Artykuły

Warszawa. Odsłonią pomnik Haliny Mikołajskiej

Od dziś Halina Mikołajska - z brązu - stoi w parku nieopodal Senatu. Pomnik powstał z inicjatywy przyjaciół Mikołajskiej z opozycji. Zostanie odsłonięty w poniedziałek 4 czerwca o 11.30 w warszawskim parku im. Rydza-Śmigłego.

Żartowała z goryczą: - Zwisam ze sceny jak sztandar narodowy.

Wyrzeźbiona jest piękna. Jak z opisu Erwina Axera - jej dyrektora, gdy grała we Współczesnym. "Twarz o rysunku kamei, łabędzia szyja" - wspominał.

Od dziś Halina Mikołajska - z brązu - stoi w parku nieopodal Senatu. W prawej dłoni trzyma plik kartek. Może uczy się roli, a może za chwilę odczyta petycję polityczną?

Miała bowiem dwa oblicza - aktorki i działaczki. Chciała zostać Marią Skłodowską-Curie (tuż po wojnie studiowała w Krakowie chemię) albo śpiewaczką. Zarabiała statystowaniem w teatrze. Niebawem krytyka obwieści narodziny nowej polskiej tragiczki.

Jest gwiazdą, laureatką nagród państwowych. Nie gra w produkcyjniakach, ale po latach powie: - Ludzie siedzieli w więzieniach, a ja - jakby nigdy nic - grałam.

Budzi się jako jedna z pierwszych w swym środowisku, w połowie lat 70., przy lekturze książki o teatrze w III Rzeszy - o sztuce wprzęgniętej do rydwanu ideologii. Wstrząśnięta pisze do męża, Mariana Brandysa: "Wierzyłam, że aktorzy mówią (...) prawdę, (...) coś sobie tam roiłam o posłannictwie. (...) Nagrody i bankiety, nie tyle u Goebbelsa, co u Bieruta ". Jest trybikiem propagandy - konstatuje.

Gdy władza zapowiada wprowadzenie do konstytucji zapisu o nienaruszalności sojuszu Polski z ZSRR i kierowniczej roli partii, aktorka stwierdza: "Czuję rosnącą falę gówna i czuję, że jeszcze można zrobić gest". Podpisuje protest. Przystępuje do opozycji i - choć gra jeszcze - rozluźniają się jej więzi z teatrem.

Jej koledzy nie są gotowi, by w garderobie rozprawiać swobodnie o strajkach w Radomiu i Ursusie, słuchać o jej wyprawach na procesy polityczne - bo Mikołajska działa w KOR-ze. Stawia zespół w sytuacji czarno-białej: podpisz protest, daj pieniądze na represjonowanych. Młodszy kolega zwraca jej uwagę, że naraża teatr. Axer ubolewa: wielka aktorka powinna grać, a nie demonstrować.

Odpowiada, że nie interesuje ją polityka, tylko moralna strona rzeczywistości.

Kosztowny wybór: zamki w drzwiach pozatykane; samochód oblany lakierem; po spektaklu różowa bombonierka z cuchnącym śledziem; głos w słuchawce chrypi: "Człowieka łatwo zabić". Do jej mieszkania wdziera się kilkunastu "robotników" z żądaniem, by nie przeszkadzała im w uczciwej pracy dla kraju. Tego wieczora połknie 40 tabletek valium.

Axer miał rację, gdy przestrzegał, że z polityki nie można wrócić do teatru. Publiczność nagradzała Mikołajską huraganem braw, lecz nie za jej grę, tylko działalność w opozycji. Żartowała z goryczą: - Zwisam ze sceny jak sztandar narodowy.

Po powrocie z internowania rozstała się ostatecznie z zawodową sceną jesienią 1983 r. Będzie występować z monodramami w mieszkaniach i kościołach.

Jeszcze w latach 70. powróciła do żarliwych praktyk religijnych. Latem 1986 r. dostała skierowanie na chemioterapię. Na noszach zniesiono ją do punktu wyborczego w lecznicy w czerwcu 1989 r. Zmarła siedemnastego dnia wolnej Polski.

Miałaby dziś 87 lat. Kogo by broniła? Zapewne "trzeciej Polski" - jak nazywała ubogie ekspedientki, ludzi zgromadzonych na jej przedstawieniach w świetlicach i salkach parafialnych.

W brawurowo zagranym na początku kariery "Dobrym człowieku z Seczuanu" Brechta mówiła: "Bratu dzieje się krzywda,/ a wy zamykacie oczy!/ Zawodzi człowiek pobity,/ a wasze usta zamknięte".

Pomnik powstał z inicjatywy przyjaciół Mikołajskiej z opozycji. Zostanie odsłonięty w poniedziałek 4 czerwca o 11.30 w warszawskim parku im. Rydza-Śmigłego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji