawlaka oraz pojawiające w przedstawieniu się songi.

Kluczowe dla spektaklu jest pojawiające się w tekście zdanie o Dantonie: "On kocha lud, ale nienawidzi człowieka". Czyż nie pasuje ono doskonale do większości tyranów? Bo postać Stanisławy Przybyszewskiej staje się w tym momencie dla twórców "Thermidora" pretekstem dla przywołania - i zestawienia ze sobą - dwóch wielkich zrywów społecznych: rewolucji francuskiej i niemieckiego faszyzmu. I ich straszliwych skutków. Bo choć rewolta sama w sobie jest wartością (bo dochodzi do niej zwykle w akcie niezgody na niesprawiedliwą rzeczywistość), to często prowadzi ona bezpośrednio do krwawych zbrodni. I wolność jednostki zmienia się w brutalne rządy gilotyny i komór gazowych - zdaje się mówić swoim spektaklem Lech Raczak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji