Artykuły

Śnieżyca muzyką zaprószona

Autorem idei - "wyrażenia dramatu muzyką" jest Jerzy Goliński, który - dzierżąc jeszcze ster dyrekcji Teatru Słowackiego - zaproponował Zygmuntowi Koniecznemu napisanie muzyki i wyreżyserowanie utworu dramatycznego. Pomysł znakomity, tym bardziej, iż bez precedensu (bodaj jedynym kompozytorem, dotychczas reżyserującym swoje dzieło był Jerzy Satanowski, ale wówczas rzecz nie dotyczyła formy dramatycznej)[.] Konieczny zgodził się i, wespół z Agnieszką Osiecką, postanowił przysposobić, dla potrzeb całego przedsięwzięcia, "Śnieg" - modernistyczny dramat Stanisława Przybyszewskiego. Skomponował pięćdziesiąt minut muzyki, Osiecka napisała tekst, przekładając Przybyszewskiego na swoje, i tak "Śnieg" przerodził się w "Śnieżycę".

Scena podzielona jest na plany. W głębi, za ażurową zasłoną, roztacza się bajkowo kolorowy świat symbolicznych postaci, które - niby komentując, niby ingerując - przenoszą widza w jakieś nieziemskie rejony, każąc jednocześnie przypuszczać, iż dramat bohaterów dotyka spraw tajemniczych. Ładne. Z przodu też symbolicznie: okna - parawany, oszronione schody, wolno stojący fotel, oraz fragment gabinetu Stanisława.

W scenerii tej, snuje się taki oto dramat: szlachetna Bronka kocha Tadeusza i lubi Stanisława i Ewę. Tadeusz czuje chuć do demonicznej Ewy, która z kolei nie przepada za Bronką i zamierza rozbić małżeństwo 2 Tadeuszem. Przygląda się temu, biernie, cyniczny - Stanisław (u Przybyszewskiego Kazimierz). Cała trójka ponosi więc winę za samobójczą śmierć Bronki w topieli Czarnego Stawu. Wszystko to, jako się rzekło, wyrażone ma być muzyką. W praktyce wygląda to tak, iż każda z postaci jest charakteryzowana, sobie tylko danym, motywem - muzycznym. Dla przykładu: niepokojąco rozedrganemu rytmowi motywu Bronki przeciwstawiony jest agresywny i groźny rytm motywu Ewy. Każdą postać charakteryzuje więc po pierwsze - muzyka, po drugie - ona sama, po trzecie - partnerzy. Stwarza to sytuację cokolwiek masło-maślaną, w której albo muzyka nie jest potrzebna, albo scena jest zbędna. Ten przesyt komentującej muzyki, oraz nie najwyższych lotów choreografia, powodują, iż śpiewający aktorzy stworzyli postacie karykaturalne, a przecież nie o to chyba chodziło. Śpiewając, przemykają obok siebie: Mariola Pietrek (Bronka), Lidia Bogaczówna (Ewa), Andrzej Bryg (Tadeusz) i Tadeusz Zięba (Stanisław). Śpiewając, dodajmy, chwilami słowa całkowicie zagłuszane przez muzykę, co do której nie ma wątpliwości: to jest Konieczny! Szkoda tylko, że elektroniczny, i że w tak intensywnej dawce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji