Artykuły

Pirandello i Shaw (fragm.)

W STANACH ZJEDNOCZONYCH i w Europie Zachodniej bez­przykładnym powodzeniem cieszy się komedia muzyczna; oparta na motywach sztuki Bernarda Shawa "Pigmalion". Zapowiedział tę przeróbkę dwa lata temu nasz Teatr "Komedia" na Żoliborzu, ale, jak to coraz częściej bywa w naszym życiu teatralnym, skończyło się na obiecankach. Skorzystał z tego Teatr Polski.

Nie ulega wątpliwości, że "Pigmalion" to jeden z najlepszych utwo­rów Shawa. Inna sprawa, czy za­gadnienie, jeszcze przed niewielu la­ty mające swoją aktualność, nie jest już dzisiaj zamierzchłą historią? Bo jakże tu śledzić z pasją i zainte­resowaniem dzieje nieokrzesanej, po­sługującej się paskudną gwarą kwia­ciarki, z której lingwista-profesor robi wielką damę, kiedy nikt się już żadnymi kwiaciarkami ani w salo­nach dyplomatycznych ani nawet na posadzkach pałaców królewskich nie gorszy.

Tę kwiaciarkę Elizę gra Justyna Kreczmarowa. W pierwszych dwóch odsłonach, zastępuje gwarę niezrozu­miałym bełkotem i krzykiem. W dalszym rozwoju sprawy, jako dama; spreparowana przez lingwistę, artyst­ka, wyglądająca bardzo pięknie zdobywa się na ładne akcenty liryczne, wypowiada swe kwestie dowcipnie i z werwą. Lingwista pro­fesor Higgins - to w ujęciu Andrze­ja Szczepkowskiego raczej postać z Labiche'a ("Słomkowy kapelusz") niż Shawa. Artysta prowadzi dialog bar­dzo inteligentnie, ale zagubione zo­stało bogactwo odcieni roli. Szczep­kowski w minimalnym tylko stopniu uwzględnia fakt, że się przecież w tej swojej Elizie zakochał. Ojca Elizy, kanalarza Doolittle'a, który wbrew swoim intencjom dochodzi do mająt­ku i żony, gra Henryk Bąk. Nie bawiąc się w porównania z takimi wykonawcami tej roli, jak Jaracz, Dominiak, Kurnakowicz, z których każdy stwarzał arcydzieło; trzeba stwierdzić, że Doolittle Bąka to ra­czej figura z "Krowoderskich zu­chów" niż znad Tamizy. Wytwornym, ironicznym, bardzo zabawnym pułkownikiem Pickeringiem, kolegą po fachu profesora Higgins'a jest Stanisław Jaśkiewicz. Dużo ciepła ma Seweryna Broniszówna w roli matki, pełnej pobłażliwości dla swe­go nieco zwariowanego synalka. W epizodzie zabłysnęła finezją i dowci­pem jako światowa dama Aleksan­dra Leszczyńska. Typowego mydłka gra lekko i zgrabnie Mieczysław Gajda.

Reżyseria Romana Zawistowskiego niezbyt fortunnie rozwiązała obraz pierwszy, w którym tłum londyński tłoczy się pod kolumnadą, chroniąc się przed deszczem. Nieco lepiej przedstawiają się sceny kameral­ne, przydałoby się tylko dialogom więcej blasku i tempa. Opuszczająca teatr publiczność narzekała na deko­racje Zenobiusza Strzeleckiego. Pi­szący nie bardzo się na tym zna, ale biadolenia są tu chyba słuszne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji