"Róża"
W listopadzie Teatr im. S. Żeromskiego w Kielcach wystawi "dramat niesceniczny" swojego patrona "Różę". Adaptację sceniczną przygotował kierownik literacki kieleckiej sceny - Andrzej Ochalski, reżyseria Henryka Giżyckiego, scenografia Józefa Napiórkowskiego, muzyka Zbigniewa Jaremki. W spektaklu wystąpi niemal cały zespół naszego teatru (nawet w podwójnych rolach). Natomiast główne role zagrają: Jacek Strama (Czarowic), Wacław Ulewicz (Bożyszcze), Janusz Rafał Nowicki (Anzelm), Edward Kusztal (Oset), Jadwiga Lesiak (Krystyna), Jerzy Smoliński (Naczelnik), Henryk Giżycki (Benedykt).
W oczekiwaniu na tę ważną premierę przypomnijmy powstanie dramatu i opinie, jakie wtedy wywołał.
Rewolucję 1905 roku Stefan Żeromski przeżywał bardzo silnie. Wiosną tego roku pisał z Zakopanego do Stanisława Witkiewicza: "Nie wiem, czy Drogiego Pana dochodzą odgłosy tego, co się dzieje w Królestwie i w Rosji (...). Co do mnie, mam szczery zamiar udania się w pierwszych dniach maja do Królestwa (...). Wytworzyły się nowe światy, wypłynęły nowe roty ludzi, ocknęły się olbrzymie i święte idee. We wszystkim czuć drganie nowego życia". Pisarz rzeczywiście wkrótce pojechał do Nałęczowa. Przemawiał na wiecach, a nawet stawał na czele pochodów. Według wspomnień Jana Krzesławskiego "tłum za przewodem Żeromskiego opuścił wzgórze, śpiewając "Czerwony sztandar" i wznosząc go...". Przebywając w Warszawie chory pisarz nie zważając na zimno roznosił zapomogi dla rodzin strajkujących robotników. Wojciech Natanson w swej świetnej książce "Stefana Żeromskiego droga do teatru" pisze: "Nie ulega wątpliwości, że w tym czasie był Żeromski jeśli nie członkiem, to sympatykiem Polskiej Partii Socjalistycznej". Nic dziwnego, że klęska rewolucji stanowiła dla pisarza głębokie rozczarowanie. Rozgoryczenie, spotęgowane jeszcze ujawnieniem zdrady tłumacza "Popiołów" i nowel Żeromskiego - N. Tatarowa, znalazło swój wyraz w "Róży", dramacie napisanym w roku 1908, a wydanym w Krakowie wiosną 1909 roku pod pseudonimem Józefa Katerli.
Książka wywołała ogromny rezonans społeczny i znaczne różnice w opiniach krytyków. Gustaw Been (Beylin) na łamach "Społeczeństwa" (1910) twierdził, że "Róża" "nie czyni zadości warunkom estetycznym co do formy", że dramat to "chybiony, nie odpowiadający prawdzie - pod względem treści". Beylinowi ostro odpowiedział na łamach "Wolnego Słowa" Wacław Nałkowski, by w zakończeniu swego artykułu napisać: "Róża" Katerli jest, obok takich utworów, jak "Płomienie" Brzozowskiego lub "Pamiętniki włóczęgi" Licińskiego, najbardziej naprzód wysuniętą placówką myśli społecznej polskiej na polu literatury; powiem więcej - są to wszystko wprawdzie strasznie gorzkie lekarstwa, ale od ich przyjęcia lub odtrącenia przez chore polskie społeczeństwo zależy jego życie lub śmierć!". Stanisław Brzozowski w artykule "Skarga to straszna" ("Zjednoczenie", Kraków 1910) pisał: "Ginie pamięć, że książkę tę pisał jeden człowiek; mówi przez nią sama nieprawdopodobna, do szaleństwa przywodząca rzeczywistość i sam ostateczny apel do cudu nie wydaje się nam pomysłem aktorskim. Ton to jest brzmiący w powietrzu samym, w samym tchnieniu straszliwych ostatnich lat. One to przemówiły. Nie ktoś zewnątrz stojący o nich, ale one same, ich bezgraniczne, dopominające się o łaskę szaleństwa cierpienie. Ta książka ma w sobie tę bezpośrednią wymowę, jaką ma krwawa chusta z głowy robotnicy, skrwawiona, podarta przez nahajki koszula (...). "Róża" to jest wieść z dna polskiego piekła. Nikt jej nie pisał. Pisały ją jedne po drugim wydarzenia w jednej nie zrównanej duszy polskiego artysty". 7 marca 1910 roku pisał Żeromski do Stanisława Witkiewicza: " "Róża" rozpaliła przeciwko sobie wszystkie partie, zacząwszy od narodowej demokracji poprzez socjalną demokrację, pepeesów-frakcjonistów aż do warszawskiego postępowiczostwa. Skończyło się na tym, że zostałem ostatnio napadnięty jako panegirysta frakcji, która jest na mnie obrażona, że ją sponiewierałem. Krytyki literackiej nie ma obecnie w Polsce".
W tym samym 1910 roku ukazała się druga edycja książki, a w trzy lata później - trzecia. Autor nie doczekał inscenizacji swojego dramatu w zawodowym teatrze. Za jego życia próbowano jedynie wystawiać niektóre fragmenty. 26 lipca 1914 roku w sali zakopiańskiego "Morskiego Oka" wystawiono dwa obrazy z "Róży", rolę Czarowica grał Karol Adwentowicz, a reżyserował sam... Żeromski. Dopiero 5 marca 1926 roku odbyła się premiera tego dramatu w Teatrze im. Bogusławskiego. Adaptacji scenicznej dokonał Wilam Horzyca, reżyserował Leon Schiller, scenografię projektowali Andrzej i Zbigniew Pronaszkowie, występowali tej miary aktorzy jak Adwentowicz, Solska, Zelwerowicz, Kurnakowicz. W ciągu kolejnych jedenastu lat wystawiano "Różę" w dziesięciu teatrach. Natomiast w roku 1936 zrealizowano film według tego dramatu, reżyserował Józef Lejtes, w rolach głównych - Irena Eichlerówna, Witold Zacharewicz, Stefan Jaracz, Michał Znicz. Najgłośniejsze powojenne inscenizacje "Róży" odbyły się w warszawskim Teatrze Klasycznym (1964), wrocławskim Teatrze Współczesnym (1968) i nowohuckim Teatrze Ludowym (1968).
Na koniec przypomnijmy opinię Artura Hutnikiewicza w książce "Stefan Żeromski" (1961): " "Róża" była utworem wielkiej doniosłości w dorobku twórczym autora i bez wątpienia jednym z najwspanialszych spośród dzieł wyrosłych w cieniu i pod wrażeniem zdarzeń rewolucyjnych. Był to hołd wielkiej i znakomitej sztuki, złożony bohaterom niedawnej walki. Straszliwe cierpienia szeregowych żołnierzy rewolucji w katowniach caratu skontrastowane z cynizmem fabrykantów i magnatów, bawiących się beztrosko na pobojowisku, wśród zgliszcz i ruin, grają dziś jeszcze pełnią swej wstrząsającej wymowy. Był na koniec ten dramat wzruszającym dokumentem nigdy niewygasłej troski pisarza o słuszny, sprawiedliwy porządek Polski niepodległej, w której niechybne przyjście niezłomnie wierzył".