Artykuły

Wiosna dla Stalina ("The New York Times")

Ten sezon w teatrze polskim można określić mianem "wiosny dla Stalina".

W Krakowie i w Warszawie grane są spektakle ostatniej sztuki Sławomira Mrożka, "Portret", której osobliwością jest ogromny portret sowieckiego dyktatora zawieszany nad sceną w końcówce I aktu.

W Poznaniu Teatr Nowy prezentuje "Cmentarze", sztukę opartą na noweli Marka Hłaski (autora, który uciekł z Polski w latach pięćdziesiątych), opisującą heroiczną walkę ludzi cierpiących z rąk polskich stalinowców.

Najbardziej frapująca jest jednak sztuka wystawiana przez Teatr Polski we Wrocławiu, a oparta na powieści Anatola Rybakowa - "Dzieci Arbatu".

Sztuka bardzo wierna powieści, opisuje wygnanie na Syberię, z zupełnie błahego powodu, młodego, lojalnego komunisty, Saszy Pankratowa. Spektakl jest - w pewnym sensie - odbiciem szerszej dyskusji o roli Stalina w historii. Dyskusji, która w żadnym innym państwie bloku wschodniego nie jest tak żywa, jak w Polsce.

"Ta książka jest jedną ze sztandarowych pozycji głasnosti - powiedział Jacek Bunsch - 33-letni dyrektor wrocławskiego teatru, który wyreżyserował spektakl oparty na powieści Rybakowa. Jest to opowieść o początkach tego systemu totalitarnego, zwanego później stalinizmem, systemu, który gnębił nawet tych, którzy go tworzyli."

Bunsch w jednym ze swych wywiadów powiedział, że ważnym przesłaniem tego typu teatru jest: "analiza całego okresu stalinowskiego będąca jednocześnie ostrzeżeniem poprzez ukazanie sposobu, w jaki tego rodzaju system się rodzi" (...).

J. Bunsch powiedział, że wrocławska publiczność jest szczególnie uwrażliwiona na historię Saszy Pankratowa, ponieważ duża część populacji Wrocławia cierpiała przez Stalina (...)

Wiele osób doświadczyło stalinowskich okrucieństw na Ukrainie. "We Wrocławiu mieszka wielu ludzi przybyłych z terenów ZSRR, którzy mieli bezpośredni kontakt z tymi okrucieństwami", powiedział J. Bunsch. Otrzymaliśmy wiele telefonów od ludzi, którzy cierpieli, byli aresztowani. Jest to więc nie tylko kwestia formy sztuki, ale również i tego, że publiczność ma możność patrzeć i oglądać prawdę o innych ludziach, którzy żyli w tym samym czasie (...)".

Jest coś uproszczonego) w potraktowaniu Stalina przez Rybakowa, jako złowieszczej siły. Szczególnie, jeśli porównamy to z psychologicznymi portretami tej postaci u Mrożka i Hłaski. Bunsch uważa jednak, że nie jest to słabością powieści: "Rybakow nie próbuje udowodnić, że Stalin był złym czarownikiem... chciał on ześrodkować coś pozytywniejszego, pozytywny entuzjazm młodych ludzi, którzy próbowali zbudować Związek Radziecki i którzy zostali popchnięci w stronę zła".

"Ich emocje były uczciwe" powiedział, "tak więc jest to historia zniweczenia marzeń i energii młodej generacji. Generacji, która wierzyła, że buduje zgodnie z ideałami systemu państwo wolności i miłości. I co więcej, wszyscy oni wierzyli, że Stalin im to zapewni".

Z tego to powodu niektórzy polscy komuniści uważają sposób potraktowania tego tematu przez Rybakowa za mniej przekonywający, niż u Mrożka i Hłaski.

"Portret Mrożka jest znaczeniowo lepszy" - powiedział Janusz M. Pawlikowski, fizyk, odpowiedzialny za edukację we wrocławskim kierownictwie partyjnym. "Głębsza przyczyna tkwi w tym, że dramat Rybakowa jest dramatem radzieckiego społeczeństwa, polegającym na konflikcie pomiędzy autentycznymi komunistami a istotą stalinizmu, protestem prawdziwych komunistów przeciwko temu, co reprezentował Stalin. W Polsce natomiast główny konflikt polegał zawsze na walce z przeciwnikami komunizmu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji