Artykuły

Sierpniowe wycieczki do kultury (fragm.)

Gdański Teatr "Wybrzeże" zaprosił nas z kolei na "Bal w Operze", z którym zjechał do Warszawy do Teatru Małego.

Dzisiaj wielki bal w Operze

(...)

Wszystkich wszyscy diabli wzięli

diabli wzięli

diabli wzięli

Aż ze śmiechu małpy spadły

Z zodiaku karuzeli - tymi słowami przywitali nas i pożegnali goście z Wybrzeża. Czekaliśmy na ten Tuwimowski "Bal" w reżyserii Ryszarda Majora i choć gościom należą się zawsze rewerencje, tym razem zachwycić się tym spektaklem raczej trudno. Śpiew, ruch, taniec, wiel­ka ekspresyjność widowiska, obsesyjna monotonność głośnej muzyki. Gdzie tu miejsce na słowo, gdzie treść, co ma docierać do widza. A jeśli nawet dociera, wątpliwy to może mieć dzisiaj rezonans. Stanisław Rosiek w swoim wyczerpującym eseju stwierdza w programie w samym już tytule, że "Skandalista jak aktor potrzebuje widza". To wido­wisko nie było potrzebą wielu widzów. Po zanalizo­waniu okoliczności powstania poematu, jego odbio­ru w 1936 r. i 10 lat później, autor dodał jeszcze pod koniec, że "wszystkie późniejsze reakcje odbiorcze redukowały "Bal w Operze" do wymiaru tekstu pu­blicystycznego, albo ujmowały poemat jako przed­miot znaczący wyłącznie w porządkach literackich". A więc w rezultacie "boczny tor literatury i peryferie świadomości zbiorowej". Obraz polskiej rzeczywis­tości z lat trzydziestych satyrycznie ujęty nie ma aż takiej siły inscenizacyjnej, abyśmy przeżywali głębo­ko jeszcze i dziś wspomnienia tego "Balu" z Wybrzeża.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji