Artykuły

Bagażnik ludzkich iluzji

"Popiełuszko" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.

Żyjemy w czasach, w których stosunek do religii określa nas bardziej niż kiedykolwiek. Z jednej strony mamy postawy skrajnie liberalne, traktujące chrześcijaństwo jak stek bzdur. Niestety, często za tym odcięciem się od kościoła idzie wyparcie się swojego kulturowego dziedzictwa. Przekreślenie tych więzów nosi w dodatku znaki ewidentnej naiwności. Po drugiej stronie barykady mamy z kolei postawy jawnie fundamentalistyczne. Nie ma oczywiście (przynajmniej w Polsce) bojówek katolickich. Niektórzy apologeci kościoła są jednak tak krótkowzroczni, że z miejsca potrafią wydać wyrok, skutkujący społeczną alienacją. Linia tego podziału nakłada się na obecny konflikt ,,starego" i ,,nowego", tradycjonalistów i liberałów. Starcie obu tych ,,sił" jest chyba największą animozją w życiu społecznym Polski po upadku komunizmu.

Bydgoski ,,Popiełuszko" wyraźnie nawiązuje do tego sporu. Tylko że tutaj istotą polemiki jest stosunek do osoby księdza Jerzego. Małgorzata Sikorska-Miszczuk napisała tekst, który jawnie odbiega od fabularności. Reżyser Paweł Łysak podąża tym samym tropem i ucieka od teatralności. Wszystkim tym zabiegom przysługuje się w dodatku scenografia. Paweł Wodziński stworzył de facto instalację. Każdy z jej elementów jest okryty czarną folią, którą zdziera się w trakcie trwania przedstawienia. Nad sceną zawieszono trzy lustra, każde pod kątem czterdziestu pięciu stopni. Aktorzy, by zobaczyć w nich swoje twarze, muszą podnosić głowy. Czy to jedyny element przypominający o obecności Boga? Żywy znak, który nie zostaje ,,odkopany" z przeszłości, jak pozostałe dekoracje i rekwizyty?

Zasadnicza granica konfliktu przebiega między Antypolakiem (Roland Nowak) a resztą grupy. Ci pozostali są katolikami. Od kolegi różni ich czarny kostium, bowiem Antypolak nosi kraciastą piżamę. Sikorska-Miszczuk sięga do stereotypów dotyczących obu stron, dlatego można odnieść wrażenie, że egzorcyzmuje się tu pewne przekonania. Mężczyzna wypiera się przynależności do kościoła, więc zostaje dosłownie wyklęty przez społeczność. Odmawia się mu czytania polskich książek, kibicowania polskiej reprezentacji, itd. Wkrótce Antypolak zapada w sen (a może to nie sen?), w którym towarzyszy księdzu Popiełuszce w jego męczeńskiej drodze. Obserwuje dokładną rekonstrukcję, z datami i wydarzeniami. Spotyka prymasa Glempa (Michał Jarmicki). Zostaje sterroryzowany przez esbeków.

Postać Nowaka cały czas podkreśla, że nie czuje więzi z osobą kapłana. Popiełuszko (Mateusz Łasowski) tłumaczy Antypolakowi swoje zamiary, cele. Prostota, z jaką ksiądz przemawiał do ludzi, zostaje porównana z gimnastyką. Ks. Jerzy staje się trenerem, potem przemienia się w ogrodnika, który uczy ludzi, jak należy sadzić kwiaty (wiary). Towarzyszą temu odniesienia do dumy narodowej. Śpiewa się wszak ,,O mój rozmarynie" czy ,,Czerwone maki na Monte Cassino". Wątpliwości budzi jedynie to, czy przyrównanie duchowego posłannictwa do aerobiku nie jest poważnym spłyceniem. Podobnie odwołanie do oniryzmu pozwala na uniknięcie postawienia konkretnych wypowiedzi. ,,Popiełuszko" jest przede wszystkim przedstawieniem o opresyjnym oddziaływaniu społeczeństwa. Grupa katolików klęczy przed Antypolakiem i zmusza go do tego samego. Czy nie jest to powtórzenie tez Nietzschego, które odwoływały się tylko do słabości chrześcijaństwa? Do ,,moralności niewolników"? Postać księdza Jerzego jest w tym spektaklu tylko pustym punktem odniesienia. Pozostaje częścią pamięci, którą zamyka się w bagażniku czerwonego Fiata. Inna sprawa, że Antypolak bardzo chętnie bierze udział w żywiołowych śpiewach i tańcach całej grupy. Dobrze, że Łysak nie pozbawia spektaklu ironii.

Tłem całej opowieści jest z kolei projekcja filmowa. Doktor Nowak (Marian Jaskulski) to specjalista od kurczaków i mistrz zen. Stara się pomóc docent Gruszce (Karolina Adamczyk), potem Antypolakowi. Ten ostatni jest przerażony tym, co go spotkało. Wkrótce okazało się, że ,,połknął haczyk". Legenda księdza Popiełuszki zmusza do określenia swojej postawy. Łysak unika tego, ograniczając się do wywołania duchów przeszłości. Niejednoznaczność w tym przypadku okazuje się niestety brakiem konsekwencji. Co więcej, słaby spektakl nieudolnie stara się nabrać dynamiki. Zawodzi zespół aktorski, szczególnie zaś Mateusz Łasowski. Jego Popiełuszce brakuje charyzmy, jakby aktor bał się starcia z legendą. Sikorska-Miszczuk szpikuje tekst datami, co niemal zawsze świadczy o nieumiejętności powiedzenia i napisania czegoś ciekawego na dany temat. Zastosowane rozwiązania sceniczne prowokują do dyskusji, choć mają nikłą wartość artystyczną. Tym samym ,,Popiełuszko" staje się ciekawostką, a zarazem kolejnym nieudanym eksperymentem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji