Artykuły

Do piachu

Teatr Provisorium i Kompania Teatr zaprezentowały w niedzielę bardzo ważną premierę. Ich realizacja "Do piachu" Tadeusza Różewicza, to znaczący głos na temat człowieka uwikłanego w inferno zbrojnych konfliktów.

Dwa zespoły z Centrum Kultury wypracowały swój odrębny teatralny język, tak świetnie rozwinięty w "Ferdydurke" wg Gombrowicza i kontynuowany w "Scenach z życia Mitteleuropy" wg Musila. "Do piachu" to pierwszy dramat, po który sięgnęły i czyniąc to, w celu zamknięcia tryptyku, nie mogły dokonać lepszego wyboru. Sztuka opowiada o życiu w zamkniętym kręgu, w leśnych, urągających potrzebom człowieka warunkach, pod presją wroga i wielkiej niewiadomej, a tragiczny przypadek Walusia oskarżonego o gwałt podczas rabunkowego wypadu do wioski wszystko to intensyfikuje. Strach zawarty w okrzykach "Kurwa mać" partyzantów zbłąkanych we wspaniale zarysowanym światłami lesie zda się być dotykalny. Czujemy niemal smród potu ze stóp żołnierzy układających się do snu. Przygniata nas ciężar dźwiganych przez nich sosen i kilogramy złupionej świńskiej półtuszy. Tak też, bez cienia umowności grają wchodzący całkowicie we wnętrze postaci aktorzy. Jacek Brzeziński, Witold Mazurkiewicz, Jarosław Tomica, Michał Zgiet (część aktorów wypełnia też inne role) zawłaszczają nasze umysły i emocje.

Jednak nie werystycznie przedstawione elementy układające się w piekło partyzanckiego świata stanowią o sukcesie lubelskiego "Do piachu" w reżyserii Witolda Mazurkiewicza i Janusza Opryńskiego. Jego siłą największą jest, że każdy szczegół, każdą scenę artyści Provisorium i Kompanii Teatr windują na wyższe piętra znaczeń, odrywając je od oddziału AK i odnosząc do partyzanckiego universum, do konfliktów całego świata, a przy tym konkretyzują ideowe przeczucia zawarte w dwóch poprzednich częściach teatralnego tryptyku. Uniwersalizuje sztukę komentarz z Rilkego, z jego "Pieśni o życiu i śmierci korneta Krzysztofa Rilke", nieprzypadkowy, bo Różewicz dopełnia "Do piachu" podtytułem "Pieśń o miłości i śmierci strzelca Walusia". Burdon liry korbowej i śpiew Borysa Sommerschafta otwiera spektakl, powraca w jego trakcie i rondem zamyka czyniąc z przedstawienia traktat moralny. Przetaczany przez scenę wóz, mógłby być wozem matki Courage z dramatu Brechta i z każdej wojny na naszym globie. A martwy Waluś na kolanach Komendanta z finału, to partyzancka Pieta, chrześcijański symbol bólu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji