Roztańczona "Ziemia Obiecana"
Uznany za mistrza muzycznych adaptacji klasyki polskiej tym razem wziął na warsztat "Ziemią obiecaną" Reymonta, arcydzieło Noblisty rozsławione przez Andrzeja Wajdę znakomitym filmem. Wojciech Kościelniak, bo o nim mowa, nie po raz pierwszy staje na krakowskiej scenie, bowiem na deskach PWST przygotował niedawno rozkoszne "Śluby panieńskie". Oczywiście też w wersji musicalowej.
W "Ziemi obiecanej" wystąpi znaczna część zespołu aktorskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego, a także studenci PWST. Z akompaniamentem dziesięcioosobowej orkiestry wyśpiewają fragmenty swoich ról w piosenkach napisanych przez Piotra Dziubka do tekstów Rafała Dziwisza.
Kościelniak mówi o sobie, że jest "zakręcony musicalem" i nie ma w tym przesady, skoro po piętnastu latach brylowania w rolach amantów na wrocławskich scenach zdecydował się na reżyserię i wyłącznie poświęcił musicalowi. Za swoje inscenizacje został już obsypany deszczem nagród i wyróżnień z nominacją do Paszportu "Polityki" włącznie. I choć na co dzień noszony jest na rękach przez recenzentów, to nie tylko od premierowego święta pozostał człowiekiem skromnym. 0 swej najnowszej pracy mówi: "Łódź była czasem Maksów, Borowieckich i Moryców, którzy też są wśród nas. O takim fragmencie naszej rzeczywistości opowiada ten spektakl. O tym jak wielką pułapką jest współczesny wyścig szczurów, w który wpadamy, i jaką cenę za to płacimy", powiedział nam reżyser.
A dla zachęty do wybrania się na przedstawienie zacytujmy fragment jednej z jego piosenek: "Jakże trudno wierzyć, że to ziemia obiecana / Zamotana w tę błękitną, bezlitosną sieć / Trzeba nam na tych niebieskich nitek strunach / Grać...i trwać... w pałacach... i w spelunach / Kochać... śnić... i żyć i mrzeć".
