Artykuły

Strach

Nim "Dzieci Arbatu" Rybakowa, wydane nakładem "Iskier", dotarły wreszcie do polskiego czytelnika, widzowie Wrocławia mieli okazję zetknąć się w Teatrze Polskim ze sceniczną wersją tej powieści. Podejrzewam, iż lektura tej książki napisanej przeszło dwadzieścia lat temu, a wydrukowanej w ZSRR dopiero w 1987 roku na łamach miesięcznika "Drużba Narodów", sprawi mniejszy zawód niż prapremierowy spektakl.

Ta próba rozprawy ze stalinowskim systemem jest jakby trochę z innej już epoki. Dziś wiemy znacznie więcej o latach trzydziestych, w których kształtował się ten system, miażdżący w swoich trybach miliony zwykłych obywateli, jak i samych współtwórców czasu nieludzkiego. Kat stawał się ofiarą, gdyż wszyscy byli podejrzani, inwigilowani, spętani obłędnym terrorem ideologii strachu, którą z szatańską perfekcją realizował Nieomylny i Wszechwładny Generalissimus. Strach jest również wszechobecny na kartach powieści Rybakowa, Był zmorą i przekleństwem milionów ludzi, którzy musieli się z nim oswoić, a nawet go zaakceptować; by żyć lub przeżyć, pracować, bawić się, kochać i walczyć w obronie zagrożonej ojczyzny...

Powieść Rybakowa - to raczej dokument czasów niż wybitne dzieło literackie. Adaptacja sceniczna, dokonana przez Siergieja Kokowkina, odsłoniła sporo jej mielizn i słabości. Jacek Bunsch starał się swojej inscenizacji nadać rozmach dużego fresku, ukazującego cierpienia zwykłych ludzi, jak i mechanizm tworzenia się totalitarnego systemu. Przekonuje w scenach, kiedy ukazuje codzienność ludzi radzieckich lat trzydziestych, radość i smak młodości, ale też ból i rozpacz bezkarnie poniewieranych, okaleczanych psychicznie i deprawowanych w imię nadrzędnej racji państwa i obłędnie pojmowanej walki z wrogiem.

Gorzej wypadły sekwencje ze Stalinem, a więc wielka polityka i wielka gra. Igor Przegrodzki, aktor jak mało który świadom swoich umiejętności, okazał się bezradny w budowaniu tej postaci, gdyż nie otrzymał po prostu roli do zagrania. W świetnie zredagowanym programie teatralnym - o Stalinie i jego epoce - można wyczytać to właśnie, czego zabrakło w adaptacji, jak i w samej powieści. Niedosyt po prezentacjach scenicznych tego typu literatury (podobne odczucia budzi przecież inscenizacja "Dzieci Arbatu" Jerzego Krasowskiego w warszawskim Teatrze Małym), to jakby temat do osobnych rozważań. Scena w takich sytuacjach, jak obecnie, spełnia jakby rolę zastępczą i chyba niezbyt zręczną. Dokumenty i fakty oddziałują jednak silniej na wyobraźnię, niż spektakle zaledwie dotykające gorącego i wciąż bolesnego rozdziału nie zamkniętej jeszcze przeszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji