Artykuły

Podróż ku prawdzie

"Popiełuszko" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

Autorka dramatu, Małgorzata Sikorska- Miszczuk, przedstawia historię o zdradzie i zabójstwie księdza Popiełuszki w sposób niekonwencjonalny. Daleki od patosu, ze sporą dozą satyry. Rzecz toczy się współcześnie, a zdarzenia historyczne przedstawiane są na zasadzie retrospekcji. Współczesność miesza się z przeszłością; wszystkie wydarzenia toczą się jakby w konwencji koszmarnego snu. Snu Antypolaka. Postaci, która nie lubi polityki i nie chce utożsamiać się z kościołem katolickim.

Dramat obnaża politykę Kościoła, który choć w czasach stanu wojennego nie tylko jest trybuną dla wyrzuconych poza nawias ludzi kultury, sztuki, a jednocześnie w obronie własnych interesów układa się z komunistyczną władzą. I Popiełuszko pada tych układów ofiarą. Ginie, bo jest bezkompromisowy, nie potrafi się ugiąć; ani na krok odejść od idei Chrystusa, opuścić człowieka w potrzebie. Glemp wydaje Popiełuszkę esbekom, jak Judasz niegdyś wydał Chrystusa. Analogia jest w dramacie bardzo czytelna.

W karykaturalny sposób opowiedziane są tu też losy narodu, który próbując wynurzyć się z bagna jednej niewoli, popada w drugą. Milicyjne mundury teraz zastępują sutanny. Naród marzący o wolności znowu zniewalany jest ideologią. Bo nauki współczesnego Kościoła to w ogromnej mierze ideologia, nie - wiara. Ideologia, która upaństwawia religię katolicką. Czyni z niej obligatoryjny styl życia.

Rzecz piętnuje też mentalność współczesnych Polaków, którzy coraz to bardziej zaprzepaszczają swoje ideały sprzed lat. Beztrosko trwonią z takim trudem budowaną solidarność w imię ofert kapitalizmu, blichtru władzy.

Autorka ucieka się do przepięknej metafory w przypowieści o kurach zielononóżkach, środkowoeuropejskiej rasie, która w niewoli umiera. Przypowieść o kurach z szarą pręgą na grzbiecie ujmuje wydarzenia dramatu w klamrę, by na końcu dać nam jednak nadzieję. Docentowi Gruszce udaje się, bowiem ten gatunek rozmnożyć Optymizmu w kontekście tej przypowieści przydają jeszcze realizatorzy spektaklu, posyłając do Profesora Nowaka, specjalisty od zielononóżek, Antypolaka po podróży z Popiełuszką

Choć problem dramatu dotyczy spraw wzniosłych, bohaterem jest ksiądz, spektakl wolny jest od kościelnych realiów, religijnych symboli. Rzecz toczy się w klimacie groteski. Przez co z pewnością uderza mocniej.

Oszczędna, uniwersalna oprawa plastyczna, przekazuje tylko najistotniejsze sygnały. Dominuje czerń i biel. Żadnych barw pośrednich. Bezkompromisowość bohatera?

Na początku na scenie dostrzegamy kilka różnej wielkości i kształtu brył szczelnie owiniętych czarną folią. To jakby raz na zawsze spakowana do unicestwienia przeszłość. Kiedy jednak Antypolak w kraciastej piżamie rozpoczyna swój sen, postaci w czarnych trykotach i dresach rozwijają pakunki; budząc miniony czas, wznawiają śledztwo W jednym z nich odnajdują bagażnik fiata 125 p, w którym potem Antypolak z Popiełuszką przez dominującą część przedstawienia odbywać będą wspólną podróż ku prawdzie.

Ważnym elementem scenografii są ukośnie zwieszone nad sceną lustra. W ludowych wierzeniach powierzchnia lustra nie tylko odbija obrazy świata, ale też wchłania je, zatrzymuje i w szczególnych warunkach ukazuje na nowo. Lustro to symbol prawdy, której na dłuższą metę nie da się ukryć

Mateusz Łasowski, trzeci raz z rzędu na bydgoskiej scenie występuje w roli księdza. W każdej zaskakując odmiennością środków. Popiełuszkę gra na przekór warunkom. Choć fizycznie jak z reklamy Old Spice'a, jego ksiądz Jerzy emanuje subtelnym, głębokim wnętrzem. Jest wyciszony, nie eksponuje też nadmiernie cierpienia.

Brawurowo prezentuje się duet - Marian Jaskulski - Profesor Nowak i Karolina Adamczyk - Docent Gruszka. Ich mimika pokazywana na wielkim ekranie i głosy osobno dobiegające z mikrofonu zniewalają komizmem.

Dobrze wypadają też Magda Łaska w roli Żony oraz Marcin Zawodziński i Paweł Gilewski jako Mordercy. Zresztą tu nie ma ról słabych. "Popiełuszko" to świetna gra zespołowa. To również równowaga dobrej pracy autorki, reżysera, scenografa i autora muzyki.

Przedstawienie warte obejrzenia również dlatego, że wiele starych spraw zyskuje w nim nowy kontekst i pada wiele pytań, na które po wyjściu z teatru powinniśmy sobie odpowiedzieć

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji