Artykuły

Kwiecień uwodzi i czaruje - dla sztuki, dla opery

- Lubię na scenie grać arystokratów, nosić stylowy kostium i przenosić się w czasy odległe. "Wesele Figara" jest operą, w której się spełniam pod każdym względem - i jako śpiewak, i jako aktor. MARIUSZ KWIECIEŃ, śpiewak Metropolitan Opera w Nowym Jorku, zdradza tajniki amanta.

Wszystko się zaczęło od "Wesela Figara"?

-Tak. Siedemnaście lat temu, w Poznaniu, zadebiutowałem na scenie śpiewając partię Figara, a nie jak tutaj, w Krakowie, hrabiego. Wówczas wydawało mi się, że występując na scenie po raz pierwszy złapałem Pana Boga zanogi... Była to tradycyjna produkcja i mile ją wspominam.

...byt Pan wtedy jeszcze studentem...

-...V roku Akademii Muzycznej w Warszawie. Występowanie na scenie nie było wówczas dla mnie jeszcze takie oczywiste. Dyrektor Opery w Poznaniu Sławomir Pietras dał mi szansę. Szkoda, że później nigdy już nie zaprosił mnie do Poznania. Dopiero w tym roku pojawię się tam z "Onieginem" i "Królem Rogerem".

Jest Pan uważany za najlepszego na świecie tytułowego bohatera "Don Giovanniego". Które Mozartowskie arcydzieło jest Panu bliższe: "Don Giovanni" czy "Wesele Figara"?

- Mimo wszystko "Wesele Figara", bo "Don Giovanniego" zacząłem śpiewać trochę z musu wiedząc, że powinienem zacząć wykonywać tytułowe role. "Wesele Figara" to dla barytona piękne śpiewanie, o wiele piękniejsze niż w "Don Giovannim", a poza tym hrabia to znacznie ciekawsza postać. Lubię na scenie grać arystokratów, nosić stylowy kostium i przenosić się w czasy odległe. "Wesele Figara" jest operą, w której się spełniam pod każdym względem - i jako śpiewak, i jako aktor.

Wilu inscenizacjach "Wesela Figara" brat Pan udział?

- W kilkunastu. W sumie wystąpiłem w około setce spektakli. Ale tak jak kilka produkcji "Don Giovanniego" było kompletnie nieudanych, tak "Wesele Figara" w różnych teatrach przynosiło to, co w tej operzejest najważniejsze: lekką erotyczną komedię. Dzieło zostało tak napisane, że jeżeli reżyser tego nie zepsuje, to publiczność zawsze się dobrze bawi, odbieraj ąc treści ciągle aktualne.

Jakie przede wszystkim?

- Dotyczące zdrad małżeńskich, zdobywania kobiecych wdzięków czy perypetii rodzinnych, gdzie okazuje się, że ktoś niespodziewanie jest czyimś zagubionym przed laty dzieckiem, a kobieta, którą na schadzce podrywamy, jest żoną. Takie sytuacje śmieszą publiczność. Krakowska inscenizacja "Wesela Figara", której premierę zaplanowano na piątek, będzie piękna, kolorowa, prosta, wesoła, optymistyczna, z niezwykłymi kostiumami autorstwa Barbary Kę-dzierskicj. Zamysł reżyserski Laco Adamika, by pokazać cztery akty opery jako cztery pory dnia na czterech kondygnacjach pałacu, jest wyjątkowo dobry. Podejrzewam, że publiczności ta w sumie tradycyjna inscenizacja bardzo się spodoba.

Figaro i hrabia, czyli sługa i pan, są rywalami. Zabiegają o tę samą kobietę. Walczą ze sobą.

- Figaro, który nie jest arystokratą i nie ma nic do powiedzenia w domu swego pana, wygrywa szczerością, miłością, sprytem i inteligenej ą. Ten konflikt pomiędzy dwoma postaciami jest budowany na ogół przez reżyserów jako konflikt dwóch silnych mężczyzn. Bo oto dwie silne osobowości walczą ze sobą nie tylko o pozycję, lecz tak bardzo po męsku o kobietę. Figaro walczy z miłości, a hrabia - dla zasady. Zupełnie nie kochając Zuzanny pragnie jej tak samo j ak wielu innych kobiet, które ze względu na swoją arystokratyczną pozycję uwodził bez wysiłku.

Która z tych postaci jest Panu bliższa?

-Absolutnie hrabia Bo tak naprawdę hrabia to ja, arystokrata w nowym ujęciu... Reżyser bardzo chciał mnie zmiękczyć, aby moja postać nie była arystokratą w geście, w sposobie zachowania na scenie. Chciał pokazać hrabiego trochę znudzonego życiem, bez manier, bez klasy, sięgającego często do kieliszka.

Udało musie?

- Nie do końca. Moim atutem jest nie tylko głos, nie tylko energia na scenie, ale także trzymanie pewnych wartości, które niesie teatr operowy. I w tym teatrze trzeba pokazać to, co jest jego sednem, jego pięknem. W przypadku hrabiego są to wartości arystokratyczne. -

Czyli znowu będzie na scenie Pan czarował, uwodził?

- Taka moja rola i tak zostałem zakwalifikowany przez świat operowy. Staram się ciągle być atrakcyjnym artystycznie i fizycznie, a wszystko po to, by móc grać amantów. Nic wiem, jak zareaguję, gdy pewnego dnia jeden czy drugi dyrektor teatru mi powie, że jestem już za stary, by grać uwodziciela. Dlatego póki co nie narzekam, wykorzystuję własne atuty i uwodzę na scenie, ile się da. A wszystko dla sztuki, dla opery!

***

Premiera "Wesela Figara" Mozarta w Operze Krakowskiej odbędzie się dzisiaj o godz. 18.30. Kolejne spektakle za-planowanona17,19i21czerwca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji