Artykuły

Śniadanie "Pod Różą"

"Wystarczy noc" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Włodzimierz Jurasz w Gazecie Krakowskiej.

No, to się doczekaliśmy. Dawno, dawno temu, chcąc obejrzeć na żywo aktorów znanych z ekranu telewizora, najbardziej masowego środka kulturowego rażenia, trzeba było jechać do Warszawy. A dziś? Ot, wystarczy zajrzeć na malutką Scenę na Sarego, prowadzoną przez krakowski Teatr "Bagatela", by zobaczyć na własne oczy Magdalenę Wałach, czyli Iwę z niezwykle popularnego serialu "Pensjonat Pod Różą".

Tym razem, w komedii muzycznej "Wystarczy noc" Neila Simona, wystawionej przez Waldemara Śmigasiewi-cza, lwa wciela się w Sonię Walsk, ekscentryczną, energiczną, emocjonalnie rozchwianą początkującą autorkę tekstów piosenek - przypominającą w pewnej mierze słynną Holly Goligh-tly z nie mniej słynnego "Śniadania u Tiffany'ego" Trumana Capote'a. I podobnie jak w "Śniadaniu", Holly - pardon: Sonia - nawiązuje romans z zahu-

kanym, całkowicie pozbawionym tzw. feelingu mężczyzną, będącym w tej wersji wziętym kompozytorem (Przemysław Branny).

Magdalenę Wałach ogląda się, nie powiem, znakomicie, zwłaszcza gdy pojawia się na scenie w kusej koszulce. Właściwie, ogląda się tylko ją - lwa ukradła bowiem spektakl swemu partnerowi, całkowicie skupiając na sobie uwagę widowni, zwłaszcza jej męskiej części. W dodatku zupełnie zmieniając tzw. przesłanie wystawianego przez Śmigasiewicza tekstu.

Autorowi, jak sądzę, chodziło o opowieść o dwojgu ludziach nie potrafiących się - mimo łączącego ich uczucia -dogadać. W wersji "Bagateli", a właściwie Magdaleny Wałach, jest to sztuka o nieskończonej i całkowicie nierozu-miałej cierpliwości Yernona Gerscha. Bo - gdyby podejść do sprawy realistycznie - cała sprawa powinna się zakończyć już po kilkunastu minutach, ostatecznym i nieodwołalnym wyrzuceniem Soni za drzwi.

Ponieważ jednak autor postanowił inaczej, widz spędza w teatrze nieco więcej czasu, współczując Yernonowi, podziwiając go, niekiedy nawet (ze zrozumiałych względów) bardzo mu zazdroszcząc. I nawet niespecjalnie się męcząc.

W końcu zaczęły się wakacje, rytm życia nieco spowolniał, a wykonawcy śpiewają w tym spektaklu co prawda dość często, ale piosenki są na szczęście krótkie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji