Artykuły

Myśłenie o "Przedwiośniu"

Roman Kordziński reżyseruje w teatrze olsztyńskim "Przedwiośnie" Stefana Żeromskiego. Sam dokonał adaptacji. Reżysera znamy w Olsztynie z kilku inscenizacji. Wystawił widowisko "Ballada i sonet", "Wielkiego Fryderyka" Nowaczyńskiego, "Noc listopadową" Stanisława Wyspiańskiego, czy niedawno "Portret" Sławomira Mrożka. Przed premierą rozmawiamy o "Przedwiośniu".

SEG: Czy to odpowiedni utwór na te czasy?

ROMAN KORDZIŃSKI: Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym. Dopiero teraz pańskie pytanie kieruje moją uwagę. "Przedwiośnie" może być powieścią, czy przedstawieniem politycznym korespondującym z dniem dzisiejszym, ale ja szukałem w dziele Żeromskiego czego innego - zbiorowego portretu Polaków, naszej kondycji i egzystencji a perspektywie dłuższej i szerszej...

SEG: Nie będzie zatem momentów, szczegółów określających naszą potoczną wiedzę o powieści - marzeń o szklanych domach, przystąpienia Cezarego do rewolucyjnego czynu, organicznikowskiego programu Gajowca?

RK: Trzy drogi, trzy propozycje przyszłości Polski nakreślone przez Żeromskiego znajdą się w tworzywie spektaklu, ale nie wprost, tylko wynikną na marginesie życiowych konfliktów głównych bohaterów. Najpierw będzie życie, z całą przyziemnością, dopiero później, we wspomnieniach pojawią się wielkie wizje narodu, tak jak je widział Żeromski i jak ja je odebrałem. Dlatego uwaga o "nie tych czasach" nie pasuje do mojej praktyki teatralnej. Mam już nawet pewne doświadczenia w Olsztynie. Chciałem w tym sezonie robić na scenie "Kwiaty polskie" Tuwima, montaż bardzo artystowski, poetycko-epicki kawałek polskiej historii. Sprzeciwił się zespół. Do Żeromskiego ciągnie mnie od dawna. W ubiegłym sezonie proponowałem Krzysztofowi Ziembińskiemu "Dzienniki" Żeromskiego. Też nie wyszło. Teraz próba z "Przedwiośniem"...

SEG: Nie pierwsza w ogóle i nie pierwsza w pańskiej praktyce. Jakie były tamte "Przedwiośnia" i jakie będzie teraz?

RK: Niektóre ze znanych mi adaptacji starały się ogarnąć całą fabułę, dosłownie, w kolejności, z rozmachem widowiskowym...

SEG: Pan postępuje inaczej?

RK: Dla mnie punktem wyjśria i jedynym miejscem akcji jest Nawłoć. Bohaterowie mojego "Przedwiośnia" są zajęci swoimi sprawami. Ich los jednostkowy nie przylega do wielkich wydarzeń. Z przedstawienia może wyniknąć, że marzenia Żeromskiego i niektórych postaci z powieści są nie tylko utopijne, ale wręcz rozbijają się w kontakcie z nędzą materialną i duchową rzeczywistości.

SEG: A więc jednak jakaś dewaluacja idei?

RK: Sam nie mogę sobie poradzić z ciśnieniem tworzywa. Życie wiele zmienia z dnia na dzień. Jeszcze kilka tygodni temu miałem jasny pogląd na sens inscenizacji lub też wydawało mi się, że mam taką jasność. Teraz wiele założeń zaczyna mi się komplikować. Może jeszcze przybędzie komplikacji?

SEG: Dla konstrukcji inscenizacji nic ma to już chyba w tej chwili większego znaczenia?

RK: Kończymy próby. Spektakl ma swoją budowę. Składa się z krótkich obrazów, nie w takiej kolejności jak w powieści. Łamane są prawa czasowe. Często posługujemy się wspomnieniami. Miejscem akcji ciągle jest Nawłoć. Tam poznajemy bohaterów, ich dawne i obecne losy. Ciąg obrazów skonstruowany jest na wzór filmowy.

SEG: Czy nie będzie wszystko trochę pomniejszone, nie w wymiarze Żeromskiego?

RK: Bohaterowie mojego "Przedwiośnia" będą anachroniczni, mali, przyziemni. Nie będzie to jednak sprzeczne z wolą Żeromskiego. To jest w powieści. Trzeba się wczytać. Autor zdawał sobie sprawę z utopijności marzeń swoich bohaterów. Też ich krytykował. W przedstawieniu będzie krytyki może więcej.

SEG: Nie będzie zatem krzepienia serc, wysokiego c przystającego do wielkiej powieści, już klasycznej?

RK: Chciałbym, żeby wysokie c było. Tylko osiągane w inny sposób. Trochę pomagam sobie Mickiewiczem.

SEG: Z kim pan pracuje nad "Przedwiośniem"?

RK: Scenografię projektuje Zbigniew Bednarowicz z Poznania, artysta doświadczony, z dużym dorobkiem. Główną postać Cezarego Baryki grać będą dwaj młodzi aktorzy: Cezary Ilczyna i Stanisław Krauze. Ojcem będzie Krzysztof Ziembiński. Laurą Halina Ziembińska. Anastazym Tadeusz Madeja, Gajowcem Stefan Burczyk. Na scenie pojawi się prawie cały zespół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji