Artykuły

Boginią w swoim domu - być czy nie być?

Przedstawienia uwodzą niecodzienną formą i językiem - o spektaklach "Chór kobiet: Magnificat" w reż. Marty Górnickiej z Instytutu Teatralnego w Warszawie oraz "Rewolucja balonowa" w reż. Sławomira Batyry z Teatru Powszechnego w Warszawie, na III Koszalińskich Konfrontacjach Młodych m-Teatr pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.

Trzeci dzień Koszalińskich Konfrontacji Młodych m-Teatr należał do kobiet. Wieczór otworzyła prezentacja "Chóru kobiet" (na zdjęciu) w reżyserii Marty Górnickiej, która na scenie wcieliła się także w rolę dyrygentki.

Czarna podłoga, biała ściana, dwadzieścia kilka kobiet oświetlonych silnym światłem reflektorów. Oślepione, zapewne nie widzą widowni, za to widownia ma je jak na widelcu. Podchodzą rytmicznym krokiem do krawędzi sceny, przetasowują się niczym karty w talii, odwracają tyłem, rozpościerają ręce, stają w trzech rzędach, potem znów są w ścisłej grupie - ramię przy ramieniu. Przede wszystkim natomiast: śpiewają, śpiewają, śpiewają, na zmianę z: mówią, mówią, mówią.

To takie typowe. Kobiety przecież zawsze dużo mówią. W ujęciu twórczyń spektaklu, plotkowanie i możliwość wypowiadania morza słów to w zasadzie jedyne, czego się kobietom współcześnie nie zabrania. Dlaczego? Ponieważ i tak nikt ich nie słucha. Aktorki na scenie powtarzają na zmianę dźwięki "ple-ple", które przechodzą w bełkot. Słowa w "Chórze kobiet" zostały potraktowane jak partytura. Marta Górnicka, nawiązując do antycznej idei chóru, wykonała heroiczną pracę przede wszystkim nad językiem, nadając mu nową melodyjność, która z kolei posłużyła do uwypuklenia myśli-postulatów.

Są chwile, gdy patrząc na sylwetki bohaterek spektaklu, widzimy tylko poruszające się w jednostajnym rytmie usta wypowiadające szowinistyczne frazesy, aby za chwilę je wyśmiać lub znokautować ironicznym komentarzem. Ten tłum nie jest jednak jednolity, bo każda z aktorek ma swoje pięć minut podczas solówki. Przytaczane przez bohaterki stereotypy na temat kobiet i ich roli w społeczeństwie, które są tak silnie w Polsce naznaczone katolicyzmem, stają się z czasem niezrozumiałym gwarem. Kobieta pozbawiona ciała i seksualności jest pojęciem-ideą, skupiającą w sobie szereg przymiotów perfekcyjnej pani domu, kochającej matki, opiekuńczej i wyrozumiałej żony.

"Rewolucja balonowa" jest monodramem, którego ciężar również spoczywa głównie na języku (sztuka napisana przez Julię Holewińską). Historia opowiadana przez Wiktorię (Katarzyna Maria Zielińska) jest na wskroś intymna, mimo iż jest częścią zbiorowego doświadczenia dzisiejszych trzydziestolatków, którym przyszło dorastać w dziwnych czasach rewolucji: upadku komunizmu i "inwazji" Zachodu.

"Balonowa rewolucja" to także portret lat 80. i kiczowatych lat 90., które dzisiaj wspomina się z nostalgią i lekkim uśmiechem. Był to czas wielkich gestów, poruszających przemian, ochów i achów. "Wszystko zapierało dech w piersiach" - mówi ze sceny Wiktoria. Obrazy z tamtych lat - wspomnienia głównej bohaterki (ale i nasze) - pojawiają się wyświetlane z rzutnika na tylnej ścianie sceny. Prywatne zdjęcia przemieszano z fotkami reportażowymi z gazet i starych kronik, na których oglądamy polityków odpowiedzialnych za tworzenie w Polsce wolności.

W jednej z ostatnich scen bohaterka skacze na ścianę z wyświetlanymi migawkowo zdjęciami, próbując dostać się z powrotem do świata swojego dzieciństwa. Suma tak wielu, skądinąd pozytywnych, doświadczeń, nie dała dobrego wyniku. Gdzieś nastąpiło pęknięcie, świat, który kusił obietnicą braku ograniczeń, nagle stał się bardzo mały, chaotyczny i nieprzyjazny. "A balon rósł i rósł". Znikąd ratunku?

Obydwa spektakle, przy pomocy różnych środków, próbują walczyć ze stereotypami. Niezależnie, czy chodzi o odczarowanie obrazu kobiety w społeczeństwie czy powtórzenie tego, że materialny dobrobyt to zbyt mało, żeby móc dobrze żyć, przedstawienia uwodzą niecodzienną formą i językiem. Wiktoria z "Balonowej rewolucji", samotna matka z kredytem, jest przeciwieństwem niezależnych bohaterek z chóru. Tylko czy w rozbitym, postrewolucyjnym polskim świecie tak łatwo jest popisywać się hardością także poza sceną?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji