Artykuły

"Parsifal" w Warszawie po 60 latach

Mój drogi!

"Parsifal" w warszawskim Teatrze Wiel­kim!

Wielkie święto muzyki! Dzieło kolosalne, ale Sławomir Pietras stawia przed zespołem Teatru Wielkiego kolosalnie trudne zadania: niedawno "Salome", teraz "Parsifal". Niewątp­liwie potężny ,,Pierścień Nibelunga" wysta­wiony przez Roberta Satanowskiego, wprowa­dził już cały zespół Teatru Wielkiego w świat muzyki i teatru Ryszarda Wagnera, co po­zwoliło na muzyczną i wokalną realizację "Parsifala" polskimi siłami.

Wyważenie odpowiedniej dynamiki brzmie­nia orkiestry, chóru, zespołów solistów w tym arcydramacie Wagnera to rzecz niesłychanie trudna: Antoni Wicherek wydobył to Wag­nerowskie, dramatyczne brzmienie, współ­brzmienie z orkiestrą bardzo dobrze śpiewają­cego chóru (przygotowanego przez Bogdana Golę) nic przykrywając przy tym solistów. Ich głosy słyszało się wyraźnie i w monologach, i w precyzyjnie śpiewanych zespołach.

Soliści! Nareszcie powróciła na scenę Tea­tru Wielkiego Hanna Lisowska! Wielka śpiewacz­ka i wielka aktorka. Śpiewaczka kreująca Wagnerowskie partie na wielu znaczących sce­nach niemieckich. Kundry śpiewała po raz pierwszy - znakomicie! Od pierwszego wejścia zafascynowała nas dramatycznym śpiewem i stworzoną przez siebie postacią. Co za skom­plikowana rola: od grzesznej kusicielki po po­kutującą grzesznicę.

Parsifala śpiewał Grzegorz Caban. Przybył z Wiednia, gdzie śpiewał w dramatach Wag­nerowskich. Ale Parsifala zaśpiewał po raz pierwszy w Warszawie. Widać było jak się oszczędzał w pierwszych scenach, aby zabłys­nąć pełnym głosem w ostatnim akcie. Pro­staczek zbawiający rozpadający się świat - ta­kim był Caban. I cała kolekcja znanych nam wybitnych śpiewaków polskich scen opero­wych: Zenon Kosnowski jako Amfortas, Mie­czysław Milun w partii Titurela, Gurnemanz Włodzimierza Zalewskiego, Ryszard Morka śpiewający Klingsora! Nawet w epizodycznych rolach ,,Dziewcząt Kwiatów" takie wybitne śpiewaczki, jak Zdzisława Donat, Grażyna Ciopińska, Jeanette Bożałek, Krystyna Jaźwińska, Manna Zdunek, Anna Vranova - a w partiach Rycerzy Graala Józef Stępień, Czesław Gałka, w rolach Giermków Stanisław Kowalski i Ja­cek Parol i w solu altowym Elżbieta Pańko. Wypisałem Ci całą listę solistów, aby zadoku­mentować, że Teatr Wielki wystawił w "Parsifalu" nawet w najmniejszych partiach czoło­wych artystów.

"Parsifala" miałem szczęście oglądać trzy­krotnie. Miałem 15 lat, gdy wybraliśmy się z rodzicami z Jezupola do Warszawy na "Par­sifala" wystawionego przez Emila Młynarskie­go; siedem lat później widziałem ten arcydramat Wagnera pod batutą Waleriana Bierdiaje­wa. Przed kilkoma laty byliśmy z Haliną na wielkim święcie muzycznym: na wielkanocnym spektaklu "Parsifala" w Bayreuth! Każdy z tych "Parsifali" pozostał w mojej pamięci jako niezwykłe wydarzenie nie tylko muzyczne, nie tylko teatralne, ale też i duchowe! Pamię­tam tego "Parsifala" z 1927 roku, jak go śpiewał Stanisław Gruszczyński i Aleksander Michałowski jako Gurnemanz... Rycerze Gra­ala w złocistych zbrojach... Ano właśnie, w Tea­trze Wielkim Rycerzy Okrągłego Stołu Tho­mas Pekny, niemiecki scenograf, ubrał w suk­many Piastów Kołodziejów! W szare, płócienne sukmany... czyż mógł się nimi zachwycić pro­staczek Parsifal? "Dziewczęta Kwiaty" natomiast paradują w kostiumach dziewczątek z parys­kich rewii. Nie mniej kontrowersyjne są deko­racje: leśna polana w I akcie otoczona drew­nianą konstrukcją przypominającą klocki lego; w II akcie przy pomocy dźwigni, linek i pod­nośników jak most zwodzony - tworzy wnętrze zamku Klingsora, by znów przekon­struować się w świątynię, w której wyrasta spod ziemi przeźroczysty słup, wypełniony opa­lizującym dymkiem, mający zapewne symboli­zować czarę św. Graala... Wspaniały poemat muzyczny wyczarowany przez Antoniego Wi­cherka, świetnych solistów, orkiestrę, chóry, przez Emila Wesołowskiego tworzącego spójny z muzyką ruch sceniczny, przez cały zespół techniczny Teatru Wielkiego z pięknie pracują­cym parkiem oświetleniowym - zdołał zepsuć niemiecki reżyser Klaus Wagner wespół ze scenografem Thomasem Peknym. Jest to dla mnie niepowetowana strata! Za ileż bowiem lat jakiś teatr operowy w Polsce zdobędzie się na wystawienie "Parsifala"? Czy znajdzie się taki odważny dyrektor opery jak Sławomir Pietras, aby porywać się na ten arcydramat Wagnera. Tak więc przestroga: nie łaśmy się na zagrani­cznych realizatorów mając swoich mistrzów, niedawno w Teatrze Wielkim w Poznaniu by­łem świadkiem podobnego nieudanego artys­tycznie wydarzenia, pisałem Ci o tym: dwóch fran­cuskich realizatorów zepsuło piękne muzycznie i wokalnie przedstawienie "Cyganerii"... Ale osta­tecznie "Cyganerię" można po dwóch latach wystawić w innej inscenizacji, lecz "Parsifala" ?...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji