Cziczikow i jego kontrahenci
"Martwe dusze" Mikołaja Gogola są arcydziełem literatury rosyjskiej, w którym autor zawarł genialną charakterystykę całej galerii postaci, ówczesnej XIX-wiecznej Rosji. Główny bohater powieści, Cziczikow, jeździ po dworach dalekiej guberni i skupuje "martwe dusze", a więc chłopów poddanych, którzy już nie żyją. Bogactwo w ziemiańskiej Rosji liczyło się wówczas ilością "dusz" - poddanych. Właściciele ziemscy mieli tych "dusz" od kilkunastu do kilkuset, a nawet kilku tysięcy. Oczywiście Cziczikow w swej podróży "handlowej" odwiedza raczej dwory stojące na uboczu, zajeżdża do zapadłych wsi, tam, gdzie jego dziwne interesy nikogo nie dziwią, pieniądze zresztą są magicznym środkiem, tym cenniejszym, że otrzymuje się je za coś, co już nie istnieje.
Przenieść powieść na scenę jest sprawa trudną i kłopotliwą, teatr rządzi się swoimi prawami i literatura przekształcona w akcję sceniczną pozostaje często nadal tylko literaturą z tą różnicą, że się jej nie czyta, a ogląda i słucha, siedząc na widowni.
Tak też stało się z "Martwymi duszami" Gogola, wystawionymi w Teatrze Polskim w przekładzie Władysława Broniewskiego, opracowania dramaturgicznym Augusta Kowalczyka i Jana Kurczaba, reżyserii Władysława Hańczy, scenografii Teresy Roszkowskiej, z muzyką Augusta Blocha i układem tańców Sabiny Szatkowskiej. Scena ukazuje nam krajobraz wiejski, z cerkwią i dworkami szlacheckimi, a na jej środku, na ruchomym kręgu rozmieszczono kilka wnętrz dworków, do których zawita Cziczikow. Scenografka ustawiła w salonikach trochę stylowych mebli, resztę domalowała; chcąc jak gdyby podkreślić tło komedii, opierającej się na fałszu, bujdzie, którą aprobuje większość bohaterów, tolerując Cziczikowa i jego proceder.
Akcja sztuki jest podkreślana efektami dźwiękowymi, jak np. dzwoneczkami trojki, którą jeździ Cziczikow, rżeniem koni, u-jadaniem psów wiejskich, a nawet gdakaniem kur czy też świergotaniem ptasząt. Niewątpliwie odgłosy te w jakiś sposób podkreślają folklor ziemi rosyjskiej, a także uwypuklają satyryczne momenty sztuki.
Ogromna obsada aktorska komedii - ponad czterdzieści osób - pozwoliła na przeniesienie nieomal że całej treści książki na scenę, stwarzając kilka niepotrzebnych i trochę nużących dłużyzn. Postaci, występujące w spektaklu są mocno ucharakteryzowane, a może nawet lekko przerysowane. Aktorom dodano sztuczne nosy i brzuchy, sama zresztą akcja na scenie ma narzuconą przez reżysera celową sztuczność i przesadę w mimice i gestach. Są momenty, kiedy ta galerii typów ludzkich zastyga na scenie w bezruchu. I dopiero na tle tych śmiesznych marionetek, poruszających się ospale w salonach swych dworków - ruchliwy i zwinny Cziczikow, raz układny, innym razem natarczywy i bezczelny - staje się centralną postacią komedii.
Atmosfera folklorystyczna wsi rosyjskiej zostaje przerwana balem u gubernatora, gdzie Cziczikow zdemaskowany przez Nazdriewa umyka w "siną dal". I znów powrót do poprzedniej dekoracji, na tle której Cziczikow przeżywa swój dramat - jego handlowe interesy wydały się, stały się afera, ludzie zaczynają plotkować, Cziczikow "spalił się" w terenie, na którym działał.
Ale Cziczikow wraca do równowagi, Rosja bowiem jest wielka i jeżeli jego kombinacje z "martwymi duszami" nie udały się tu, trzeba ruszać gdzieś indziej. Rżą konie, brzęczą dzwoneczki, bohater opuszcza niewdzięczną gubernię.
Trzeba przyznać, ze trwający ponad trzy godziny spektakl trochę męczy, zwłaszcza, że adaptacja sceniczna powieści przekształciła się w opowiadanie, ilustrowane kolorowymi scenami i dźwiękami. Gogol "powołał do życia" wspaniałe typy ludzkie, był przecież świetnym znawcą ludzi, mało jego utwory są wybitnymi dziełami satyrycznymi, miał więc poczucie humoru, był także kąśliwy, a niestety, typy ludzkie zaprezentowane na scenie nie miały tej gogolowskiej "duszy", były lalkami, podporządkowanymi koncepcji reżysera.
W tej ogromnej ilości poruszających się na scenie osób, zwracają na siebie uwagę główne postaci tragedii, kreowane przez znakomitych aktorów Wieńczysława Glińskiego w roli Cziczikowa, Marię Żabczyńska w roli Koroboczki, Mariana Wyrzykowskiego, grającego Maniłowa , Leona Pietraszkiewicza grającego Sobakiewicza, Stanisława Jasiukiewicza w roli Nozdriewa i Tadeusza Fijewskiego w roli Pluszkina.
Dla ich gry warto pójść posłuchać raz jeszcze nieśmiertelnej opowieści Mikołaja Gogola o kupcu "martwych dusz" i jego kontrahentach.