Artykuły

Muzykę wyreżyserowałem

Dziś w Teatrze Słowackiego odbędzie się premiera sztuki "Śnieżyca"; jej tekst na motywach dramatu "Śnieg" Stanisława Przybyszewskiego napisała Agnieszka Osiecka, muzykę skomponował Zygmunt Konieczny i on też - występując po raz pierwszy w tej roli - jest reżyserem spektaklu. Poprosiliśmy znakomitego kompozytora o rozmowę.

WACŁAW KURPIŃSKI: Debiutując w wieku 55 lat jako reżyser nie boi się Pan?

ZYGMUNT KONIECZNY: Nie, bo czuję się jakbym miał lat 20 i dopiero zaczynał... A debiutant się nie boi. Moje pierwsze piosenki też tak pisałem - co będzie to będzie, bez strachu...

WK: No tak, powiedział Pan kiedyś: "w sztuce nie można się bać, trzeba ryzykować". Skąd w ogóle ten pomysł?

ZK: Dotychczasowy dyrektor Jerzy Goliński to wymyślił. Długo mnie namawiał, aż w końcu mu uległem zachęcony dodatkowo przez Agnieszkę Osiecką.

WK: Współpracował Pan jako kompozytor z najlepszymi reżyserami, by wspomnieć tylko Konrada Swinarskiego. Czy tak wysoko ustawiona poprzeczka utrudnia Panu teraz pracę, czy może ułatwia?

ZK: Zupełnie mi to nie przeszkadza, bo ja nie czuję się reżyserem.

WK: Ale w tej roli Pan występuje...

ZK: Ja muzykę wyreżyserowałem. Poprzez nią bardzo wyraźnie określiłem postacie, ona służy konwencji, anegdocie... Jest w tym spektaklu groteska, pastisz, parodia, są epizody poważne - wszystko prowadzone symultanicznie, czy też - używając terminu muzycznego - polifonicznie.

WK: Napisał Pan do tego spektaklu 50 minut muzyki...

ZK: Ale nie ject to ani musical, ani opera. Trafnie określił to Jerzy Goliński, że to "dramat muzyką wyrażony". I mam nadzieję, że właśnie muzyka będzie tym środkiem, który wyrazi koncepcję spektaklu. Operowanie środkami wyrazu typowymi dla teatru mówionego byłoby dla mnie, kompozytora, znacznie trudniejsze, czy wręcz niemożliwe. Tak więc na muzyce kończy się moja autonomia. Reszta jest efektem pracy zbiorowej: mojego asystenta Stanisława Świdra, choreografów Agnieszki Łaski i Jerzego Marii Birczyńskiego, a także aktorów - wspólnie rozmawiamy, ustalamy...

WK: Niemniej Pan musi decydować...

ZK: Tak, ale powtarzam, to nie znaczy, że czuję się reżyserem. Wcześniej też pisząc muzykę do spektakli miałem na nie wpływ i nieraz reżyser akceptował moje pomysły. Tak że w sumie to nie tak wielka różnica. Teraz oczywiście muszę siedzieć, na próbach, odpowiadać za całość itp. Ale - dzięki zespołowi z którym pracuję - to wielka przyjemność.

WK: To co, będą kolejne spektakle w Pana reżyserii?

ZK: Nie, nie... Jestem tak zmęczony i przerażony, że chętnie wrócę do pisania muzyki. Choć może za rok czy dwa...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji