Artykuły

Uszewczenie

W "Twórczości" (nr 12) wśród listów adresowanych na ręce Anny Iwaszkiewiczowej znalazł się list podpisany - Ninka Witkiewiczowa. Wdowa po Stanisławie Ignacym Witkiewiczu dzieli się u-wagami na temat komitetu, który miał zorganizować obchody uczczenia pamięci jej męża: "Zastrzegam sobie prawo bardzo ścisłej korekty - chodzi mi głównie o to, aby nie pisać o Vitkacym tylko o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu. Nie znosiłam Vitkacego i sam sobie nim bardzo zaszkodził, bo go głupi ludzie przez to nie brali na serio. Teraz wściekam się po prostu, jak spotykam się z Vitkacym - to przecież nie był pseudonim, tytko takie sobie coś..."

Zacytowałem obszernie ów fragment listu. Wiele się zmieniło w naszym rozumieniu twórczości autora "Szewców". Nie na tyle jednak, aby nie rysowały się dwie tendencje, dwie szkoły. Dla części reżyserów jest on właśnie Stanisławem Ignacym. Więc grają go jak narodową dramę. Z pompą i nudą. Z patosem i drewnianym wypowiadaniem kwestii, mogących uchodzić za prorocze. Szkoła druga poczyna sobie śmiało. Dla jej uczniów nie ma żadnego filozofa i myśliciela Witkiewicza. Jest "Vitkacy". Dowcipniś i aluzjonista. Jego sztuki to pretekst do draki i zgrywy. Bo to przecież groteska...

Reżyser wrocławskiego przedstawienia zachował się neutralnie. To znaczy - i filozofowi starał się podkadzić, i zwolenników tańszej zabawy nie rozczarować. Dzięki temu każdy może odebrać ten spektakl inaczej. Nie ma on bowiem tezy. Jest prezentacją utworu. O czym? O rewolucji, erotyzmie i robotyzacji społeczeństwa. Czy o to chodziło autorowi? Chyba tak...

Zanadto przywykliśmy do reżyserskich manipulacji, by

zaaprobować czystopis, stąd rozczarowanie niektórych recenzentów. A przecież Jacek Bunsch nie wypaczył intencji pisarza, nie sprzeniewierzył się jego wizji świata. Miał ponadto kilka ciekawych teatralnie pomysłów (finał z tow. Abramowskim, Hiper-Robociarz). Dał szansę aktorom: Erwin Nowiaszek (prokurator) stworzył bardzo interesujący obraz urzędniczej kanalii. Ferdynand Matysik w roli Sajetana Tempe odbiegał od szablonu grania tej postaci. Wzbogacił ją o nuty plebejskiego życiorysu i lwowski zaśpiew. A Lwów to przecież miasto, gdzie działał wspominany w egzemplarzu prof. Chwistek... Nie dała sobie rady z Iriną - Ewa Kamas. Trudno. Zdarza się. Ale w sumie wrocławscy "Szewcy" warci byli oglądania.

Teatr Rzeczypospolitej konsekwentnie i rozważnie kierowany przez dyr. Gawlika ma za zadanie pokazywać również takie właśnie przedstawienia. Nie tylko największe i najwspanialsze. No bo ile ich w końcu mamy? W zaprezentowaniu dobrego zespołu i solidnej pracy reżysera widziałbym potwierdzenie domysłów: Teatr Rzeczypospolitej to nie jedynie święto teatru, blichtr i gala, lecz jego dzień powszedni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji