Artykuły

Marnotrawny syn w teatrze Kajzara

Po raz kolejny Teatr im. W. Horzycy w Toruniu podjął nad wyraz ambitną próbę, tym razem wystawienia "Paternoster" Helmuta Kajzara.

Marek Fiedor (reżyser), Anna Sekuła (scenogRafia) i Bolesław Rawski (muzyka) dokonali rzeczy niełatwej - z powodzeniem wdarli siĘ we wnętrze świata Kajzara - poety teatru, opanowali jego pełną gamę problemów, zdarzeń, bohaterów i - charakterystyczny tylko dla autora "Wysp Galapagos" - rodzaj teatralności.

Helmut Kąjzar nigdy nie znalazł się w kręgu dramatopisarzy, których twórczością szczególnie interesowaliby się zarówno twórcy, jak i widzowie. Jego spuścizna literacka nie oceniała współczesności przez pryzmat wielkiej klasyki, nie stawiała diagnoz dotyczących stanu świadomości. Kajzar nie uprawiał ani dramatu politycznego, ani scenicznych obrazków społecznych. Był kimś wyjątkowym, szczególnym i niepowtarzalnym, co zauważył już w 1968 roku Jan Błoński recenzując "Paternoster" na łamach "Dialogu"; był człowiekiem stojącym na uboczu wszelkich mód i trendów literacko-artystycznych.

Jego utwory teatralne, zebrane w -zakdwie trzech książkach, rzadko są - od czasu jego przedwczesnej śmierci (miał 41 lat) - odkurzane.

Próbują coś robić w technice video-art Piotr Lachmann z Jolantą Lothe, przygotowując kolejne wersje "Aktorki". Pracowali również twórczo nad tekstami Kajzara Zbigniew Mich, Marcin Jarnuszkiewicz i Wojciech Szulczyński. Najwięcej omówień, opracowań i recenzji doczekała się jednak prapremiera "Paternoster" w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, przygotowana w 1970 roku przez Jerzego Jarockiego. Skonstruował on przedstawienie wedle zasad logiki sennej, wspartej intymnymi wspomnieniami z dzieciństwa.

Podobnie podszedł do dramatu Marek Fiedor, choć jego ingerencja w tekst była zdecydowanie większa: wykorzystał fragmenty innych dramatów, a także esejów i wywiadów autora "Samoobrony". Interesowała go wyraźnie wszelka wieloznaczność materii, z której zbudowany jest utwór, i spraw, o których autor mówi. W rękach Fiedora Kajzarowski "Paternoster" zachował swoją naturę liryczną z jednej strony (ujmująca prostota monologów Matki - świetna rola Ewy Pietras), a z drugiej, opowiadał o rzeczywistości zdeterminowanej przez rozmaite metody jej fałszowania. Kajzar od początku swej twórczości zastanawiał się nad miejscem i rolą artysty w kulturze, która zdeprecjonowała tradycyjny akt twórczy, istotę samego tworzenia, stawiając kicz i dzieło wybitne na jednym poziomie. Autor "Musikkrakera" najwyżej cenił w każdym działaniu człowieczym motywy autentycznie prawdziwe, które sam wielokroć sprowadzał do źródeł tkwiących w biologii i które uważał za jedyne i niepowtarzalne.

Fiedor rzecz całą rozegrał w niemalże pustej przestrzeni, w której szybkie przemieszczanie się elementów scenografii lub też jej powolne, czasami misterne budowanie, odrealniało konkret. Pomagała w tym znakomita muzyka Bolesława Rawskiego, precyzyjna gra świateł, a także wprowadzanie z nagła nieoczekiwanych rekwizytów oraz gra aktorska całego zespołu.

Niektóre sytuacje - jak w widzeniu sennym - reżyser wyolbrzymił (brawurowo zagrana przez Gości scena "uczty" - świetna rola Marii Kierzkowskiej, Anny Romanowicz-Kozaneckiej, a szczególnie wystudiowana w najmniejszym szczególe rola Anny Magalskiej-Milczarczyk), innym nadał skrótowość, wzmagającą wrażenie koszmaru.

Marek Fiedor już po raz drugi w Toruniu pokazał, że posiada własny styl i charakter pisma. Do tej pory powodzeniem cieszy się nieszablonowo potraktowany tekst Gogolewskiego "Ożenku", będącego opowieścią nie o karykaturalnych kułkach, lecz o najprawdziwszych ludziach, budzących nie tylko śmiech, ale i współczucie. Wszystkie spektakle dotychczas zrealizowane przez Fiedora - i te w Teatrze Starym w Krakowie ("Don Kichot" Cervantesa, "Peer Gynt" Ibsena, "Zdrada" Pintera) i te we Wrocławiu ("Mewa" Czechowa) i Poznaniu ("Tryptyk Wyspiański") - są jego bardzo osobistym spojrzeniem na dzieło, niejednokrotnie próbują poprzez biografię - tak też jest w "Paternoster" - dotrzeć do zawartych w dramatach motywów związanych z duchowym i fizycznym dojrzewaniem, przerwanym przedwczesną śmiercią. Fiedor podejmuje motywy - tak jak Józio w "Paternoster" - poszukiwania siebie, penetrowania własnego "ja" pośród zmieniających się okoliczności, sytuacji, zdarzeń, ludzi. Najważniejsza jest przestrzeń wędrówki, którą podąża bohater. To decyduje o kompozycji i interpretacji tekstu.

W "Paternoster" najważniejszą przestrzenią, która spaja cały spektakl, jest dom, od którego bohater ucieka, jednocześnie ciągle do niego dążąc.

W interpretacji Jarosława Felczykowskiego Kajzarowski syn marnotrawny to człowiek zmagający się z własną naturą, pełen sprzeczności, buntujący się, to znów akceptujący, czasami naiwny chłopiec odrzucający miłość, wciąż gdzieś biegnący i okłamujący siebie. Duży dzieciak - raz leniwy i ospały, to znów dobrotliwy głuptas, śmieszny i niezgrabny. Felczykowskiemu udało się ukazać nieprzystawalność Józia do otaczającej rzeczywistości, jego odrębność; rolę poprowadził precyzyjnie i wyeksponował jej istotę.

Finał spektaklu Fiedor pointuje sceną dużej teatralnej urody, w ten sposób zamyka temat ucieczki człowieka przed sobą i światem, temat snobistycznego i mało dojrzałego deprecjonowania rzeczywistości.

"Paternoster" Kajzara w rękach reżyserskich Marka Fiedora to spektakl znakomity, pięknie zakomponowany i aktorsko dojrzały. Obok już wymienionych aktorów na wyróżnienie zasługują Marek Milczarczyk jako Filemon, Kamila Michalska jako Gwiazda-Anioł i Mieczysław Banasik w roli Ojca. To przedstawienie naprawdę trzeba zobaczyć, by rozkoszować się jego kompozycyjnym i teatralnym smakiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji