Artykuły

Białoruski everyman

Tę dziwną składankę tradycyjnych motywów literatury białoruskiej można nazwać eklektyczną, można ją również uznać za postmodernistyczną grę w cytaty, odwołania, zbitki pojęciowe - próbę budowania jednorodnej opowieści z niewspółmiernych kawałków wydartych tradycji, czy też zmuszanie tych tradycji do dialogu.

W sobotę w Teatrze im. Osterwy odbyła się prapremiera sztuki Siergieja Kowalowa "Zmęczony diabeł".

Sam dramaturg nazywa swoją sztukę hermeneutyczną - w tym sensie, że zbliża ona różne horyzonty czasowe literatury białoruskiej, a tym samym różne konteksty interpretacyjne. W swojej sztuce wykorzystał pierwszy chyba utwór w języku nowobiałoruskim. XVIII-wieczną "Komedyję" napisaną przez nauczyciela retoryki i poetyki kolegium dominikanów z Zabielska Kajetana Maraszewskiego. Kowalow opowieść o układzie, jaki zawarł z diabłem chłop Dziomka, zestawił z bohaterami dwudziestowiecznych sztuk klasyka literatury białoruskiej Janki Kupały - prostoduszną Paulinką, bohaterką komedii "Paulinka" i postacią budziciela świadomości narodowej Nieznajomego ze "Zniszczonego gniazda". Wykorzystał też napisaną w 1920 roku, nawiązującą do "Komedyji" sztukę Franciszka Olechnowicza "Ptak szczęścia", której akcja się dzieje w raju.

Bohaterem sztuki Siergieja Kowalowa jest tzw. zwyczajny człowiek, białoruski everyman - Jaśko. Choć reżyser użył mnogich sposobów, aby z prostodusznego Jaśka uczynić postać uniwersalną, nie udało mu się zatrzeć białoruskich rysów głównego bohatera. Jaśko nie tylko jest człowiekiem, ale także Białorusinem. Mimo że obciążony jest licznymi słabościami i wadami, to w gruncie rzeczy jest to swój chłop. Reżyser, a zarazem autor scenografii i oprawy muzycznej spektaklu, akcję przedstawienia umieścił raczej - chociaż nie jest to do końca jasne - w mieście, jednak oczywiste są chłopskie rysy głównego bohatera. Jest on człowiekiem wydziedziczonym z wiejskiej tradycji, a nie wrośniętym w miejską przestrzeń, obyczaj i system wartości. Słoma wystaje mu z butów, czy - jak w metaforze białoruskiego pisarza Michasia Stralcoua - siano leży na asfalcie.

Jaśko nie pochodzi z etnograficznej sielanki - zupełnie nie pasuje do mitu "dobrego dzikusa", którego dawni etnografowie i pisarze poszukiwali na zamorskich wyspach i w poleskich wsiach. Ma raczej lumpenproletariackie niż chłopskie rysy, a mimo to wpisuje się w białoruski, chłopski autostereotyp. Jaśko jest człowiekiem poczciwym i łagodnym. Ma wiele dobrych chęci, a mało silnej woli, aby te chęci zrealizować. O swoje niepowodzenia obwinia innych, ale gdy dane jest mu wpływać na własne losy, nie starcza mu sił, konsekwencji i koncentracji.

Paweł Sanakiewicz znakomicie wcielił się w tę postać. Nieźle poradziła sobie ze skrojoną na podobną miarę Paulinką Teresa Filarska. Trzecim bohaterem sztuki jest grany przez Andrzeja Redosza diabeł. Nie ma w sobie egzotycznego czaru, ani pociągającej demoniczności. Jest diabłem, którego sprytny chłop może oszukać, niedorajdą z ludowych przypowieści, schorowanym safandułą, który narzeka na warunki socjalne w piekle i łyka pigułki. Zmęczony diabeł marzy o jednym - wrócić znowu do raju.

Jaśkowi i Paulince raj kojarzy się z obficie zastawionym trunkami i jadłem stołem, nowymi ubraniami i słodkim lenistwem. Pokusy, które sprawiają, że Jaśko nie zbawi ludzkości i nie wytrzyma próby, są równie trywialne - kumpel namawia na wódkę, a jego chutliwa żona dobiera się do Jaśka. Nie zostanie bohaterem, gdy dopadną go zbiry z policji politycznej poubierani w skórzane czarne uniformy.

Dramaturgiczny miszmasz wątków z różnych czasów, utrzymanych w różnych poetykach komplikuje jeszcze bujna wyobraźnia reżysera Rida Talipowa. Namnożył on scenicznych efektów ponad wszelką miarę. Scenografia i kostiumy konsekwentnie utrzymane są w czerni, bieli i czerwieni. Otwierają się ściany, a z nich wydobywają się stoły rajskiej i knajpianej obfitości. Otwiera się okienko z czerwonym wentylatorem wirującym w świetlnej smudze, okienko z kwiatkiem i okno z widokiem na ulicę. Są liczne partie baletowe, czy quasi-baletowe (choreografia Rajmunda Sobiesiaka). W partiach żab bardzo dobrze tańczą Urszula Marciniak i Tomasz Bielawiec, a jako rajskie ptaki wymachują pawimi piórami u tyłków Jolanta Deszcz-Pudzianowska i Wojciech Dobrowolski. Teresa Filarska, zanim w tiulowej bieli nie odpłynie, drobiąc na puentach kroczki, musi wydostać się z kokonu, w którym efektownie wtoczyła się na scenę. Jaśko zmienia się w drugim akcie w wielkiego bachora i wyleguje się w wózku. Diabeł z wdziękiem zmienia płeć. Do nieba bohaterowie sztuki trafiają, podczepiając się drabinki linowej i przy dźwięku silnika śmigłowca odlatują ze sceny. Są też dwie prostytutki w czerwieni owijające się wokół rury. Jest również zjeżdżająca lustrzana folia, w której odbijają się postacie dramatu.

Ta nadobfitość - lepszych lub częściej gorszych - pomysłów sprawia, że najnowsze przedstawienie lubelskiego teatru jest równie efektowne, co bełkotliwe, za to do bólu pretensjonalne. Odwołania do białoruskiej tradycji literackiej, i tak dla polskich widzów zupełnie nieme, tracą jakikolwiek sens w gąszczu scenicznych efektów i udziwnień. Nie dotyka widzów wmotany w wątpliwej pomysłowości teologię prostoduszny egzystencjalizm. Nie wyszedł z tego ani moralitet, ani postmodernistyczne igraszki. I jedynie tłuste dowcipy skutecznie docierały - budziły rubaszny rechot, nawet wtedy, gdy rozebranego do czerwonych gaci Jaśka dwóch zbirów związuje i próbuje podpalić koszarowym sposobem, wtykając mu gdzie popadnie pomięte kartki powyrywane z zakazanej książki (jak się później okazało - Biblii). Bardzo śmieszne...

W efekcie okazało się, że diabeł nie jest potrzebny, gdyż i tak bohaterowie sztuki nie wierzą w Boga. Paulinka w ciąży woła do domu, do normalnego życia nieco skołowanego diabelsko-rajskimi przygodami Jaśka. Ale nie tylko bohater sztuki był nieco skołowany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji