Artykuły

"Szewcy" a sprawa polska

Gdy wybierałam się na premierę "Szewców" Stanisława Ignacego Witkiewicza do Teatru Polskiego, miotały mną mieszane uczucia. I sztuka to nie najłatwiejsza - zarówno w realizacji jak i odbiorze, i scena duża - trudna do zagospodarowania, i wreszcie największy z wrocławskich teatrów nie rozpieszczał nas ostatnimi czasy poziomem swych prezentacji. Spodziewałam się przydługiej, nudnej piły. Tymczasem rzeczywistość, w sensie pozytywnym, przeszła wszelkie moje oczekiwania.

Tuż po odsłonięciu kurtyny oczom widzów ukazała się prosta. konstruktywistyczna dekoracja (autorstwa Wojciecha Jankowiaka i Michała Jędrzejewskiego). Ten sposób zabudowania sceny nie miał nic wspólnego z sugestiami jakimi opatrzył dramat sam Witkacy. Natychmiast nasunęła mi się wątpliwość, jak ten system ażurowych pomostów zostanie wykorzystany przez aktorów. Czy uniosą oni na swych barkach ciężar budowania nastroju sztuki, w tak surowej, pozbawionej znaczących rekwizytów scenerii?

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Już w pierwszych scenach dało się zauważyć, że reżyser spektaklu (Jacek Bunsch) postawił na aktorów i muzykę. Wybór okazał się trafny. We wrocławskich "Szewcach" znakomitą kreację aktorską stworzył Erwin Nowiaszek w roli prokuratora Roberta Scurvy. Czarował on publiczność zarówno sposobem podawania tekstu, jak też mimiką czy grą ciałem. Współczesny teatr to jednak nie benefis primadonny. Liczy się w nim gra całego zespołu aktorskiego. Po to by pokazać swój kunszt aktorski Nowiaszek potrzebował dobrych współpartnerów. Znalazł ich w osobach Danuty Balickiej (księżna Irina Wsiwołodowna Zbereźnicka-Podberezka), Ferdynanda Matysika oraz Stanisława Melskiego i Zbigniewa Lesienia (czeladnicy).

W spektaklu zaprezentowanym w Teatrze Polskim nie ma elementów zbędnych. Scenografia stała się autentycznym terenem gry aktorów. Muzyka służyła w pełni budowaniu klimatu przedstawienia. Poszczególne kwestie wypowiadane przez aktorów były przy jej pomocy sygnalizowane i wprowadzane (monolog księżnej Iriny z trzeciego aktu).

Wrocławska premiera "Szewców" udowodniła jednocześnie, że dramat Witkacego jest sztuką ciągle aktualną. Udało się tego dokonać przy zachowaniu wierności tekstowi autorskiemu. Współczesność dramatu twórcy teorii czystej formy została wydobyta poprzez wyartykułowanie konkretnych fragmentów tekstu. Jest sprawą zrozumiałą, że rozliczenia z tradycją Wyspiańskiego, istotne dla samego Witkacego, są dla współczesnego widza oczywiste i trącą nieco myszką. Niemniej jednak sfera pozostałych spraw podejmowanych w "Szewcach" (problem rewolucji - jej społecznych mechanizmów, groza epoki mechanizacji) iest nadal aktualna. I tak właśnie zostały one podane ze sceny.

Premiera inaugurująca w Teatrze Polskim sezon 1982/83 jest na pewno spektaklem udanym. Zasługa zaś w tym niewątpliwa reżysera przedstawienia Jacka Bunscha, który swą interesującą koncepcję widowiska przeprowadził konsekwentnie. Pomogli mu zaś w tym zasadniczo Zbigniew Karnecki (muzyka) i zespół aktorski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji