Artykuły

Dzieci to panamują

Teatr jest lepszy od kina, choć nie ma popcornu — mówiły umorusane czekoladowymi piernikami dzieci. I to jest najlepsza recenzja spektaklu Ach, jaka cudowna jest Panama, który w sobotę po raz pierwszy wystawił bielski teatr Banialuka

Historia Misia i Tygryska opowiedziana przez Janoscha jest prosta: dwójka przyjaciół mieszka w sielskiej dolince. Mają przytulny domek, smaczne jedzenie, wzajemną przyjaźń. Jednak pewnego dnia Miś znajduje na brzegu rzeki skrzynkę. Wilgotne drewno pachnie bananami, a na jednej z desek znajduje się napis „Panama”. Miś wpada w zachwyt — zaczyna rozumieć, że celem jego życia jest dotarcie do Panamy. Marzeniem zaraża przyjaciela. Wyruszają w długą drogę. Spotykają podczas niej m.in.: Mysz, Lisa, Krowę, Zająca, Jeża i Wronę. Poznają smak przygód, bezdomności, wątpliwości co do celu drogi, by po kilku miesiącach… wrócić do sielskiej dolinki i zamieszkać w swoim starym domku. Co zyskali? Kilka doświadczeń i wielką, czerwoną kanapę.

Bałam się tej historii w teatrze. Co zostanie z mądrej opowieści o wędrowcach dręczonych marzeniem, ich pragnieniach nowych doznań, przypadkowości decyzji, ludzkiej głupocie i naiwności? Jak można przenieść na deski teatru charakterystyczną kreskę rysunków Janoscha, powściągliwość opisu i emocje?

Mój strach był uzasadniony: spektakl w Banialuce udowadnia, że Janoscha nie sposób przenieść do teatru bez szwanku. Narrator, który w książce jest dyskretny, tutaj przejmuje rolę przewodnika po opowieści. W wykonaniu Włodzimierza Pohla niewiele ma z demiurga, jest typowym dziecięcym gawędziarzem — przydałoby się, żeby czasem ściszył głos — dodałoby to opowieści trochę magii. Radosław Sadowski w roli Tygryska trochę drażni rozedrganiem i histerycznymi ruchami. Niepotrzebnie. Tygrysek jest co prawda naiwny i podporządkowany Misiowi, może nawet infantylny, ale na pewno nie jest głupolem.

Spektakl mnie jednak nie rozczarował. Przeciwnie, jestem pełna podziwu dla jego autorów: zachowali wierność klimatowi Janoschowej opowiastki, nic nie stracili z jej mądrości, a nawet dodali jej głębi przez zabawę słowem (drogowskaz to panamowskaz, panamując — podróżując, panamisz — rozumiesz), wspaniałą muzykę i zgrabną scenografię. Uniknęli również tego, co jest najbardziej niebezpieczne przy przedstawieniach dla dzieci — nudy. Bielski spektakl świetnie od początku do końca trzyma tempo. Dzieci jak zaczarowane wpatrują się w scenę nawet przy — wydawałoby się — trudnych dla nich scenach somnambulicznego tańca Jeża i Zająca.

W tej mądrej inscenizacji z jednej strony widać chęć zaspokojenia dziecięcych oczekiwań, z drugiej — ambicję dostarczenia refleksji całkiem dorosłemu widzowi. Miałam wrażenie, że czasami te dwa pragnienia rozchodzą się i spójność przedstawienia pęka. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest bardziej trywialna, niżby nam się wydawało.

Tuż przed premierą twórcy spektaklu pokłócili się. Reżyser Piotr Cieplak, scenograf Andrzej Witkowski i kompozytor muzyki Michał Litwiniec zarzucili dyrektorowi teatru Banialuka Piotrowi Tomaszukowi wprowadzenie w spektaklu zmian, które wypaczyły jego ideę. W liście rozesłanym do mediów napisali, że nie mają już nic wspólnego z Panamą. Lucyna Kozień, kierowniczka literacka teatru, przyznała w rozmowie z „Gazetą”, że dzięki zmianom Tomaszuka spektakl jest mniej filozoficzny, a przez to bardziej zrozumiały dla dziecięcej publiczności.

— Autorzy wiedzieli o tym, że taki właśnie spektakl chcieliśmy wystawić — tłumaczyła Kozień.

Zrozumiałe więc, że urażeni bezceremonialnością dyrektora Tomaszuka twórcy nie pojawili się na premierze. Szkoda. Mogliby wysłuchać owacji, jaką dziecięca publiczność zgotowała im i aktorom po spektaklu. Mogli też usłyszeć, jak dzieci krzyczą do Gąski umykającej przed Lisem: „Uciekaj, uciekaj” i jak zahipnotyzowane powtarzają za Misiem, Tygryskiem, Jeżem, Krową: „Panama, banana”. A gdyby podsłuchali dzieci rozmawiające ze sobą nad stołem bankietowym zapełnionym piernikami, usłyszeliby:
— Teatr jest lepszy od kina. Choć nie ma popcornu.

I to jest najlepsza recenzja tego spektaklu. Choćbym nie wiem, co napisała i choćby nie wiem, jak bardzo kłócili się jego twórcy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji